Spiridonow wylatuje z Rosji. "Nie jestem szczurem"

WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / Na zdjęciu: Aleksiej Spiridonow
WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / Na zdjęciu: Aleksiej Spiridonow

Jawnie nienawidzi Polaków, a teraz przyznaje, że nie jest szczurem, który chce uciekać. To jego reakcja na częściową mobilizację ogłoszoną przez Władimira Putina. Bilety do Kataru ma już jednak kupione.

W tym artykule dowiesz się o:

Aleksiej Spiridonow to bez dwóch zdań jeden z najbardziej kontrowersyjnych siatkarzy na świecie. Rosjanin zabrał głos w sprawie decyzji ogłoszonej 21 września przez prezydenta Władimira Putina.

Okazuje się bowiem, że Spiridonow wylatuje do Kataru, ale... w jego opinii to nie ucieczka. Argumentem ma być fakt, że jest zawodnikiem tamtejszego Al Ahli SC.

- W kwietniu kupiłem bilet na 20 października do Kataru. Wracam do mojego klubu. Nasz siatkarski sezon zaczyna się po mundialu - przyznał w rozmowie z Match TV.

ZOBACZ WIDEO: "Ćwierćfinał mistrzostw świata? Brzmi super!". Analiza szans polskich siatkarek

- Nie otrzymałem powiadomienia. Wielu moich przyjaciół już opuściło Rosję, ale Aleksiej Spiridonow nie jest szczurem, nie zamierzam uciekać z kraju - dodał.

Rosjanin najbardziej znany jest z tego, że szczególnie nienawidzi Polaków. Lista jego karygodnych zachowań względem naszego narodu czy symboli kraju jest długa. Mowa m.in. o obelgach kierowanych pod adresem reprezentantów Polski, pluciu, obraźliwych gestach, strzelaniu z wyimaginowanego karabinu maszynowego w kierunku kibiców czy wyrzucaniu koszulki naszej kadry do kosza na śmieci.

Wszystko zaczęło się w 2014 roku. Tak przynajmniej wyjaśnił w rozmowie z serwisem sport-express.ru.

- Naszemu zespołowi towarzyszyła uzbrojona ochrona. Zawsze była eskorta z bronią i mundurowymi. Nie można było też zostawać samym w hotelu, zawsze ktoś był obok ciebie. Na tym turnieju polscy kibice zaczęli wygwizdywać nasz hymn. Od tego momentu wszystko o nich rozumiałem - przyznał.

Zobacz także:
Gorąco! Była gwiazda Jastrzębskiego Węgla do prezesa Gorola: Przestań kłamać!
Magdalena Stysiak przestrzega przed Dominikaną: Prawie wszystkie są mojego wzrostu