16 grudnia poznaliśmy Klubowego Mistrza Świata w żeńskiej siatkówce. Eczacibasi Dynavit Stambuł sięgnęło po trofeum. W fazie pucharowej gigant najpierw okazał się lepszy od klubu Dentil Praia Clube 3:1 (w półfinale). W meczu o tytuł zmierzył się z innym wielkim zespołem z Turcji. Po pasjonującym pojedynku podopieczne Ferhata Akbasa pokonały zawodniczki VakifBanku Stambuł 3:2.
To oznacza, że pierwszy tak duży sukces klubowy osiągnęła Martyna Czyrniańska. Polska przyjmująca od tego roku reprezentuje barwy Eczacibasi. Na początku sezonu w rozmowie z nami 20-latka skomentowała swój transfer.
- Do odważnych świat należy. Jeśli chcemy iść do przodu, musimy podejmować trudne decyzje - mówiła wtedy. Wywiad jest dostępny tutaj.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży
Teraz "Czyrna" mogła wznieść pierwsze trofeum w sezonie. Zdradziła nam, jak wyglądał wieczór po wielkim finale. Nie ukrywa tego, że była nim zachwycona. - Świetna sprawa. Jestem pod wrażeniem, jak wszyscy razem tworzymy rodzinę i świętujemy - przyznała.
- Jak przyjechaliśmy do Stambułu, to mieliśmy specjalną kolację. Przywitano nas i serdecznie pogratulowano. Czekało wiele osób, także byłe zawodniczki i menadżerowie klubu. Nawet jeśli ktoś już nie pracuje w tym klubie, to wciąż jest częścią rodziny Eczacibasi - podkreśliła reprezentantka Polski.
Było co świętować. Tytuł klubowego mistrza globu, do tego wywalczony w starciu z Vakifbankiem, to powód do dużego zadowolenia. - Oczywiście po ostatniej piłce czułam ogromne szczęście i dumę, że widać efekty naszej bardzo dobrej, ciężkiej pracy. To dla mnie wielka chwila - powiedziała siatkarka.
Martyna otrzymała szansę na grę w fazie grupowej oraz pucharowej - konkretnie w półfinale. Weszła z kwadratu dla rezerwowych w drugim oraz trzecim secie. Zapytaliśmy ją, czy spodziewała się tego, że pojawi się na boisku.
- Nie ma czegoś takiego, że trener informuje, iż dana zawodniczka w konkretnej chwili może być potrzebna na boisku. Mamy być gotowe na to, że każda z nas w dowolnym momencie wejdzie do gry. Cieszę się, że miałam swoją okazję. Chciałam pomóc drużynie, jak tylko mogłam - rzekła.
Eczacibasi oraz Vakifbank Stambuł to kluby, które były głównymi faworytami do triumfu w tej imprezie. Na obu drużynach spoczywała niemała presja. Czyrniańska zaznacza jednak, że to normalna sprawa, jeśli mówimy o tak silnie zbudowanych ekipach.
- Każda zawodniczka, która przychodzi do tak dużego klubu, jest świadoma tego, że będzie się mierzyła z ogromną presją. To normalne. Wiąże się to z tym, że aspiracje są wielkie. Podpisując kontrakt, wiedziałam o tym. Byłam na to przygotowana. Walczymy o zwycięstwa i wszystkie trofea - w Lidze Mistrzyń czy naszej, tureckiej - podkreśliła.
Na koniec nasza kadrowiczka podsumowała jesienną część rozgrywek w lidze tureckiej. - Na pierwszym etapie sezonu liczyłam na więcej grania. Kontuzje mi na to niestety nie pozwoliły. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko dobrze i wykorzystam każdą szansę, którą otrzymam. Na pewno jestem zadowolona z tego, iż trenuję i pracuję ze światowej klasy zawodniczkami. Mogę od każdej z nich oraz od trenerów wyciągnąć coś, co pozwoli mi zrobić postęp - podsumowała.
Eczacibasi Dynavit Stambuł jest wiceliderem ligi tureckiej po trzynastu kolejkach. Zgromadziło 34 punkty i ma trzy "oczka" straty do Fenerbahce z bilansem dwunastu zwycięstw i jednej porażki. W kolejnym meczu zmierzy się z piątym w tabeli zespołem THY.
Czytaj także:
Potknięcie nic nie zmieniło. Stal postawiła na swoim
Puchar CEV: Aluronu CMC Warta poznała rywala w ćwierćfinale. Zaczynają się schody