Libero jastrzębskiej ekipy nie ukrywał, że triumf pod Jasną Górą ma dla niego szczególną wagę. - Cieszymy się ze zwycięstwa, tutaj zawsze trudno o wygrane. Fajnie, że potrafiliśmy wytrzymać tego tie-breaka i uniknąć własnych błędów. Częstochowianie zaatakowali bodajże z siedem razy w aut i podarowali nam w prezencie tę wygraną - mówił Rusek.
Sporo kontrowersji wzbudziła sytuacja z drugiej partii, gdy przy stanie 24:22 arbiter odgwizdał Sławomirowi Masterowi błąd piłki niesionej. Sytuacja ta zmieniła nieco przebieg gry. - Szkoda na pewno tego drugiego seta, gdy sędzia odgwizdał błąd Sławka trochę niesłusznie. Było już 2:0 dla nas. Uznał tą piłkę, jako niesioną. Cóż, stało się. Fajnie, że się podnieśliśmy i przełamaliśmy tego tie-breaka, którego Częstochowa zawsze wygrywała z nami. Tym razem nam udało się wygrać i z tego się cieszymy - podkreśla libero.
Sobotni pojedynek był prawdziwą "huśtawką nastrojów" dla fanów obu drużyn. Oba zespoły przeplatały, bowiem dobre fragmenty i zagrania ze słabymi i jak pokazał piąty set, wytypowanie zwycięzcy graniczyło niemal z cudem. Co zdaniem Pawła Ruska zaważyło na takim obrazie gry? - Zarówno my, jak i częstochowianie mieliśmy serie na zagrywce. Obie ekipy miały także problemy z przyjęciem. To decydowało o tym, kto w danym momencie odskakiwał w secie. Można powiedzieć, że tak to wyglądało od początku do końca. Cieszy jednak fakt, że rozstrzygnęliśmy to na swoją korzyść - dodaje.
Ogromny wkład w wygraną jastrzębskiej ekipy miał Pedro Azenha. Portugalczyk, który jest jedną z nowych twarzy w zespole w trakcie spotkania zastąpił na parkiecie Igora Yudina i poczynał sobie, jak z nut. Portugalczyk dotychczas sporadycznie otrzymywał szansę od trenera Roberto Santilliego. - Zaczynamy teraz grać, co dwa, trzy dni. W środę czeka nas ciężka przeprawa z Panathinaikosem Ateny i potem kolejne mecze, więc wszyscy muszą być gotowi do gry. Jesteśmy drużyną i nie wiadomo, kto w danym momencie będzie potrzebny. To na pewno dobry prognostyk na przyszłość, bo każdy się stara i daje z siebie wszystko. Jak na razie udaje się wygrywać - podkreśla 26-letni libero.
W tym sezonie Jastrzębski Węgiel będzie również reprezentował nasz kraj w rozgrywkach elitarnej Ligi Mistrzów. Występy na arenie międzynarodowej będą prawdziwym wyzwaniem i weryfikacją dla ekipy Roberto Santilliego, bowiem rywalami brązowych medalistów z ubiegłego sezonu będą ekipy ze ścisłego czuba europejskiej siatkówki z gwiazdami światowego formatu w składzie. - Nie ukrywamy, że bardzo chcemy wyjść z grupy. Mamy tzw. "grupę śmierci". Nasi rywale są z górnej półki. Friedrichshafen wydaje się potencjalnie najsłabsze, ale co roku wygrywają w Lidze Mistrzów, dwukrotnie pokonali nawet Skre Bełchatów. Czeka nas trudne zadanie, ale myślę, że my mamy mniej do stracenia, niż oni. Musimy po prostu wyjść, dać z siebie wszystko i nie przejmować się. Jak wygramy, to będzie dobrze - kończy Paweł Rusek.