Jeszcze przed meczem rewanżowym Ligi Mistrzów awans Jastrzębskiego Węgla do finału wisiał w powietrzu. Fazę grupową rozegrał bez straty seta, podobnie jak ćwierćfinał z VfB Friedrichshafen. Z kolei w półfinale, w którym stanął naprzeciw Halkbanku Ankara, na terenie rywali wypracował bardzo dobry wynik (3:1), który sprawił, że aby awansować do finału, musieli zdobyć zaledwie dwa sety przed własną publicznością.
Tak też zrobili w środowy wieczór. Rewanż otworzyli dobrze, dominując rywali blokiem. Wygrali pierwszego seta, ale w dwóch kolejnych musieli uznać wyższość przeciwników. Dopiero w czwartej partii przyszedł upragniony gwizdek dający jastrzębianom wyrównanie wyniku 2:2, ale i awans do finału. Pierwszy w historii klubu.
- Po pierwszym secie może troszkę się rozluźniliśmy i myśleliśmy, że to samo się wygra. Myśleliśmy, że Halkbank odpuści, ale oni grali jeszcze lepiej. Trudno mi na gorąco coś powiedzieć, ale na pewno fajne jest to, że w czwartym secie cała drużyna pokazała charakter. Od Jurka Gladyra po Stephena czy Emiego, który wszedł w naprawdę trudnym momencie. Każdy zawodnik coś od siebie dołożył i wszyscy możemy się cieszyć, że jesteśmy w finale - mówił po starciu lider wicemistrzów Polski Tomasz Fornal.
25-latek podobnie jak w pierwszym półfinale, tak i w drugim został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania. Mimo tego, że rywale próbowali wyeliminować go z gry mocnymi zagrywkami, ten z powodzeniem poprowadził zespół do zwycięstwa. Łącznie dał 19 punktów drużynie, z czego aż 5 blokiem. W trzecim secie to on pobudził swoją ekipę do działania i to do niego po meczu podszedł trener Halkbanku niezgadzający się z decyzjami sędziów. Iskrzyło na boisku i ławce trenerskiej, łącznie oglądaliśmy aż 4 kartki, a seta o nic, którym był tie-break, wygrał Halkbank.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!
- Myślę, że końcówka trzeciego seta dobrze nas nastawiła, bo mieliśmy szansę, aby go już wygrać. Było po 20, także mieliśmy swoje okazje w nim, a potem już wyszliśmy na czwartego seta mocno skoncentrowani - komentował.
- Wiedzieliśmy o co gramy, to był półfinał Ligi Mistrzów. Nikogo nie trzeba było specjalnie motywować. Jedni mogli być bardziej "nabuzowani", drudzy bardziej skupieni... Suma summarum takich meczów nie gra się za często w życiu - mówił przyjmujący.
Rywali w finale jastrzębianie poznają w czwartek wieczorem. Wówczas w drugim z półfinałów zmierzy się Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z Sir Safety Susa Perugia. Mistrzowie Polski są w korzystniejszej sytuacji, bowiem do awansu brakuje im zaledwie dwóch setów. O tym, czy powtórzą sukces Jastrzębskiego Węgla i będziemy mogli cieszyć się z polskiego finału dowiemy się już o godzinie 20:30.
Czytaj także: "To było najważniejsze dla drużyny". Wielka chwila Jastrzębskiego Węgla w Lidze Mistrzów