30-godzinna podróż z Włoch do Polski, gra na stadionie piłkarskim. Droga Polek do Gdańska

Zanim Polki przystąpiły do występu na mistrzostwach świata, zahartowały się powrotem z turnieju w Neapolu. Ich podróż z Włoch do Polski trwała 30 godzin. - To coś, czego się nie da zapomnieć, ale zbliżyło nas to do siebie - mówiła Olivia Różański.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
Olivia Różański WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Olivia Różański
Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Zanim rozpoczęłyście mistrzostwa świata, to przytrafiła wam się niekoniecznie przyjemna przygoda. 30-godzinna podróż byłaby do przyjęcia, gdyby chodziło o powrót z innego kontynentu, a nie z Neapolu. 

Olivia Różański, przyjmująca reprezentacji Polski: Przeżyłyśmy coś, czego się nie da zapomnieć. To było coś, co pozwoliło nam zbliżyć się jako drużyna i stworzyć coś dobrego. Wszystko się dzieje po coś.

Skąd taki poślizg? 

Pierwszy lot był opóźniony. W związku z tym kolejny samolot na nas nie poczekał, zabrakło nam czterech minut. Nasz kierownik Szymon zmienił loty, żeby polecieć z Monachium do Krakowa. Problem jednak polegał na tym, że znów wylecieliśmy za późno, spóźniając się tym razem dwie minuty na kolejny lot. Skończyło się na nocowaniu na lotnisku. Ta sytuacja przyniosła zdenerwowanie, bo cały czas byłyśmy poza domem, bez szans na odpoczynek przed mistrzostwami. Sytuacja ta jest za nami, więc już skupiamy się na kolejnych meczach.

Mecz otwarcia grałyście na jednym z trzech boisk utworzonych na stadionie piłkarskim. Jak wrażenie? 

Na stadionie jeszcze nie grałam, nie widziałam tylu boisk w tego typu obiekcie. Koniec końców nie skupiałyśmy się na tym, co się dzieje wokół, tylko na boisku.

ZOBACZ WIDEO: Dramat z Holandią, wygrana z Walią. Co wiemy przed MŚ? | Z PIERWSZEJ PIŁKI #19 [CAŁY ODCINEK]

Chorwatki nie były faworytkami w starciu z wami, ale momentami grały jak równy z równym, stawiając bardzo wysoko poprzeczkę. Byłyście gotowe na to, że tak się postawią? 

Gramy mistrzostwa świata, więc spodziewamy się tego, że każdy mecz będzie dla nas dużym wyzwaniem. Wszyscy prezentują tu bardzo dobry poziom. Musimy po prostu grać najlepiej, jak potrafimy. Spodziewałyśmy się poziomu, jaki zaprezentowały Chorwatki. Wiedziałyśmy, że wcześniej grały świetnie. Cieszę się, że udało nam się wyjść z sytuacji, którą miałyśmy, przegrywając w III secie 8:16.

Po jednym meczu powrót już do Polski. Wszyscy mają równe warunki, ale to chyba nie było zbyt komfortowe? 

Każdy lot, podróż, zmiana miejsca owocują dodatkowym zmęczeniem, ale myślę, że jesteśmy do tego przyzwyczajone. Cieszę się, że możemy grać przed swoją publicznością. Mamy najlepszych kibiców na świecie i myślę, że każda drużyna chciałaby grać przed swoją publicznością. Teraz pozostały już tylko bardzo dobre wyniki.

Porażka Turczynek, faworytek naszej grupy, na inaugurację - duże zaskoczenie? 

Wynik Tajlandii z Turcją był i nie był dla nas zaskoczeniem. Wiemy dobrze, że Tajlandia to świetny zespół, który potrafi sobie znakomicie radzić. Grają inną siatkówkę, dobrą. Spodziewałyśmy się, że na mistrzostwach świata mogą padać takie wyniki.

Cieszy panią powrót na nominalną pozycję? W Lidze Narodów częściej jednak grała pani na prawym skrzydle.

Jestem pewniejsza na swojej pozycji i cieszę się, że na nią wróciłam. Dobrze, że Magda jest też znowu z nami.

Jaki jest wasz największy atut?

Zespołowość. Każda z nas może wejść i pomóc drużynie. To duży plus. Nie każdy zespół ma taką możliwość, a my owszem i każda z nas może dać z siebie coś dobrego.

Czytaj też:
"Dotąd w Ergo Arenie byłam tylko jako kibic". Reprezentantka Polski zagra na Mistrzostwach Świata w domu
MŚ 2022: Polki wracają do gry. Sprawdź plan czwartego dnia rywalizacji

Czy reprezentacja Polski awansuje do II fazy mistrzostw świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×