To dlatego Słoweńcy przegrali. Mówią o polskich kibicach

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Volleyball World / Na zdjęciu: Klemen Cebulj
Materiały prasowe / Volleyball World / Na zdjęciu: Klemen Cebulj
zdjęcie autora artykułu

- Polacy zagrali ze zdecydowanie większą energią dla tej wspaniałej publiki - mówi przyjmujący reprezentacji Słowenii Klemen Cebulj. Wraz z trenerem Gheorghe Cretu opowiadają o powodach porażki z Polską w meczu o brąz Ligi Narodów (0:3).

Pierwszy set meczu o brąz Liga Narodów Słowenia - Polska był ekstremalnie zacięty. Biało-Czerwoni przegrywali już 21:23, ale zdołali odrobić straty wygrać po grze na przewagi.

- W premierowej partii to nasze błędy pozbawiły nas szansy. Później nie mieliśmy już wystarczająco dużo energii na walkę. Nie byliśmy w stanie wytrzymać presji, którą wywierali na nas Polacy. Po pierwszym secie mecz był już jednostronny - mówi trener reprezentacji Słowenii Gheorghe Cretu.

To własnie ten element zadecydował u Polaków

W porównaniu z przegranym meczem z Francuzami znakomicie funkcjonował u nas blok. Biało-Czerwoni w trzech setach aż 15 razy punktowali w tym elemencie. To właśnie dwie czapy Wilfredo Leona w końcówce pierwszego seta dały nam zwycięstwo.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!

- Polacy zagrali znakomicie w bloku. Tam była różnica w naszym przyjęciu, bo Polacy zagrali dobrze na zagrywce i brakowało nam trochę energii - tłumaczy przyjmujący słoweńskiej ekipy Klemen Cebulj.

Z kolei trener Słoweńców pozostawał mocno samokrytyczny. - Tak, blok Polaków był dobry, ale my na to pozwoliliśmy. Jeśli zagralibyśmy mądrzej, by grać cierpliwie i ponawiać akcje. To nasza gra jest najważniejsza i porażka jest naszą winą - tłumaczy Gheorghe Cretu.

Piękne słowa skierowane do Polaków

Słoweńcy grali już trzeci dzień z rzędu, w przeciwieństwie do Polaków, którzy swój ćwierćfinał rozegrali w czwartek. Cebulj przyznaje, że brakowało im trochę energii.

- Polacy zagrali ze zdecydowanie większą energią dla tej wspaniałej publiki. To był ogromny plus dla rywali. My wiemy, co to może dać, bo też mamy takich rewelacyjnych kibiców. Graliśmy przed takimi fanami przed tygodniem w Lublanie - wspomina Cebulj.

W odróżnieniu od Polaków Słowenia dysponuje zdecydowanie węższym składem, a do tego w ubiegłym roku nie uzyskała awansu na igrzyska w Paryżu. Z tego powodu od pierwszych meczów musiała grać na maska i mecze rozgrywali niemalże jedną szóstką.

- Graliśmy cały miesiąc w tym samym składzie. Te trzy mecze buły dla nas trudne, nawet ten ćwierćfinał z Argentyną, który wygraliśmy 3:2. Brakowało nam trochę sił - tłumaczy przyjmujący.

Z kolei szkoleniowiec Słoweńców uważa, że zmęczenie mogło mieć wpływ na ofensywie. - Polacy byli po prostu lepsi od nas. Mieli znakomity atak i nie popełniali tyle błędów w ofensywie, co my. Nie istnieliśmy w tym elemencie i przez to przegraliśmy pierwszego seta. Nawet gdy w następnych już dochodziliśmy do rywali to nie potrafiliśmy skończyć swojej akcji. Kiedy Polacy odskakiwali już na 4-5 punktów, to grało im się łatwiej - kończy Gheorghe Cretu.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej: Wyścig o igrzyska. Tych zawodników może odrzucić Nikola Grbić

Źródło artykułu: WP SportoweFakty