Siatkarski klasyk skoro świt. Aleksander Śliwka: Kawę pewnie będzie można sobie darować

- Cała nasza 14 wyjdzie na mecz z jednym celem - zwyciężyć. Ci, którzy w Polsce włączą rano telewizory, pewnie będą mogli sobie darować kawę, bo mecz powinien ich skutecznie rozbudzić - mówi przed spotkaniem z Brazylią Aleksander Śliwka.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Aleksander Śliwka WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Aleksander Śliwka
Starcie z Brazylijczykami będzie dla Biało-Czerwonych drugim z czterech etapów turnieju Ligi Narodów w Manili. W swoim pierwszym meczu na Filipinach, trudnym meczu, w którym przegrywali już 0:2, pokonali w środę reprezentację Słowenii 3:2.

- Cieszę się, że mimo trudnego początku, grając przeciwko tak silnemu i niewygodnemu dla nas przeciwnikowi jak Słowenia zdołaliśmy odwrócić losy spotkania i je wygrać - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Śliwka, dla którego dziewiąty mecz Polaków w VNL 2023 był dopiero pierwszym w tych rozgrywkach. Tak samo jak dla Marcina Janusza, Łukasza Kaczmarka i Jakuba Popiwczaka.

- Czułem delikatną niepewność jak będę wyglądał na boisku po dość długiej przerwie od grania - przyznaje Śliwka. - Marcin, Łukasz, Kuba i ja cały czas byliśmy w treningu, ale brakowało nam rytmu meczowego, atmosfery oficjalnych spotkań. Myślę jednak, że wypadliśmy całkiem dobrze. Pierwszy mecz już za nami, mimo kłopotów zakończyliśmy go zwycięskim tie-breakiem i mierzymy w kolejne wygrane - podkreśla 28-letni przyjmujący, który w starciu ze Słowenią był jednym z najlepszych na boisku i zdobył najwięcej punktów w polskim zespole - 20.

Dla Polaków spotkanie ze Słowenią było już piątym w fazie zasadniczej Ligi Narodów, które rozstrzygnęli na swoją korzyść w pięciu setach. W stosunku 3:2 wygrywali także z Iranem, Bułgarią, Niemcami i Holandią. Czy tym sezonie mają jakąś szczególną receptę na zwycięskiego tie-breaka?

- Nie wiem, czy jest tutaj jakaś "złota formuła". Myślę, że kluczowa jest maksymalna koncentracja. Pięć setów oznacza, że spotkanie jest bardzo wyrównane i oba zespoły są w stanie je wygrać, więc wszystko zależy od tego, ile uwagi i koncentracji poświęcisz każdej kolejnej akcji. Zwłaszcza że w tie-breaku każda wymiana ma szczególnie duże znaczenie.

Spotkanie ze Słowenią Biało-Czerwoni rozpoczynali o 13 polskiego czasu, natomiast żeby od początku zobaczyć ich rywalizację z Brazylią, będzie trzeba wstać już o 5 rano. - Mam jednak nadzieję, że mimo tak wczesnej pory wielu kibiców włączy telewizory i będzie nas wspierać. Pewnie będzie można zrezygnować z porannej kawy, bo nasze spotkanie z Brazylijczykami powinno skutecznie rozbudzić wszystkich widzów - żartuje gracz Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Tak Polki rozprawiły się z Koreą. Zobacz kulisy meczu

Piątkowy siatkarski klasyk, a takimi mecze Polski z Brazylią są od dobrych kilku, jeśli nie kilkunastu lat, będzie zdaniem Śliwki bardzo wymagającym spotkaniem dla naszej drużyny.
- Każdy mecz z Brazylią taki był, jest i taki będzie. Rywale mają w swoim składzie niezwykle doświadczonych graczy, mistrzów olimpijskich, jako jedyni w tej edycji pokonali bardzo silną ekipę Stanów Zjednoczonych. Wiemy, że czeka nas niezwykle trudne starcie, ale cała nasza czternastka wyjdzie na boisko z jednym celem, a będzie nim zwycięstwo.

W rozmowie z WP SportoweFakty Śliwka podzielił się też swoimi wrażeniami z dotychczasowego pobytu na Filipinach, które na mapie siatkarskiej Ligi Narodów są stosunkowo nową lokalizację. Biało-Czerwoni w tym roku rozgrywają mecze w Manili po raz pierwszy.

- Organizacja i warunki do grania są tutaj bardzo dobre. Ogromna, klimatyzowana hala, w której świetnie się gra. Do tego jest tutaj wielu ludzi pozytywnie zakręconych na punkcie siatkówki. Widzimy, że filipińscy kibice są podekscytowani, że w ich kraju odbywa się turniej Ligi Narodów i mogą zobaczyć w akcji czołowe drużyny świata. Bardzo angażują się w doping. Są fani, którzy przynoszą na mecze różne ciekawe plakaty, nasze podobizny, albo wręczają nam małe upominki. A frekwencja na trybunach jest całkiem dobra. Uważam, że to dobrze, że Liga Narodów zawitała na Filipiny. Dzięki temu siatkówka ma szansę zdobywać popularność w nowych miejscach.

Mistrz świata z 2018 roku i srebrny medalista siatkarskiego mundialu z ubiegłego roku opowiedział też o sytuacji z niedzieli, gdy Biało-Czerwoni, tak jak wszyscy inni goście hotelu, w którym nasza reprezentacja zatrzymała się w Manili, zostali ewakuowani ze swoich pokoi ze względu na pożar na jednym z pięter.

- To nie była groźna sytuacja - zaznacza Śliwka. - Do pożaru doszło w strefie odnowy biologicznej. Zgodnie z procedurami wszyscy goście hotelu zostali ewakuowani przed hotel. Wszystko przebiegło bardzo sprawnie, było świetnie przeprowadzone, nie było żadnej paniki, nikt nie znalazł się w niebezpieczeństwie. Może dlatego, że zupełnie przypadkowo dzień wcześniej odbywały się ćwiczenia przeciwpożarowe. Dlatego kiedy usłyszeliśmy ten prawdziwy alarm, na początku myśleliśmy, że znowu mają miejsce ćwiczenia.

- W ewakuację była jednak zaangażowana duża liczba pracowników hotelu, którzy budzili gości, ponieważ sytuacja miała miejsce wcześnie rano, i informowali ich o konieczności opuszczenia pokojów. Kiedy już wiedzieliśmy, że tym razem alarm jest prawdziwy, szybko się ubraliśmy, złapaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy przed hotel. Kiedy pożar opanowano, wróciliśmy do swoich pokojów.

Czytaj także:
Startują mistrzostwa świata U-21. Reprezentacja Polski w gronie faworytów
Niemcy z przełamaniem w Lidze Narodów. Główni rywale Polaków nie zawiedli

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×