Dramat reprezentacji Polski. Czy mamy jakąkolwiek opcję zapasową? [OPINIA]

Getty Images / Mateusz Slodkowski / Na zdjęciu: Tomasz Fornal
Getty Images / Mateusz Slodkowski / Na zdjęciu: Tomasz Fornal

To prawdziwy dramat reprezentacji Polski. Już w pierwszym meczu igrzysk w Paryżu kontuzji doznał Tomasz Fornal. Czy mamy opcje zapasowe i to koniec marzeń o medalu? Jeden obrazek napawał sporym optymizmem.

Mecz Polska - Egipt to jedno z tych spotkań, w których to nie wynik budził największe emocje. Większość osób podskórnie czuła, że nasza reprezentacja wyraźnie wygra 3:0 i w ten sposób znacząco zbliży się do ćwierćfinału IO Paryż 2024. Tak też się stało. Niestety, reprezentacja Polski wyszła z meczu ze stratami w ludziach.

W trzecim secie Tomasz Fornal przeżył prawdziwy dramat. Egipcjanin gonił za piłką do ataku i ewidentnie opadał na drugiej stronie. Nasz przyjmujący lądował prawidłowo, ale na stopę rywala, który przekroczył linię środkową. Od razu próbował się ratować. Niestety, jego kostka się nienaturalnie wygięła. Fornal odczuwał ból i niestety musiał zejść z boiska.

Wygląda to na przynajmniej na skręcona lub podkręcona kostkę, a może nawet coś poważniejszego. To fatalna wiadomość dla naszej kadry. Zostajemy bowiem tylko z jednym zmiennikiem na pozycji przyjmującego. Wszystko dlatego, że naszym jokerem medycznym jest atakujący Bartłomiej Bołądź, a nie występujący na tej samej pozycji co Fornal Bartosz Bednorz.

Oczywiście trener Nikola Grbić nie mógł przewidzieć takiej sytuacji i nie ma co go obwiniać. Równie dobrze w takiego urazu mógł doznać przecież atakujący Bartosz Kurek i wtedy Bołądź pasowałby idealnie. Po prostu mamy pecha. Czy Grbić posiada jakieś awaryjne opcje?

ZOBACZ WIDEO: "Pod Siatką". Czas na igrzyska. Pierwsze treningi we Francji

Tak, ale ograniczone. Fornala zastąpił Aleksander Śliwka, który już przecież występował w parze z Wilfredo Leonem. O niego nie ma co się bać, mimo że ostatnio grał niewiele. Przyjmujący pokazał wielokrotnie, że w najważniejszych meczach jest w stanie wznieść się na wyżyny.

Problemem jest forma Wilfredo Leona. Znów, w normalnych warunkach jakikolwiek strach byłby nieuzasadniony. Przyjmujący w ostatnich tygodniach nabawił się jednak kontuzji i tuż przed igrzyskami niemal nie grał. Wystąpił tylko w pierwszych setach starć ze Stanami Zjednoczonymi oraz Japonią. Szału wtedy nie zrobił.

Trudno o zachwyty było w pierwszym i na samym początku drugiego seta starcia z Egipcjanami. Nie kończył piłek, które w normalnych okolicznościach wbiłby w trzeci metr. Często dawał się wyblokować, posyłał piłki w aut.

Od drugiego seta oglądaliśmy zupełnie inną wersję Wilfredo. Kończył ataki z pełną mocą, posyłał potężne zagrywki z prędkością 130 km/h. Jeśli tak będzie grał, to o medal nie należy drżeć. Pytanie tylko, którą wersję przyjmującego zobaczymy w meczach z Brazylią i Włochami.

Ale w ogóle czy jest pewne, że Fornal nie zagra na tych igrzyskach? Jeśli to tylko skręcona bądź podkręcona kostka to zawodnik najpewniej odpuści środowe spotkanie z Brazylią i wróci do składu za tydzień na mecz z Włochami. Jeśli doszło do zerwania torebki stawowej to jest już po igrzyskach. I trzeba będzie się modlić o zdrowie pozostałych członków kadry.

Na szczęście dość optymistycznie wyglądała sytuacja już po meczu. Fornal normalnie poszedł pod siatkę i pożegnał się z rywalami. Lekko utykał, ale optycznie nie było dramatu. Oby badania to potwierdziły.

Jakie inne wnioski można wyciągnąć po tym spotkaniu? Takie, że kapitan reprezentacji Polski Bartosz Kurek zagrał grubo poniżej swoich możliwości. Nie kończył ataków na pojedynczym bloku, a często wyrzucał je w aut. To dość zaskakujące bo podczas ostatnich przed igrzyskami sparingów atakujący wydawał się jednym z najrówniejszych zawodników w naszej ekipie. Generalnie w pierwszych dwóch setach gra Polaków pozostawała wiele do życzenia.

Ale czy martwi mnie taki momentami bezbarwny występ? Nieszczególnie. Iga Świątek przecież też momentami niesamowicie męczyła się w swoim pierwszym meczu w Paryżu, a jakoś nikt nie lamentuje czy nie odbiera szans na złoto. Dajmy tej drużynie się rozegrać. Szczyt formy ma przyjść dopiero na ćwierćfinał we wtorek 6 sierpnia. Do tego czasu jeszcze 10 dni. W sportowych realiach to szmat czasu. Byle tylko zdrowie nam dopisywało.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
"Liczę na to". Polka nie ma wątpliwości, po co jedzie do Paryża

Źródło artykułu: WP SportoweFakty