Od "frajerów" do bohaterów. Przemowa zawodnika, która odmieniła Jastrzębski Węgiel

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jurij Gladyr
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jurij Gladyr

"Zagraliśmy jak frajerzy" - mówił dwa miesiące temu Jurij Gładyr po porażce w finale Pucharu Polski. Jego przemowa po tamtym meczu odmieniła drużynę. Historia Jastrzębskiego Węgla to piękny przykład jak bolesną klęskę można przekuć w sukces.

Wielkie święto w Jastrzębiu-Zdroju. Jastrzębski Węgiel po raz trzeci w historii zdobył mistrzostwo Polski. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie miała żadnych szans. Ale tego zwycięstwa nie byłoby bez jednego wydarzenia.

"Zagraliśmy jak frajerzy"

Podczas lutowego finału Pucharu Polski jastrzębianie mieli wszystko, by zdobyć trofeum. W końcówkach pierwszego i drugiego seta mieli wielopunktowe przewagi. Jednak kędzierzynianie za każdym razem odrabiali straty i ostatecznie wygrali 3:0.

Mentalny lider drużyny ze Śląska był wściekły. Otwarcie o tym mówił w rozmowach w strefie mieszanej" "Zagraliśmy jak frajerzy" - można było usłyszeć od ukraińskiego środkowego. W finale PlusLigi jednak udowodnili, że stać ich na wszystko. W trzech meczach finałowych stracili tylko jednego seta.

- Chyba teraz wszyscy rozumieją, o co mi chodziło. Nasz zespół był na tyle dobry, że nie możemy dopuszczać do takich sytuacji, do jakich doszło na Pucharze Polski - wyjaśnia Jurij Gladyr po mistrzostwie Polski.

ZOBACZ WIDEO: Zrobiła to! Jechała rowerem nad przerażającymi przepaściami

- Usiedliśmy sobie, rozmawialiśmy z chłopakami, co było przyczyną i co mamy poprawić. Każdy jakieś hasła rzucił, jakąś przemowę. Zaproponowałem chłopakom zmianę podejścia. Powiedziałem, "Zmieńmy to nastawienie, że chcemy wygrać, bo każdy chce wygrać. Chciałbym się skupić na tym, że ja już nie chce przegrać". To oddało w tym finale - tłumaczy Jurij Gładyr.

I jego przemowa jak widać poskutkowała. Jastrzębski Węgiel w finale PlusLigi zaprezentował po prostu galaktyczną siatkówkę. Być może tam dobrze w polskiej lidze nikt jeszcze nigdy nie grał.

- To była deklasacja i pokaz siły naszego zespołu. To był efekt pracy przez cały sezon, od początku do końca. Nawet my sami nie mogliśmy oczekiwać, że zagramy na takim poziomie. Pamiętam jak zdobywałem mistrzostwo z ZAKSĄ w 2016 to Ferdinando de Giorgi zabrał głos i powiedział, że dla niego było zaszczytem obserwować, jak zespół grał na boisku i jaką siatkówkę prezentował. Teraz mogę powiedzieć to samo. Nikt nie spodziewał się, że tak pięknie zagramy, prawie bez błędów - wyjaśnia Gładyr.

Mimo wcześniejszych słów dodaje, że nie czuje się mentalnym liderem drużyny. Według środkowego młodsi od niego zawodnicy i tak są już w takim wieku, że wiedzą, jak o siebie zadbać.

- Ci chłopacy już mają 26, 27 lat. Dla mnie są już w wieku najlepszym dla sportowca: 24-30 lata. Grają już tyle lat na najwyższym poziomie, że każdy rozumie co ma robić. Ten czas, gdy ja poganiałem chłopaków, już minął. Widać, że się zmienili, dorośli i prezentują kosmiczny poziom, z czego się cieszę - twierdzi Fornal.

Pierwsze mistrzostwo z kibicami

W historii Jastrzębskiego Węgla to trzecie mistrzostwo w historii. Jednak pierwsze, które świętują u siebie, wraz z kibicami. W 2004 roku tytuł wywalczyli w Olsztynie przy kilkudziesięciu fanach. W 2021 hala była zamknięta na cztery spusty przez pandemię, a triumf jastrzębian oglądali tylko pracownicy klubów i mediów.

Dwa lata później hala w Jastrzębiu-Zdroju szalała podczas finałów. Atmosfera w obiekcie przy al. Jana Pawła II była wprost fenomenalna.

- Smakuje to po prostu wyjątkowo. Dwa lata temu to było covidowe mistrzostwo i świętowaliśmy przy zamkniętych drzwiach, kibice przywitali nas przed halą. To nie było nawet odrobina tego, co wydarzyło się we wtorek. Patrzeć na tę halę, jak skacze od połowy trzeciego seta, jak prawie świętuje... To rzecz, dla której to robimy. To niezapomniane chwile - przyznaje Jurij Gładyr.

Mówi także o tym, jak całe jastrzębskie środowisko im sprzyja i wszyscy są autorami sukcesu. Podziękował nawet ekipie czyszczącej halę.

- Ten obiekt wygląda przepięknie. U nas nasze panie dbają o to, jak w swoim domu. To przyjemność przychodzić każdego dnia i widzieć, że hala błyszczy. Aż chce się nam przychodzić do pracy. Każdy w ten sukces włożył cząsteczkę siebie i to dotyczy absolutnie wszystkich - dodaje.

Jastrzębski Węgiel może zakończyć ten sezon zapisując się w historii europejskiej siatkówki. Już 20 maja w Turynie w finale Ligi Mistrzów drużyna ze Śląska zmierzy się z ZAKSĄ. Kędzierzynianie będą chcieli zdobyć swój trzeci tytuł w historii.

- Mam nadzieję, że forma od nas nie ucieknie. To może dla wszystkich najważniejszy mecz w karierze, tylko Ben Toniutti zdobywał już zdobywał wcześniej Ligę Mistrzów - kończy Jurij Gładyr.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
"Bez dwóch zdań". Piękne słowa kapitana ZAKSY po finale PlusLigi

Komentarze (1)
avatar
Janusz54
11.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skoro piszecie że Leon to Polak, to piszcie że Gładyr to też Polak bo ma też polski paszport i polskie obywatelstwo!!!