Apetyt rośnie w miarę jedzenia - przed II kolejką PlusLigi

Jeszcze w poniedziałek mogliśmy emocjonować się pierwszą kolejką dopiero co zainaugurowanej PlusLigi, a za pasem już kolejna seria spotkań. Otworzy ją ciekawie zapowiadający się spektakl, którego aktorami będą siatkarze z Wielunia i Olsztyna, zaś prawdziwy skok kibicowskiego ciśnienia przewidywany jest na sobotę i niedzielę. Kolejkę zamknie zaś potyczka radomian oraz jastrzębian.

Joanna Seliga
Joanna Seliga

Premierowe wiktorie mile widziane

Do walki o pierwsze w sezonie zwycięstwo staną w piątek dwa zespoły, które doznały porażek w I kolejce - beniaminek PlusLigi Pamapol Siatkarz Wieluń, a także AZS UWM Olsztyn. Patrząc na ich poczynania sprzed tygodnia, więcej szans daje się na to mimo wszystko wielunianom, którzy w starciu z potężną Skrą zaprezentowali pokaźną dawkę ciekawej i miłej dla oka nawet wybrednego kibica siatkówki. Jednak należy mieć na uwadze fakt, iż jeszcze do niedawna olsztynianie stawiani byli w gronie pretendentów do medali mistrzostw Polski, choć po wielu roszadach w składzie trudno będzie drużynie Mariusza Sordyla nawiązać do najświetniejszych lat w historii klubu.

Swoich szans w meczu upatrywać więc mogą ambitni zawodnicy Pamapolu, których w żadnym wypadku nie można skazywać na pożarcie, nawet jeśli z czasem będą musieli w końcu zapłacić "frycowe", jakie zazwyczaj nęka mniej doświadczonych w najwyższej klasie rozgrywkowej graczy, co można dostrzec w słowach jednego z nich. - W spotkaniu z Olsztynem będziemy chcieli zaprezentować się jak najlepiej. Na pewno od początku meczu wyjdziemy zmobilizowani i przygotowani na walkę o każdy mały punkt - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Michał Błoński. Jedno jest więc przed tym pojedynkiem pewne - któraś z drużyn sięgnie w piątek po pierwsze oczka w sezonie 2009/10.

O premierowe zwycięstwo powalczą też dwa inne teamy - Neckermann AZS Politechnika Warszawska, a także ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Tu z kolei faworyta wskazać nie jest bynajmniej trudno. Bez dwóch zdań "na papierze" lepsi są kędzierzynianie, którzy po kilku latach siatkarskiej posuchy wrócili w zeszłym sezonie do gry i w tegorocznej lidze również aspirują do wysokiej lokaty. Natomiast Akademicy nie najkorzystniej wypadli w swoim pierwszym starciu przeciwko drużynie Jastrzębskiego Węgla. Mimo że Radosław Rybak starał się jak tylko mógł, by wydrzeć brązowym medalistom sprzed roku choćby jednego seta, w pojedynkę nie dane mu było go niestety ugrać.

Dodatkowym smaczkiem spotkania będzie z pewnością fakt, iż aktualnie z barwach ZAKSY gra Jurij Gładyr, który w przerwie między sezonami opuścił szeregi AZS Politechniki Warszawskiej. Mecz ten wyzwoli w nim więc na pewno dodatkowe pokłady energii, a jak wszyscy dobrze wiemy - drzemią w nim niezmierzone wręcz pokłady możliwości.

Nic, tylko oglądać z zapartym tchem

Do kategorii potyczek, które stanowią kwintesencję sportowej rywalizacji, należy zaliczyć starcie gigantów - batalię złotych i srebrnych medalistów z ubiegłego sezonu ligowego - bełchatowian oraz rzeszowian. Miejmy tylko nadzieję, że drużyny, które pod względem kadrowym są w teorii niezwykle potężne, również i w praktyce pokażą nam w sobotę to, co mają w swoich repertuarach najlepszego.

Zeszłoroczna walka o złoto nie była bowiem godna finału finałów. Resovia nie wygrała ze Skrą ani jednego meczu. Co więcej - zdołała zwyciężyć z aktualnym wciąż mistrzom Polski jedynie w jednej partii, co z całą pewnością nie zaspokoiło apetytów kibiców, którzy nie kibicowali żadnej z ekip i liczyli tylko na zacięte batalie o miano najlepszego teamu kraju. Obecnie jednak oba zespoły się wzmocniły i możemy mieć z tego tytułu nadzieję na zapierające dech w piersiach widowisko.

