Ekipa Leona i Semeniuka przegrała wszystko

WP SportoweFakty / Tomasz Kudale oraz materiały prasowe Legavolley / Na zdjęciu: Andrea Anastasi i Wilfredo Leon
WP SportoweFakty / Tomasz Kudale oraz materiały prasowe Legavolley / Na zdjęciu: Andrea Anastasi i Wilfredo Leon

Wielka sensacja! Naszpikowany gwiazdami klub Wilfredo Leona i Kamila Semeniuka niespodziewanie odpada z walki o mistrzostwo Włoch. I to już na etapie ćwierćfinału. Co ciekawe, Andrea Anastasi z nieznanych przyczyn trzymał Leona na ławce.

To był mecz o uratowanie sezonu dla Sir Safety Susa Perugia. Drużyna, która miała wygrać wszystko, której prezes i główny mecenas Gino Sirci nie szczędził milionów euro, której barw bronią dwie wielkie polskie gwiazdy: Kamil Semeniuk oraz Wilfredo Leon, była nad przepaścią. A to wszystko mimo wygrania wszystkich(!) 22 meczów w fazie zasadniczej.

Zespół z Umbrii po prostu w tym sezonie zawodził wtedy, kiedy wygrywać musiał. Ostatni półfinał Ligi Mistrzów - porażka z ZAKSĄ, półfinał Pucharu Włoch - przegrana z Piacenzą. Drużyna, która miała wygrać wszystko, w Poniedziałek Wielkanocny grał o życie już w ćwierćfinale ligi.

Wszystko dlatego, że po czterech meczach rywalizacji toczonej do 3. zwycięstw był remis 2:2. Allianz Milano sensacyjnie stawiało opór. Trochę technicznej siatkówki, opartej na szybkich zawodnikach, sprawiało ogromne problemy ekipie Polaków.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!

Co ciekawe, trener Andrea Anastasi zdecydował się posadzić Wilfredo Leona na ławce. Mecz na przyjęciu w wyjściowej szóstce rozpoczęli Kamil Semeniuk oraz Ołeh Płotnicki. Nie są znane powody absencji Leona. Kamera pokazywała tylko zatroskanego przyjmującego stojącego w bluzie w kwadracie dla rezerwowych.

Wydawało się jednak, że nie ma się czym martwić, jeśli chodzi o losy drużyny. Perugia znakomicie blokowała i wypracowała sobie czteropunktową przewagę. Później całego pierwszego seta już kontrolowała i ostatecznie wygrała go 25:17.

Wydawało się, że drugi set będzie miał taki sam przebieg, bowiem gospodarze prowadzili już 9:5. Perugia jednak się jednak kompletnie zacięła i nie mogła skończyć żadnego ataku. Kamil Semeniuk wyrzucał piłki w aut i to ekipa z Mediolanu odskoczyła na cztery punkty. Gospodarze doprowadzili do remisu, a na parkiecie po raz pierwszy pojawił się Wilfredo Leon, który został wpuszczony w pole serwisowe. Końcówka należała już jednak do gości, którzy wygrali 25:21. I zaczynało się robić ciekawie.

Na początku trzeciego seta siatkarze Andrei Anastasiego wyglądali na przerażonych. Mury potęgi zaczęły się kruszyć, a zawodnicy wyglądali na przerażonych, mimo że początkowo nic złego się nie działo. A zaczęło się, gdy Perugia przestała kończyć ataki i przegrywała już 5:9. Ostatecznie jednak gospodarze wzięli się do roboty. I nawet wyrównali w końcówce, a także mieli setbole. Na nic się to stało. To outsider grał mądrzej, skuteczniej i pewniej w trudnych momentach. Uczeń przerósł mistrza. I znalazł się o krok od wielkiej sensacji.

Jak trwoga to do Leona. Po fatalnym początku czwartej odsłony, po którym Perugia przegrywała 10:14, Andrea Anastasi wprowadził na boisko polskiego przyjmującego. I wydawało się, że ta desperacka próba ratunku przynosi skutek, bowiem odrobili straty. Jednak znów zabrakło im pewności siebie, zimnej krwi, a może także po prostu chemii w zespole. Allianz Milano wygrał po akcji skończonej przez Yuki Ishikawę (25:23).

Tym samym drużyna, która miała wygrać wszystko, nie była w finale żadnego poważnego turnieju. Wyjątkiem był najmniej prestiżowe Superpuchar Włoch i Klubowe Mistrzostwa Świata.. Ambicje w Umbrii były jednak zdecydowanie wyższe. A siatkarzy, w tym także Leona i Semeniuka, żegnały gwizdy.

Sir Safety Susa Perugia - Allianz Milano 1:3 (25:18, 21:25, 27:29, 23:25)

Stan rywalizacji i awans do półfinału: 3:2 dla Milano

Czytaj więcej:
Wraca moda na żeńską siatkówkę? To najlepsza średnia frekwencja od lat, a może być najlepsza w historii!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty