Fortuna nie była zbyt łaskawa dla Kanadyjczyków, którzy nigdy nie byli zaliczani do światowych potentatów. Jednak siatkarze z Ameryki Północnej przed losowaniem liczyli, że trafią na zespoły w swoim zasięgu. - W mojej opinii jest to najsilniejsza grupa ze wszystkich - nie ukrywa trener Kanadyjczyków Glenn Hoag. - Los nie okazał się dla nas szczęśliwy i aby awansować do kolejnej rundy, będziemy musieli zagrać na maksimum swoich możliwości. To nie my jesteśmy faworytami tej grupy, tylko wy - Polacy. Zdobywając mistrzostwo Europy pokazaliście ogromny charakter oraz wolę walki. Jestem przekonany, że we Włoszech zagracie podobnie.
Dla drużyny znad Oceanu Arktycznego będzie to dziewiąty udział w światowym czempionacie. Dotychczasowe nie wypadły zbyt okazale. Najwyższym miejscem, które zajęli zawodnicy z Kanady było 10, a miało to miejsce w 1994 roku w Grecji. Na ostatnich mistrzostwach poszło im nieco słabiej - 11 pozycja. - Tym razem nie mieliśmy szczęścia w losowaniu, ale trudno. Teraz muszę skupić całą moją energię na tym, aby przygotować jak najlepiej moich zawodników do zbliżającego się turnieju. Chcielibyśmy uplasować się na wyższej lokacie niż 10. Jednak będzie to niezwykle trudne, bo Serbia, Polska i Niemcy grają bardzo siłowo. My jednak zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby pokazać się z jak najlepszej strony - dodał szkoleniowiec.
Kanadyjczycy mieli wydłużoną drogę do przyszłorocznych mistrzostw świata. Za pierwszym razem musieli obejść się smakiem. Lepsi od nich okazali się Kubańczycy, którzy wygrali grupę, a za plecami zostawili zespół dowodzony przez Glenna Hoag'a, Bahamy i Surinam. Drugie miejsce zapewniło "klonowym" kwalifikację do turnieju barażowego, a tam już pewnie wygrali wszystkie pojedynki. W pokonanym polu zostawili drużyny narodowe z Meksyku, Dominikany oraz Panamy. - Żałujemy bardzo, że nie udało nam się pokonać Kuby. We wcześniejszych pojedynkach z nimi mieliśmy spore problemy w przyjęciu, ale akurat w tym decydującym meczu muszę powiedzieć, że nasi przyjmujący spisali się super. Przegraliśmy ten mecz mentalnie, nie byliśmy wystarczająco mocni psychicznie, a do tego oni lepiej blokowali - relacjonował atakujący reprezentacji Kanady Dallas Soonias.
Mocną stroną siatkarzy zza wielkiej wody jest zespołowość. O tej drużynie na pewno nie można powiedzieć, że kreuje lidera, bo w tej ekipie nie ma gwiazd. Dlatego wszyscy zawodnicy muszą zawsze grać na wysokim poziomie. - Moim zadaniem jako trenera w najbliższych dniach będzie mądre rozplanowanie czasu, jaki nam pozostał. Teraz może się wydawać, że jest go dużo, lecz nie jest tak do końca. Jeśli dobrze wykonamy swoją pracę, to we wrześniu wszystko będzie mogło się zdarzyć. Nikt nie oczekuje, że Kanada wygra ten turniej - twierdzi Glenn Hoag. Trudno się nie zgodzić z opiekunem naszych rywali. Patrząc przez pryzmat wcześniejszych występów w mistrzostwach świata można założyć, że jeśli nawet Kanadyjczycy nie wyjdą z grupy, to i tak tragedii nie będzie. Ich atutem więc może być gra bez większej presji. - Staram się uczyć grać moich zawodników pod ciśnieniem, bo zawsze trzeba walczyć o każdy punkt. Dlatego jakaś presja pojawi się nad moim zespołem. Szczególnie, że w mojej ekipie wystąpi kilku siatkarzy, dla których będzie to pierwsza impreza tak wysokiej rangi - zaznaczył trener reprezentacji Kanady. - Pozostałe trzy zespoły nie oczekują po naszym występie zbyt wiele, a naszym zadaniem będzie to wykorzystać - uzupełnił Soonias.