Równie, jeśli nie nawet bardziej frapująco rysuje się wizja niedzielnej konfrontacji Delecty Bydgoszcz i Domexu Tytan AZS Częstochowa. Bydgoszczanie musieli się wprawdzie ostatnio zadowolić "jedynie" dwoma oczkami, lecz w ogólnym rozrachunku należy im z całym szacunkiem oddać, że stworzyli wraz z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle fantastyczny spektakl na miarę, nie bójmy się tego powiedzieć, finału mistrzostw Polski. Z kolei częstochowianie pokazali w pojedynku z olsztynianami, że są w tym roku znacznie mocniejsi niż w ubiegłym sezonie, zaś ich ogromnym atutem jest przede wszystkim zagrywka. Czego więc możemy się spodziewać, jeśli nie fascynującego meczu?

Nawiązując do znakomitego serwisu zawodników spod Jasnej Góry, należy tu przypomnieć o świetnej dyspozycji we właśnie tym elemencie Bartosza Janeczka, który zagrywką wręcz wypunktował w pierwszym spotkaniu rozbitych graczy ze stolicy Warmii i Mazur. - Najwięcej nadziei pokładaliśmy w zagrywce i to właśnie ona była kluczowym elementem do zwycięstwa - powiedział nam Michał Mieszko Gogol, II trener częstochowskiej ekipy. Można więc mniemać, iż również i w tym starciu postawią oni na ryzykowny serwis, gdyż po drugiej stronie siatki stanie naprawdę silny rywal. - Mecz, jaki rozegramy w najbliższą niedzielę, będzie zdecydowanie trudniejszy od pojedynku przeciwko Olsztynowi. Szczególnie, że w bydgoskiej hali nie czuliśmy się ostatnio zbyt dobrze, przynajmniej w spotkaniu z ubiegłego sezonu - wyznał na łamach naszego serwisu.

Delecta Bydgoszcz osłabiona będzie jednak brakiem swojej czołowej gwiazdy - Piotra Gruszki, który w tie-breaku potyczki z ZAKSĄ doznał kontuzji, jaka wyeliminowała go z gry na najbliższe dwa tygodnie. Na szczęście nie jest ona poważna, dzięki czemu już niedługo popularny "Grucha" znów powinien cieszyć nasze oczy swoją grą. Tymczasem jednak team Waldemara Wspaniałego będzie się musiał obejść bez jednego z podstawowych przyjmujących.

Walka z... australijskimi i rosyjskimi wiatrakami?

Na koniec czeka nas konfrontacja Jadaru Radom oraz Jastrzębskiego Węgla. Wydaje się, że zdecydowana większość atutów przemawia na korzyść jastrzębian, którzy pokazali w meczu z Politechniką Warszawską naprawdę dobrą siatkówkę. Na boisku wyróżniał się przede wszystkim Benjamin Hardy, zdobywca statuetki MVP, zaś na słowa szczerej pochwały zasługują także i inni zawodnicy, między innymi Paweł Abramow i Igor Yudin.

Niestety w szeregach radomian zabraknie kontuzjowanego Maikela Salasa, który w premierowym starciu podkręcił kostkę. Na szczęście uraz tylko groźnie wyglądał, a w rzeczywistości wyeliminował Kubańczyka z gry na jedynie krótki okres czasu. Niemniej jednak jego brak może odbić się na dyspozycji Jadaru.

Nic więc dziwnego, że w szeregach jastrzębian panuje, umiarkowany oczywiście, ale jednak optymizm. Podopieczni Roberto Santillego z pełną werwą podchodzą do tego meczu, w pełni wierząc w zwycięstwo za trzy punkty, co udowadniają nam słowa Grzegorza Łomacza. - Miejmy nadzieję, że utrzymamy tę formę do końca sezonu! Za tydzień jedziemy do Radomia po zwycięstwo i trzy punkty - z radością obwieścił portalowi SportoweFakty.pl rozgrywający Jastrzębskiego Węgla.

II kolejka PlusLigi

Piątek
18.00 Pamapol Siatkarz Wieluń - AZS UWM Olsztyn

Sobota
14.45 PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów
17.00 Neckermann AZS Politechnika Warszawska - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Niedziela
14.45 Delecta Bydgoszcz - Domex Tytan AZS Częstochowa

Poniedziałek
18.00 Jadar Radom - Jastrzębski Węgiel

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×