Serbki prowadziły 2:1 i były o dwie piłki od skończenia spotkania. Wolą walki, wiarą i ze wsparciem publiczności, polskie siatkarki wyszarpały seta, doprowadzając do tie-breaka. Tam była już prawdziwa wojna nerwów, ale też niewiele błędów.
- Widać, że bardzo chciałyśmy. Szkoda tak wyrównanego spotkania i tak ogromnej szansy. Potyczki o najwyższą stawkę podczas mundialu pokazały, że walczymy, idziemy do przodu. Sam wynik pokazują, jak mało brakowało do wygranej - tłumaczyła Agnieszka Korneluk.
Tie-break zakończył się wynikiem 16:14. - Jako zespół zagrałyśmy bardzo dobre spotkanie. Ciężko mi coś powiedzieć, bo wiem, że ja sama zawiodłam - przyznała ze smutkiem.
ZOBACZ WIDEO: Transfer Pudzianowskiego, dwa zestawienia KSW 76, FEN wraca z PPV
Faktycznie aż do tego spotkania Korneluk była wyróżniającą się środkową, zarówno w bloku, jak i ataku. Z Serbkami spisała się nieco słabiej, kończąc tylko dwa z jedenastu ataków, ale za to blokując rywalki czterokrotnie.
- Walka była o ogromną stawkę, więc emocje były ogromne. Dobrze weszłyśmy w mecz, ale Serbki na dłuższym dystansie zaprezentowały lepszą grę. Na pewno zagrałyśmy dużo lepiej niż w grupowym spotkaniu z Serbkami. One nie miały słabszego meczu, co pokazuje wynik - wyjaśniła Korneluk.
Choć polskiej siatkarce napływały łzy do oczu, rozmowę zakończyła pozytywnym akcentem: - Awansując do najlepszej ósemki widzimy, że idziemy do przodu. Jeszcze rok temu było to nie do pomyślenia.
Czytaj też:
Jedno zagranie odebrało Polkom marzenia. "Ta ostatnia piłka będzie mi się śniła po nocach"
Te obrazki łamią serce. Tak Polka przeżywała nieudaną ostatnią akcję meczu
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)