Polska siatkarka wskazała przyczynę porażki. "Musimy to rozwiązać"

PAP/EPA / OLIVIER MATTHYS / Na zdjęciu: Eda Erdem i Martyna Łukasik
PAP/EPA / OLIVIER MATTHYS / Na zdjęciu: Eda Erdem i Martyna Łukasik

Reprezentacja Turcji okazała się zbyt silna dla Biało-Czerwonych w ćwierćfinale Mistrzostw Europy 2023, wygrywając 3:0. - Odjeżdżałyśmy rywalkom na początku setów, a potem zdarzały nam się przestoje - mówiła Martyna Łukasik, przyjmująca.

W tym artykule dowiesz się o:

Korespondencja z Brukseli - Dominika Pawlik

Reprezentacja Polski nie była faworytem w ćwierćfinale z Turcją. Rywalki w tym sezonie wygrały rozgrywki Ligi Narodów i prezentują bardzo dobrą siatkówkę. Jednak kilka dni wcześniej w 1/8 finału miały trochę kłopotów w starciu z Belgijkami.

Okazało się wówczas, że dobra zagrywka jest w stanie odciągnąć je od siatki i ułatwić grę. Niewiele brakowało, by w tym spotkaniu doszło do tie-breaka. Był to dobry prognostyk dla Polek i wskazówka, co zrobić, żeby mieć szansę na pozostanie w walce o medale ME 2023.

Plan Polek był dobry, jednak z wykonaniem było słabiej. - Nie wiem co do końca powodowało to, że pojawiały się u nas przestoje. Na początku setów odjeżdżałyśmy Turczynkom na kilka punktów, a potem doganiały nas i ciężko było nam wrócić do swojej gry. Przestoje było zmorą meczu, ale zdarzało nam się to w dużej części tego turnieju. Musimy zobaczyć, dlaczego tak się działo i rozwiązać to - powiedziała Martyna Łukasik, przyjmująca polskiego zespołu.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polska pokonała Ukrainę! Zobacz kulisy meczu ME

- Wiedziałyśmy, że Vargas i Karakurt to główna siła w ataku. Starałyśmy się utrudnić im życie. Obie te zawodniczki są główną siłą w ataku, potrafią atakować na bardzo wysokich pułapach i z różnych kierunków. Z Karakurt się udało, z Vargas trochę mniej. Wyłączenie jednej z nich nie wystarczyło do zwycięstwa - przyznała zawodniczka reprezentacji Polski.

- Vargas to ich kolejny skarb. Na pewno ją wykorzystują w bardzo dobry sposób. Trafiamy na Turczynki często, ale z każdym spotkaniem lepiej się poznajemy i uczymy. Wiemy, jak ciężko się z nimi gra - dodała.

Przed polskimi siatkarkami ostatnie wyzwanie: turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. Biało-Czerwone rozegrają go przed polską publicznością w Łodzi. - Już się z nimi nie spotkamy. Teraz czekają na nas kwalifikacje, które teraz już są naszym głównym celem. Do każdego turnieju podchodziłyśmy oczywiście z podejściem, żeby wygrać, więc to nie było tak, że tylko jedna impreza była istotna - wyjaśniła Łukasik.

Z Mistrzostw Europy 2023, mimo zatrzymania się na ćwierćfinale, na pewno można wysnuć pozytywne wnioski. - Każda sekunda, minuta na boisku, grając z różnymi rywalami, sprawia, że czujemy się lepiej ze sobą nawzajem. Jeśli o mnie chodzi, to zawsze podchodzę do siebie tak, że mogło być lepiej. Pewne jest jednak to, że w każdym momencie dawałam z siebie maksa - zakończyła.

Polki turniej kwalifikacyjny do igrzysk rozpoczną 16 września w Łodzi.

Czytaj też: 
Trener reprezentacji Polski nie owija w bawełnę. "Mogliśmy zrobić więcej"
"Trwoniłyśmy punkty seriami". Polki zawiedzione po odpadnięciu z mistrzostw

Komentarze (2)
avatar
Lustro
1.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak , trzeba właściwie zdiagnozować co powoduje tracenie przez Polki serii punktów ( wywołanej tzw. przestojem ) by wyeliminować ten błąd w grze , taktyce i myśleniu drużyny.