Warszawianie w pierwszym meczu 1/16 finału Pucharu Challenge wygrali na wyjeździe z Calcit Kamnik 3:0. Do awansu w rewanżu wystarczały im dwa wygrane sety. Ale stołeczni nie zamierzali się zadowalać minimalnym rozwiązaniem. Od początku wręcz zmasakrowali rywala. Zaczęli od prowadzenia 7:0.
W pewnym momencie dzięki udanym kontrom prowadzenie wzrosło nawet do 10 punktów. Dopiero przy podwójnej zmianie miejscowi stracili nieco z tej wysokiej przewagi. Jednak i tak bez zagrożeń dowieźli dobry wynik do końca seta.
Druga partia miała wyrównany początek. Goście wyszli nawet na pierwsze prowadzenie w meczu po ataku Lazaro Bruneta 5:4. Wystarczyły jednak dwie dobre akcje Projektu, najpierw as Jurija Semeniuka, potem skończona kontra Bartłomieja Bołądzia i już stołeczni prowadzili 9:7.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek
Warszawianie odzyskali kontrolę nad setem i z ciekawszych wydarzeń w tej partii warto odnotować debiut Taylora Averilla w barwach Projektu. Amerykanin wszedł na boisko przy stanie 19:15 i dołożył kilka punktów. To właśnie jego atak skończył tę odsłonę meczu.
Na trzeci set trener Piotr Graban wystawił zupełnie zmieniony skład. Nie wszystko jednak zmiennikom wychodziło dobrze. Chodzi tu zwłaszcza o skuteczność w ataku. Stąd przewaga słoweńskiej drużyny utrzymywała się. Ale w połowie seta to goście popełnili kilka błędów i warszawianie odskoczyli na 16:14. To wystarczyło. Gospodarze zakończyli tę partię i jednocześnie mecz blokiem.
Projekt Warszawa - Calcit Kamnik 3:0 (25:17, 25:19, 25:19)
Projekt: Firlej, Bołądź, Kowalczyk, Wrona, Szalpuk, Tillie, Wojtaszek (libero) oraz Weber, Stępień, Semeniuk, Grobelny, Averill, Borkowski, Gruszczyński (libero)
Calcit: Brunet, Pavlovic, Bosnjak, Okroglic, Nikolic, Planinsic, Kosenina (libero) oraz Lazar, Mitrasinović, Bakonji
Stan rywalizacji: 2:0 dla Projektu Warszawa
Awans: Projekt Warszawa
Czytaj także:
-> Czesi nie przestraszyli jastrzębian. "Wiedzieliśmy, że będziemy lepsi"
-> Zaledwie doby Magdaleny Stysiak w Polsce. "Aż trudno było skupić się na graniu"