Wtorkowa rywalizacja na siatkarskich parkietach skupiła się głównie wokół walki w Lidze Mistrzyń i ostatnim ćwierćfinale Tauron Pucharu Polski kobiet. Nie zabrakło również ligowego akcentu w postaci zaległego meczu 14. kolejki Tauron Ligi. Zawodniczki KGHM #VolleyWrocław podjęły w nim Energa MKS Kalisz.
Obie drużyny co prawda sąsiadują ze sobą w ligowej tabeli, jednak o dwa zwycięstwa więcej miały na koncie kaliszanki. To pozwalało stawiać je w roli faworytek. Podobnie, jak dobra postawa w poszczególnych spotkaniach z groźnymi drużynami.
Początek meczu był znakomity dla przyjezdnych, które po punktowym ataku Karoliny Fedorek odskoczyły na 7:1. Niedługo później różnica na korzyść kaliszanek wzrosła do dziewięciu "oczek", co mogło zwiastować pogrom w tej odsłonie. Siła rażenia MKS-u nie traciła na sile, a skuteczne zbicie dało im prowadzenie 16:9. Gospodynie starały się jeszcze walczyć, ale nie zdziałały zbyt wiele. Po asie serwisowym Luciji Mlinar było już po secie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem
Prowadzące utrzymywały świetną dyspozycję również w kolejnym secie. Ich punktowe serie przerywały tylko pojedyncze akcje wygrywane przez gospodynie. Po ośmiu wygranych akcjach z rzędu i bloku Mlinar przyjezdne uciekły na 14:3, co dobitnie pokazywało różnicę klas na parkiecie. Wrocławianki były jedynie tłem dla rozpędzonych rywalek, które pewnie zmierzały w kierunku podwyższenia prowadzenia w tym spotkaniu. Stało się ono faktem po punktowym ataku Aleksandry Rasińskiej i pewnej wygranej do 16.
Początek trzeciego seta miał zupełnie inny przebieg. Po wyrównanej walce przewagę zbudowały miejscowe, które po asie serwisowym Adrianny Szady wyszły na 8:5. Wrocławianki przejęły kontrolę na parkiecie i coraz bardziej uciekały rywalkom, by z czasem prowadzić aż siedmioma "oczkami". Przyjezdne wzięły się co prawda za odrabianie strat, ale prowadzące nie dawały się dogonić i po punktowej zagrywce Julii Stancelewskiej wyszły na 16:12.
Obie drużyny nie ustawały w swoich staraniach, a kaliszanki dogoniły wynik dopiero pod koniec seta, wychodząc po skutecznym zbiciu Rasińskiej na 24:24. Gospodynie mimo wypuszczenia solidnej przewagi zapisały tę partię na swoim koncie, wygrywając 27:25 i zyskując drugi oddech w tym starciu.
Otwarcie czwartej partii przyniósł powrót do dwóch pierwszych odsłon. Siatkarki z Kalisza szybko zbudowały przewagę, odskakując po kolejnym ataku Rasińskiej na 8:2. Choć w późniejszych fragmentach gospodynie nieco zniwelowały stratę, nie zdołały doprowadzić do remisu. Po kolejnej punktowej serii prowadzące wyszły na 15:9, przybliżając się do zwycięstwa. Wrocławianki nie zamierzały odpuszczać i stopniowo odrabiały stratę. Ambitna walka i sześciopunktowa seria pozwoliły im wygrać 25:21 i wyrównać stan meczu.
Miejscowym zabrakło już jednak sił na decydującego seta. Jedynie na początku potrafiły dotrzymać kroku rywalkom, które po pięciopunktowej serii uciekły na 9:3. Wrocławianki zdołały jeszcze powalczyć, ale nie powtórzyły udanej pogoni z poprzedniej odsłony. Tym samym z nieco odwleczonego w czasie zwycięstwa cieszyły się siatkarki z Kalisza, które wygrały tie-breaka 15:9.
KGHM #VolleyWrocław - Energa MKS Kalisz 2:3 (18:25, 16:25, 27:25, 25:21, 9:15)
#VolleyWrocław: Ponikowska, Bączyńska, Szczurowska, Muhlsteinova, Lewandowska, Stronias, Pawłowska (libero) oraz Szady, Stancelewska, Chorąża, Gancarz,
MKS: Wawrzyniak, Fedorek, Mlinar, Drużkowska, Rasińska, Efimienko-Młotkowska, Śliwa (libero) oraz Pajdak (libero), Cygan, Kuligowska, Ashburn
MVP: Aleksandra Rasińska
Zobacz również:
Kłopoty obrońcy tytułu. Zespół Wołosz z pierwszym krokiem w kierunku półfinału
PP: pokaz mocy we własnej hali. Jest czwarty półfinalista