Konrad Piechocki skomentował swoją dymisję. "Tu był wybór: albo ja, albo bełchatowska siatkówka. Czyli wyboru nie było"

Rada Nadzorcza PGE Skry Bełchatów zdecydowała o odwołaniu dotychczasowego prezesa. To koniec pewnej epoki, bowiem Konrad Piechocki zarządzał klubem od 2008 roku. - Wyboru nie było, to jasne - przyznaje były prezes.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Prezes PGE Skry Bełchatów Konrad Piechocki WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Prezes PGE Skry Bełchatów Konrad Piechocki
W środę z funkcji prezesa PGE Skry Bełchatów, decyzją Rady Nadzorczej, odwołany został Konrad Piechocki, który na tym stanowisku zasiadał od 2008 roku. Fatalne wyniki drużyny w rozgrywkach krajowych oraz nie najlepsza atmosfera medialna wokół drużyny sprawiły, że w klubie podjęto decyzję o wprowadzeniu w życie radykalnych zmian.

- W trakcie posiedzenia Rady Nadzorczej zobaczyłem, że moje odwołanie jest konieczne, żeby klub przetrwał. Nie mogłem się wahać, jestem ze Skrą związany od dwudziestu czterech lat i mam ten klub w sercu. Bardzo wiele pracy włożyłem w to, by się rozwijał, więc nie mógłbym przyłożyć ręki do jego upadku, bo realnie było takie zagrożenie - powiedział w wywiadzie dla oficjalnej strony internetowej klubu z Bełchatowa Konrad Piechocki.

Całe zamieszanie wokół klubu ma mieć podłoże polityczne. Politycy partii rządzącej w odpowiedzi na zwolnienie Piotra Rybińskiego z funkcji wiceprezesa dążyli do odwołania Konrada Piechockiego. Gdy nie udało się tego zrobić przez Radę Nadzorczą, zarządzono audyt finansowy, który miał wykazać nieprawidłowości w zarządzaniu klubem. Ostatecznie do tego nie doszło, nie udało się bowiem znaleźć audytora.

Główny sponsor, czyli PGE, miał również nie wywiązywać się z umowy sponsorskiej, którą zawarł ze Skrą, co doprowadziło do opóźnień w wypłacaniu wynagrodzeń zawodników. W niektórych przypadkach zaległości sięgać nawet czterech miesięcy. Zniecierpliwieni zawodnicy, według doniesień medialnych, mieli zagrozić strajkiem w spotkaniach z Cerrad Enea Czarnymi Radom oraz w półfinałowym starciu Pucharu CEV z Valsa Group Modena, jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie.

- Nie chcę wdawać się w szczegóły, zwłaszcza związane z umową z naszym wieloletnim, największym i najważniejszym sponsorem. Mogę przekazać kibicom tylko tyle, że gdyby nie środowa decyzja, to funkcjonowanie klubu, z powodu rosnącego od kilku miesięcy zadłużenia - i to nie tylko wobec drużyny, ale także instytucji publicznych, czy innych wierzycieli - byłoby zagrożone. Zrobiłem to dlatego, że najważniejsza jest Skra. To wielki klub, który ma olbrzymie zasługi dla polskiej siatkówki. - przyznał Konrad Piechocki.

- Wiadomo, że w obecnym sezonie nie spełniamy oczekiwań sportowych i ja także czuję się za to odpowiedzialny, ale jestem przekonany, że to jednorazowy wypadek i zespół szybko wróci do walki o medale. Trzy poprzednie sezony kończyliśmy w najlepszej czwórce zdobywając jeden medal, pięć lat temu byliśmy mistrzem Polski, ale dzisiaj nie to jest najważniejsze. Zagrożone było istnienie Skry Bełchatów i nie mogłem sprzeciwić się mojemu odwołaniu, bo nie Piechocki tu jest najważniejszy. Tu był wybór: ja albo dalsze funkcjonowanie siatkówki w Bełchatowie. Czyli wyboru nie było, to jasne - zakończył Konrad Piechocki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

Czytaj także:
Czarne chmury nad PGE Skrą Bełchatów. Siatkarze zagrozili strajkiem, prezes odwołany
Prezes PGE Skry Bełchatów wydał oświadczenie. Pojawiły się zarzuty pod adresem mediów

Czy Rada Nadzorcza podjęła dobrą decyzję, zwalniając Konrada Piechockiego z funkcji prezesa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×