Paweł Rusek: Fajnie, że się podnieśliśmy i przełamaliśmy tie-breaka

Bardzo cenne zwycięstwo odnieśli w sobotę siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Podopieczni Roberto Santilliego po pełnym dramaturgii pojedynku, pokonali na wyjeździe Domex Tytan AZS Częstochowa 3:2. - Cieszymy się ze zwycięstwa, tutaj zawsze trudno o wygrane - cieszył się po meczu Paweł Rusek, nawiązując jednocześnie do kilku ostatnich spotkań pomiędzy obiema drużynami, które zawsze dostarczały nie lada emocji.

Libero jastrzębskiej ekipy nie ukrywał, że triumf pod Jasną Górą ma dla niego szczególną wagę. - Cieszymy się ze zwycięstwa, tutaj zawsze trudno o wygrane. Fajnie, że potrafiliśmy wytrzymać tego tie-breaka i uniknąć własnych błędów. Częstochowianie zaatakowali bodajże z siedem razy w aut i podarowali nam w prezencie tę wygraną - mówił Rusek.

Sporo kontrowersji wzbudziła sytuacja z drugiej partii, gdy przy stanie 24:22 arbiter odgwizdał Sławomirowi Masterowi błąd piłki niesionej. Sytuacja ta zmieniła nieco przebieg gry. - Szkoda na pewno tego drugiego seta, gdy sędzia odgwizdał błąd Sławka trochę niesłusznie. Było już 2:0 dla nas. Uznał tą piłkę, jako niesioną. Cóż, stało się. Fajnie, że się podnieśliśmy i przełamaliśmy tego tie-breaka, którego Częstochowa zawsze wygrywała z nami. Tym razem nam udało się wygrać i z tego się cieszymy - podkreśla libero.

Sobotni pojedynek był prawdziwą "huśtawką nastrojów" dla fanów obu drużyn. Oba zespoły przeplatały, bowiem dobre fragmenty i zagrania ze słabymi i jak pokazał piąty set, wytypowanie zwycięzcy graniczyło niemal z cudem. Co zdaniem Pawła Ruska zaważyło na takim obrazie gry? - Zarówno my, jak i częstochowianie mieliśmy serie na zagrywce. Obie ekipy miały także problemy z przyjęciem. To decydowało o tym, kto w danym momencie odskakiwał w secie. Można powiedzieć, że tak to wyglądało od początku do końca. Cieszy jednak fakt, że rozstrzygnęliśmy to na swoją korzyść - dodaje.

Ogromny wkład w wygraną jastrzębskiej ekipy miał Pedro Azenha. Portugalczyk, który jest jedną z nowych twarzy w zespole w trakcie spotkania zastąpił na parkiecie Igora Yudina i poczynał sobie, jak z nut. Portugalczyk dotychczas sporadycznie otrzymywał szansę od trenera Roberto Santilliego. - Zaczynamy teraz grać, co dwa, trzy dni. W środę czeka nas ciężka przeprawa z Panathinaikosem Ateny i potem kolejne mecze, więc wszyscy muszą być gotowi do gry. Jesteśmy drużyną i nie wiadomo, kto w danym momencie będzie potrzebny. To na pewno dobry prognostyk na przyszłość, bo każdy się stara i daje z siebie wszystko. Jak na razie udaje się wygrywać - podkreśla 26-letni libero.

W tym sezonie Jastrzębski Węgiel będzie również reprezentował nasz kraj w rozgrywkach elitarnej Ligi Mistrzów. Występy na arenie międzynarodowej będą prawdziwym wyzwaniem i weryfikacją dla ekipy Roberto Santilliego, bowiem rywalami brązowych medalistów z ubiegłego sezonu będą ekipy ze ścisłego czuba europejskiej siatkówki z gwiazdami światowego formatu w składzie. - Nie ukrywamy, że bardzo chcemy wyjść z grupy. Mamy tzw. "grupę śmierci". Nasi rywale są z górnej półki. Friedrichshafen wydaje się potencjalnie najsłabsze, ale co roku wygrywają w Lidze Mistrzów, dwukrotnie pokonali nawet Skre Bełchatów. Czeka nas trudne zadanie, ale myślę, że my mamy mniej do stracenia, niż oni. Musimy po prostu wyjść, dać z siebie wszystko i nie przejmować się. Jak wygramy, to będzie dobrze - kończy Paweł Rusek.

Komentarze (0)