Szalony mecz w "Uranii". PSG Stal Nysa wraca "z tarczą"

Materiały prasowe / Piotr Marchwiński/PlusLiga / Na zdjęciu: siatkarze PSG Stali Nysa
Materiały prasowe / Piotr Marchwiński/PlusLiga / Na zdjęciu: siatkarze PSG Stali Nysa

Prawie 3 godziny trwała batalia pomiędzy AZS-em Olsztyn i PSG Stalą Nysa w meczu w ramach 19. kolejki PlusLigi. Nie obyło się bez emocji i bardzo zaciętej gry. Ostatecznie triumf zanotowali "Stalowcy", przerywając serię czterech porażek z rzędu.

Mecz rozpoczął się od twardej, pełnej obron gry. Olsztynianie zdołali jednak uciec na dwa punkty przewagi, lecz po ataku Alana Souzy były to już trzy punkty (10-7). Nysanie mieli spore problemy z zakończeniem pierwszej akcji, głównie tyczyło się to Michała Gierżota. Po kilku błędach "Stalowców" i konsekwentnej grze gospodarzy, tablica wyników pokazywała wynik 16-11. Prowadzenie cały czas powiększało się - Moritz Karlitzek nie okazywał litości swoim rywalom, jeśli chodzi o serwis, a Nicolas Szerszeń pewnie wykorzystywał kontry (20-13). Pod koniec "Akademicy" uaktywnili skuteczny blok (24-15), a ostatni punkt w premierowej partii zdobył Alan Souza (25-16).

W drugim secie lepiej zaczęli grać siatkarze Daniela Plińskiego. Blok Nicolasa Zerbay dał im dwupunktowe prowadzenie (4-6). Szybko jednak zmalało - po punktowym ataku Alana, bloku Karlitzka i autowym uderzeniu Zouheir el Graouiego było już 7-6. Wynik zmieniał się niczym w kalejdoskopie, więc dwa "oczka" przewagi powróciły na konto gości (8-10). Po ataku Cezarego Sapińskiego i bloku Alana znowu był remis (10-10). Od tego momentu zaczęła się wojna nerwów - trwała ona aż do samej gry na przewagi. Olsztynianie mieli kilka piłek setowych, lecz żadnej nie wykorzystali. Po nieudanym ataku, kontrę wykorzystał el Graoui, co pozwoliło siatkarzom Stali na ucieczkę spod topora (28-30).

Wygrana w drugim secie napędziła nysan. Bardzo pewnie zaczął grać wprowadzony w pierwszym secie Kamil Kosiba, a dobrą grę kontynuował el Graoui (5-9). Coraz śmielej poczyniali sobie w polu serwisowym, sprawiając duże problemy rywalom. Dochodziła do tego świetna gra w obronie i na kontrze. U Olsztynian nie działała pierwsza akcja (11-17). Nagle rozpoczęła się kapitalna seria w wykonaniu gospodarzy - przy odrzucających zagrywkach Cezarego Sapińśkiego i świetnej grze na kontrze i bloku, doprowadzili do prowadzenia 19-18. "Zielona Armia" utrzymywała prowadzenie, ale po autowym ataku Karlitzka i zbiciu Remigiusza Kapicy było już 21-23 dla Stali Nysa. Po nieudanym ataku Alana, z wygranej w trzeciej partii i objęcia prowadzenia, cieszyła się ekipa Daniela Plińśkiego (22-25).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii

Czwarty set rozpoczął się od wyniku 3-6 dla PSG Stali Nysa. Olsztynianie znowu szybko doprowadzili do remisu - rywale nie dali rady ze sprytnymi skrótami Karlitzka, co dawało okazję do kontry (8-8). Blok gospodarzy dał im dwupunktowe prowadzenia (13-11). Nastąpiła później kolejna seria AZS-u, tym razem w wykonaniu wprowadzonego na boisku Manuela Armoy, który dał swojej drużynie 2 punkty w polu serwisowym (15-11). Goście nie dali za wygraną - po kilku udanych akcjach Kosiby ponownie mieliśmy remis (21-21). Świetnie jednak w końcówce zaczął grać Karlitzek, kończąc dwie bardzo ważne akcje (24-23). To właśnie do reprezentanta Niemiec należał ostatni punkt w tym secie (25-23).

Piąta partia stała pod znakiem walki "punkt za punkt". Trwała ona do wyniku 7-9 dla gości, po mocnym ataku Kapicy. W szeregach siatkarzy AZS-u wdarł się problem z przyjęciem. Swoje ataki pewnie kończyło trio Kapica-El Graoui-Kosiba, co zaowocowało wynikiem 10-15 i zwycięstwem w całym meczu 2-3 dla Stali Nysa.

Indykpol AZS Olsztyn - PSG Stal Nysa 2:3 (25:16, 28:30, 22:25, 25:23, 10:15)

MVP: Remigiusz Kapica (PSG Stal Nysa)

AZS Olsztyn: Tuaniga, Souza, Karlitzek, Szerszeń, Sapiński, Jakubiszak, Hawryluk (libero), Ciunajtis (libero) oraz Jankiewicz, Armoa, Szymendera, Majchrzak

Stal Nysa: Zhukouski, Kapica, Gierżot, el Graoui, Zerba, Kramczyński, Szymura (libero) oraz Szczurek, Kosiba, Dembiec

Zobacz także:
>'Nie było to zbyt mądre". Komentatorzy aż zamarli

Komentarze (0)