Miał błyszczeć w kadrze Polski, przez kontuzję wszystko przypadło. Teraz jest bliski powrotu

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Norbert Huber
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Norbert Huber

- Chciałbym wrócić na boisko jeszcze w tym roku - mówi nam Norbert Huber. Siatkarz Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle jest już na finiszu leczenia poważnej kontuzji. Wkrótce powinien wznowić treningi z drużyną.

Przez cały sezon 2021/2022 Huber był jednym z najlepszych graczy kędzierzyńskiej ekipy. Więcej - jednym z najbardziej chwalonych polskich siatkarzy i poważnym kandydatem do miejsca w pierwszej szóstce reprezentacji Polski w czasie mistrzostw świata.

Niestety, w maju, w czasie jednego ze spotkań finałów PlusLigi pomiędzy Grupą Azoty ZAKSĄ a Jastrzębskim Węglem, doznał bardzo poważnego urazu. Przy wykonywaniu nabiegu do ataku upadł na parkiet i nie był w stanie podnieść się o własnych siłach. - Dostałem niewidzialne uderzenie w ścięgno Achillesa. Wydawało mi się, że ktoś na mnie upadł albo uderzył łokciem - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.

Późniejsze badania wykazały, że 24-letni środkowy bloku naderwał ścięgno Achillesa. Konieczna była operacja i długa rehabilitacja. To oznaczało, że Huber musiał zapomnieć o miejscu w kadrze na mistrzostwach świata 2022, na które miał ogromne szanse.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach

Jeszcze przed operacją postawił sobie za cel powrót w styczniu 2023 roku. Podkreślił jednak, że nie będzie rozpaczał, jeśli przyjdzie mu poczekać trochę dłużej. Tymczasem teraz okazuje się, że może pojawić się na boisku szybciej, niż zakładał kilka miesięcy temu.

- Chciałbym wrócić jeszcze w tym roku - zdradza nam Huber. - Mam czas do 30 grudnia, kiedy zagramy z Zawierciem. Codziennie wykonuję swoją pracę i dążę do tego, żeby wyrobić się na to spotkanie. Choć oczywiście nie zamierzam przesadzać i narzucać sobie zbyt szybkiego tempa, bo to może mi tylko zaszkodzić - dodaje.

Póki co mistrz świata juniorów z 2017 roku trenuje w Kędzierzynie-Koźlu indywidualnie. - Odbijam górą i dołem, przemieszczam się, atakuję, skaczę do bloku. Liczba skoków, które wykonuję w czasie jednych zajęć, jest jeszcze kontrolowana. Ale jestem już blisko, żeby wrócić do trenowania z drużyną. Zacznę to robić, kiedy dostanę zielone światło od kliniki, w której się rehabilitowałem.

Dla młodego środkowego to pierwsza i miejmy nadzieję ostatnia tak poważna kontuzja w karierze. Huber przyznaje, że choć dużo mu zabrała, przede wszystkim możliwość zagrania w finale Ligi Mistrzów oraz szansę na występ na mistrzostwach świata, w czasie poświęconym na powrót do zdrowia wiele się nauczył.

- Mam teraz inne spojrzenie na wiele spraw. Luźniejsze, według mnie zdrowsze. Stałem się też bardziej cierpliwy, niż byłem wcześniej. Zrozumiałem, że pewnych rzeczy nie jestem w stanie przyspieszyć, po prostu potrzeba na nie czasu. A ten czas płynie całkiem szybko. Dopiero co leżałem w szpitalu, a już mogę chodzić, skakać, trenować. Krok po kroku wracam do swojego normalnego funkcjonowania.

Huber dodaje, że w okresie dochodzenia do zdrowia ma więcej wolnego czasu. Stara się go mądrze wykorzystywać, na przykład chętnie udziela się charytatywnie. W ostatnich tygodniach odwiedził chore dzieci na jednym z warszawskich oddziałów onkologicznych, a w czasie imprezy K2 YoungStars, w czasie której zbierano pieniądze na leczenie walczącego z nowotworem 4-letniego Henia, poprowadził siatkarskie treningi dla najmłodszych.

Grzegorz Wojnarowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Jednostronne spotkanie w Gdańsku
Rewelacja wróciła do wygrywania. Gwałtowne hamowanie w PlusLidze

Komentarze (0)