Grał tak, że ręce same składały się do oklasków. W poprzednim sezonie, w barwach Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Kamil Semeniuk robił, co chciał. Po tym, jak zagrał chociażby w finale Ligi Mistrzów, na długo został zapamiętany przez siatkarzy Itas Trentino, którzy przegrali z ZAKSĄ 1:3.
Semeniuk został wybrany najlepszym graczem finału i wydawało się, że jego kariera nabiera rozpędu. Trafił także do reprezentacji Polski i odgrywał w niej coraz ważniejszą rolę. Transfer do Sir Safety Susa Perugia wydawał się właściwym krokiem, ale obarczonym ryzykiem.
We włoskim zespole presja na sukces, zarówno w kraju jak i Europie, jest gigantyczna. O rodzinnej atmosferze, takiej jak w Kędzierzynie-Koźlu, Semeniuk mógł tylko pomarzyć. W kluczowym momencie sezonu presja splątała nogi Polakowi i innym graczom Perugii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
Prosty przykład
Włoski gigant przegrał półfinał Ligi Mistrzów z ZAKSĄ (1:3, 1:3) i sensacyjnie odpadł już w ćwierćfinale Serie A, a 26-letni Semeniuk był cieniem siatkarza, jakiego w poprzednim sezonie oglądaliśmy w barwach mistrzów Polski. Dlaczego?
- W Perugii zagubiła się pewność siebie Kamila. Podam prosty przykład: zagrywka. W zeszłym sezonie, w barwach ZAKSY, potrafił zagrywać bardzo ciasno do prostej. A teraz zagrywa wszystko do środka i to świadczy o pewnej bojaźni. Nie chce popełnić błędu i nie idzie na całość - wytłumaczył dla WP SportoweFakty Jakub Bednaruk, były siatkarz i trener, obecnie ekspert stacji Polsat Sport.
W Perugii Kamil Semeniuk nie miał tak pewnego miejsca w pierwszym składzie jak w ZAKSIE. Na pozycji przyjmującego Andrea Anastasi dysponuje trzema wysokiej klasy zawodnikami. Oprócz 26-latka w zespole są także świetny Wilfredo Leon oraz reprezentant Ukrainy Ołeh Płotnicki. Szkoleniowiec rotował zatem zawodnikami. Czy brak stabilizacji i nie zawsze pewne miejsce w wyjściowej szóstce także negatywnie mogło odbić się na formie Semeniuka?
- Kiedy szedł do Perugii, musiał zdawać sobie z tego sprawę, że mając obok siebie Płotnickiego i Leona nie zawsze będzie grał w pierwszym składzie. W rotacji na tej pozycji nie szukałbym problemu. Bardziej Polakowi mogło brakować tej rodzinnej atmosfery, wspierania siebie nawzajem, do jakiej był przyzwyczajony w ZAKSIE - podkreślił Jakub Bednaruk.
- W ostatnich tygodniach, w najważniejszych meczach, Perugia się kompletnie posypała. Zawodnicy wyglądali jakby dwa dni wcześniej spotkali się na pierwszym treningu, jakby zebrano przypadkową grupę osób. Można było nawet odnieść wrażenie, że niespecjalnie się lubią. I to wszystko spowodowało, że nie oglądamy takiego Semeniuka jak w poprzednim sezonie - dodał nasz rozmówca.
Sportowcy to nie lalki
Nie oznacza to jednak, że transfer do Perugii był błędem. Ryzyko w sporcie, decydując się na transfer do klubu z tak gigantyczną presją, zawsze było i będzie.
- Kamil musi mieć dobre środowisko wokół siebie, żeby pokazać pełnię swojego potencjału. Ale to dotyczy właściwie każdego siatkarza czy sportowca. Ile dostajesz, tyle oddasz. Z drugiej strony profesjonalnych sportowców nie możemy traktować jak lalek, na które trzeba chuchać i dmuchać - zauważył ekspert Polsatu Sport.
- Kamil zdawał sobie sprawę, do jakiego klubu idzie i jaka będzie w nim presja. Jestem zatem w stanie wytłumaczyć kibicom, skąd problemy z formą, ale chciałbym żebyśmy pamiętali, że są to też dorośli faceci, którzy potrafią reagować w trudnych momentach. Oczywiście nie zrzucam winy na Kamila, który na pewno zdawał sobie sprawę, że gdyby chciał utrzymać rodzinną, wspierającą się atmosferę, to pozostałby w ZAKSIE, ale decydując się na nowe wyzwania, nowy bodziec, postawił na Perugię. Takie jest właśnie życie profesjonalnych sportowców - dodał.
"Przesadza"
Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów i walki o mistrzostwo Włoch 26-latek był mocno rozczarowany. W wywiadzie dla polsatsport.pl nie był nawet pewny, czy znajdzie się w składzie reprezentacji Polski na najbliższy sezon. Czy rzeczywiście forma przyjmującego obniżyła się aż na tyle, by mogło go zabraknąć w szerokim składzie kadry, którą niedługo ogłosi Nikola Grbić?
- Bez przesady. Kamil zaczyna się za bardzo biczować i dołować. Powołanych będzie około 30 zawodników, w tym 8 przyjmujących, więc nie wyobrażam sobie, żeby w tym gronie nie było Semeniuka. Oczywiście na dzisiaj trudniej widzieć go w pierwszej szóstce reprezentacji, ale to sytuacja na teraz - zwrócił uwagę Jakub Bednaruk.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Ekipa Leona i Semeniuka przegrała wszystko
Grabarz możliwości Leona i Semeniuka. To on odpowiada za problemy w ekipie gwiazd
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)