Chcemy ugrać co jest do ugrania - komentarze po spotkaniu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Pamapol Siatkarz Wieluń

Podopieczni Krzysztofa Stelmacha w sobotnim pojedynku z Pamapolem Wieluń zagrali koncertowo. Nie było elementu, który byłby w ich wykonaniu słaby. - Chcemy ugrać co jest do ugrania, żeby później jak zasiądziemy przy wigilijnym stole nie powiedzieć, że mądry Polak po szkodzie - przyznał na pomeczowej konferencji szkoleniowiec gospodarzy.

Andrzej Stelmach (kapitan Pamapolu Siatkarz Wieluń): Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Nie mogliśmy nawet marzyć o tym, by nawiązać walkę z ZAKSĄ. Pojedynek zasłużenie zakończył się wynikiem 3:0. Po naszej stronie nie było żadnych atutów ani elementów, które mogłyby nam pozwolić wygrać. Ten pierwszy set nam w ogóle nie wyszedł, a w kolejnych ciężko było powrócić do swojej normalnej gry.

Robert Szczerbaniuk (kapitan ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Rozegraliśmy dobre spotkanie, po tej przerwie powróciliśmy z optymalną formą, co jest dobrym prognostykiem przed meczami pucharowymi. W każdym elemencie zagraliśmy bardzo dobrze. Cieszy taka dyspozycja. Należy jednak zauważyć, że popełniliśmy wiele niewymuszonych błędów. Na szczęście mamy jeszcze czas, by je naprawić. Przede wszystkim cieszy to, że wygraliśmy za trzy punkty.

Damian Dacewicz (trener Pamapolu Siatkarz Wieluń): Wiedzieliśmy, że ta przerwa może wypaść dla nas z korzyścią lub nie. Po meczu jesteśmy w stanie powiedzieć, że owa przerwa zrobiła nam dużą krzywdę. Nie umieliśmy utrzymać tej dyspozycji, na jaką pracowaliśmy przez ostatnie tygodnie, kiedy graliśmy w lidze. Dzisiaj nie pokazaliśmy w pełni naszych możliwości, zagraliśmy asekuracyjnie i kompletnie nic nam nie wychodziło. Z drugiej strony powinienem zaznaczyć, że nasi rywale zagrali bardzo dobrze. Od pierwszych piłek byli skuteczni, wykorzystywali każdy moment, by zdobywać punkty. Nawet w chwilach, kiedy wydawało się, że ta punktowa przewaga nie jest duża, cały czas musieliśmy gonić rywala. Wtedy też szczęście było po stronie kędzierzynian. Przypomnieć wystarczy akcje, kiedy piłka toczyła się po taśmie, albo spadała gdzieś za blok. Było to powodem, przez który nie udało się wyprowadzić żadnego kontrataku. Ze spuszczoną głową będziemy wracać z Kędzierzyna, ale inaczej też być nie może. Musimy wrócić na salę i porozmawiać o tym co się stało i starać się to wszystko poprawić.

Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Bardzo dobrze zagraliśmy dzisiaj taktycznie. To co przygotowaliśmy na drużynę z Wielunia chłopcy wykonywali w 90. procentach. Odzwierciedleniem tego był pierwszy a także drugi set. Jedynie w trzeciej partii nasza koncentracja została obniżona. Jak powiedział Damian (Dacewicz - przyp. red.), nawet kiedy nasza przewaga malała do jednego oczka potrafiliśmy wyjść z tego i kontrolować grę do końca. Oprócz taktyki, jaką założyliśmy przed meczem, która dzisiaj świetnie funkcjonowała, widać było także kontrolę nad piłką w ataku. Po dobrej wystawie był mocny strzał, ze słabej opóźniony atak na spadający blok, tak jak to powinno w siatkówce wyglądać. Przykładem jest Kuba (Jarosz - przyp. red.), który dzisiaj bardzo dobrze to wykonywał. Jestem zadowolony, bo po takiej przerwie jest zawsze znak zapytania, nie wiadomo czego można się spodziewać w grze. Nie było mnie z drużyną dłuższy okres czasu, ale z tego co się dowiadywałem chłopcy bardzo dobrze trenowali przez ten czas, co świetnie rokuje na przyszłość. Cieszymy się z trzech punktów. Powiedzieliśmy sobie, że w każdym spotkaniu będziemy walczyć. Mamy takie postanowienie, by do końca roku odnieść jeszcze trzy zwycięstwa, nie ważne za ile oczek. Chcemy ugrać co jest do ugrania, żeby później jak zasiądziemy przy wigilijnym stole nie powiedzieć, że mądry Polak po szkodzie.

Komentarze (0)