Dominacja i włoski finał. Sir Safety Susa Perugia i Itas Trentino zmierzyły się w finale Klubowych Mistrzostw Świata wygrywając wszystkie wcześniejsze spotkania. Brazylijskie ekipy w półfinale nie miały nic do powiedzenia, tym samym Sada Cruzeiro straciła szansę na obronę tytułu.
Oba zespoły spotkały się po raz trzeci w tym sezonie. Bilans był korzystny dla drużyny Wilfredo Leona i Kamila Semeniuka (2-0). Andrea Anastasi nie kalkulował i wysłał do gry najmocniejszy skład. To samo uczynił szkoleniowiec ekipy z Trydentu.
Lepiej w mecz weszło Itas Trentino, które na samym początku odskoczyło i konsekwentnie budowało przewagę. W pewnym momencie zespół ten miał aż osiem punktów więcej (18:10). Siatkarze z Perugii minimalnie zminimalizowali stratę, ale nie nawiązali równorzędnej walki i ostatecznie ulegli na otwarcie do 20.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Katarczycy się wściekli, gdy ją zobaczyli. To miss mundialu?
To zdecydowanie podrażniło podopiecznych Andrea Anastasiego (9:3). Mimo kontrolowania przebiegu gry w końcówce zrobiło się gorąco. Sir Safety Susa Perugia miała problem z domknięciem seta, ale ostatecznie w ostatnim momencie dopięła swego.
W III partii wszystko wskazywało na to, że ponownie na prowadzenie wyjdzie Itas Trentino. Zespół ten jednak stracił czteropunktową przewagę (18:14), do remisu doprowadził Jesus Herrera, który zastąpił Kamila Rychlickiego. Chwilę później po ataku Wilfredo Leona z przodu była ekipa Perugii, lecz do zwycięstwa tego seta potrzebowała gry na przewagi.
W czwartej odsłonie meczu wydawało się, że zespół Leona i Semeniuka pewnie zakończy ten pojedynek (16:9). Ponownie jednak Itas Trentino zniwelowało stratę, tym razem do dwóch "oczek" (17:19). Jednak po serii punktowej znów Perugia miała bezpieczny dystans, którego tym razem rywale nie byli w stanie zniwelować.
Sir Safety Susa Perugia po raz pierwszy w historii triumfowała w tych rozgrywkach. Zespół ten do triumfu poprowadził Wilfredo Leon, który był najskuteczniejszym zawodnikiem swojej ekipy. Zdobył on 17 punktów, w tym trzy zagrywką i jeden blokiem. Atakował ze skutecznością na poziomie 67 proc.
Słabo tym razem spisał się bohater półfinału, Kamil Semeniuk. Na swoim koncie zapisał jedno "oczko" przy siedmiu atakach. Wyszedł on w podstawowym składzie, lecz przez słabą dyspozycję jeszcze w premierowej odsłonie zmienił go Ołeh Płotnicki, który zainkasował 15 punktów. W kolejnych setach były zawodnik Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wchodził jedynie z ławki na krótkie zmiany. W całym meczu najlepiej punktował Alessandro Michieletto (19), jednak otrzymał on aż 54 piłki.
Tytuł najlepszego zawodnika finału trafił jednak do rozgrywającego, Simone Giannelliego.
Dla Semeniuka to pierwszy triumf w tej imprezie. Leon miał już okazję świętować zdobycie takiego sukcesu, gdy reprezentował barwy Zenita Kazań.
Mecz o pierwsze miejsce:
Sir Safety Susa Perugia - Itas Trentino 3:1 (20:25, 25:23, 27:25, 25:19)
Mecz o trzecie miejsce:
Minas Tenis Clube - Sada Cruzeiro 1:3 (31:29, 24:26, 21:25, 19:25)
PERUGIA has just won the 2022 #ClubWorldChamps !@SIRVolleyPG beat @trentinovolley in a comeback by 3-1 (20-25, 25-23, 27-25, 25-19) to win their first World Champs title.
— Volleyball World (@volleyballworld) December 11, 2022
Full match replay on https://t.co/Rb6x7tMKiz.
#Volleyball pic.twitter.com/HHI7kkmoEH
Przeczytaj także:
Zwycięska passa Aluron CMC Warty Zawiercie trwa w najlepsze
Całą seniorską karierę występuje w PlusLidze. W sobotę rozegrał jubileuszowe spotkanie