Wielki powrót gwiazdy do PlusLigi. Wybrał nowy klub

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Taylor Averiil
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Taylor Averiil

Amerykański środkowy Taylor Averill został nowym zawodnikiem Projektu Warszawa. 31-letni siatkarz dołączył do zespołu ze stolicy Polski. Wcześniej w naszym kraju z powodzeniem występował w Olsztynie.

Taylor Averill to postać doskonale znana kibicom siatkówki. W latach 2021-2023 reprezentował barwy Indykpol AZS Olsztyn, w którym prezentował się doskonale. Zdobył łącznie 472 punkty: 318 w ataku, 113 w bloku i 41 zagrywką.

W piątek oficjalnie reprezentant Stanów Zjednoczonych został zawodnikiem Projektu Warszawa.

- Pojawiła się na rynku możliwość pozyskania Taylora Averilla, z której skorzystaliśmy i jest to znak, który pokazuje, że poważnie myślimy o tym sezonie. Nasze aktualne miejsce w tabeli napawa optymizmem, ale chcemy mieć kompletny zespół wobec kontuzji dwóch naszych środkowych, aby utrzymać intensywność i wysoki poziom na treningach oraz w trakcie spotkań - powiedział wiceprezes i dyrektor sportowy Projektu Warszawa Piotr Gacek.

ZOBACZ WIDEO: Co za fryzura! Partnerka Ronaldo przyciągała wzrok na stadionie
[b]

[/b]
Amerykanin to brązowy medalista mistrzostw świata z 2018 roku oraz srebrny medalista Ligi Narodów 2023. Jak mówi zawodnik, nie może doczekać się powrotu do PlusLigi i gry przed polskimi kibicami.

- Cieszę się, że w najbliższym czasie dołączę do Projektu Warszawa, który już teraz świetnie prezentuje się na boiskach PlusLigi. Nie mogę się doczekać spotkania z warszawskimi kibicami, nie mogę się doczekać powrotu do Polski, którą uwielbiam oraz poczucia najlepszej atmosfery panującej w Waszych halach. Jestem bardzo zadowolony, że będę grał w największym i jednym z najbardziej urokliwych miast Polski - Warszawie. Do zobaczenia na boisku - powiedział Taylor Averill, nowy środkowy Projektu Warszawa.

Zobacz także:
UNI ma patent na tego rywala. Trzecia wygrana opolanek w Radomiu
Tarnowianki nie poszły za ciosem. W Kaliszu nie miały czego szukać

Źródło artykułu: WP SportoweFakty