MKS przed Ligą Mistrzyń: Wspomnienia dąbrowskich mistrzów

Dąbrowska hala "Centrum" jest trzecią co do wielkości w rozgrywkach PlusLigi Kobiet. Właśnie kibice mają pomóc siatkarkom w wygraniu pojedynków z trudnymi rywalkami, jakimi niewątpliwie są zespoły Scavolini Pesaro, ASPTT Miluza oraz VakifGunesTTelekom Istanbuł. Nie jest tajemnicą, że dąbrowianki nie są faworytkami grupy B. Pięć lat temu w takiej samej sytuacji byli zawodnicy zapomnianego już przez wielu kibiców, Płomienia Sosnowiec.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Najbardziej prestiżowymi europejskimi rozgrywkami jest Liga Mistrzów. Posiadanie zespołu w tym pucharze jest bardzo dobrą promocją dla miasta, niejako również hala na tym korzysta. Dąbrowski obiekt CSiR-u (Centrum Sportu i Rekreacji) przewodzi w statystyce średniej liczby widzów na jednym meczu PlusLigi Kobiet, jest przystosowany nie tylko do rozgrywania spotkań siatkarskich. Ale właśnie z siatkówką jest kojarzona Dąbrowa Górnicza. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że tegoroczna edycja Ligi Mistrzyń nie będzie pierwszymi rozgrywkami tego typu, które będą gościć w dąbrowskim obiekcie.

Kiedy, jak i gdzie?

W 2004 roku Płomień Sosnowiec zdobył Puchar Polski, czym zagwarantował sobie udział w najwyższych europejskich rozgrywkach. Jednak hala w Sosnowcu nie spełniała wymogów Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej (CEV), więc alternatywą dla klubu był nowo powstały obiekt w sąsiednim mieście – Dąbrowie Górniczej. Sąsiedzi bardzo chętnie zaopiekowali się drużyną Płomienia. I tak rozgrywki Ligi Mistrzów po raz pierwszy zawitały do dąbrowskiej hali. Już niedługo nowoczesny obiekt będzie miał okazję do kolejnego spotkania z siatkówką na najwyższym europejskim poziomie klubowym.

W maju Polskę obiegła sensacyjna wiadomość – MKS Dąbrowa Górnicza zagra w Lidze Mistrzyń. CEV poprzez Polski Związek Piłki Siatkowej docenił zagłębiowski klub, któremu ofiarował „dziką kartę” uprawniającą do udziału w rozgrywkach. MKS oczywiście skorzystał z zaproszenia. - Polski Związek Piłki Siatkowej zaproponował nam wystąpienie w tych rozgrywkach biorąc pod uwagę kilka aspektów. Niebagatelną sprawą jest to, że od paru lat jesteśmy stabilnym klubem. Dysponujemy jednym z najnowocześniejszych obiektów sportowych w Polsce, a telewizja z największą przyjemnością do nas przyjeżdża - wyjaśnił przyczyny otrzymania "dzikiej karty" Robert Karlik, prezes klubu.

Liga Mistrzów - wyzwanie jakich mało

Zarówno dla Płomienia, tak samo dla MKS-u rozgrywki Ligi Mistrzów (w przypadku pań Ligi Mistrzyń) to duże wyzwanie. Na długo przed pierwszym gwizdkiem należy się przygotować pod względem organizacyjnym, a przede wszystkim sportowym. Nie ma drużyny bez zawodników, nie ma zawodników bez budżetu. Klubowe kasy obu drużyn diametralnie się różnią. Nie warto już rozdmuchiwać sprawy z kontraktami jakie podpisywał sosnowiecki zespół z nowymi zawodnikami, którzy w konsekwencji odeszli w trakcie trwania sezonu, przed zamknięciem okienka transferowego. Sytuacja finansowa dąbrowskiego klubu jest o wiele lepsza, stabilność to najważniejszy fakt, który dotyczy MKS-u, a Płomień mógł o nim tylko pomarzyć. - Sezon 2004/2005 był dla nas bardzo ciężki. Wtedy pojawiły się w klubie drobne kłopoty finansowe i ten sezon był szarpany. Zagraliśmy pierwszą rundę dosyć nieźle, w podstawowym składzie, ale po tej rundzie zespół się po prostu rozsypał. Kilku podstawowych zawodników wyjechało za granicę, a dla reszty Liga Mistrzów była za dużym wyzwaniem. Za młody zespół na tak wysokie progi - przypomniał Rafał Legień, jeden z najbardziej rozpoznawalnych sportowców w Zagłębiu Dąbrowskim oraz ikona sosnowieckiej siatkówki.

Jednak nie tylko pieniądze mają wpływ na końcowy wynik. Nazwiska nie grają. Sport już nie raz udowodnił, że drużyny znikąd mogą pokonać, z mniejszymi lub większymi problemami, zespoły złożone z gwiazd lub reprezentantów kraju. Nie ważne jaki ma się skład, ważne jest zaangażowanie i wiara w zwycięstwo. Taka sentencja mogła przyświecać Płomieniowi, który owszem, skład miał, ale ten się rozsypał. Zupełnie inaczej jest w przypadku dąbrowskiego MKS-u. Budżet pozwolił na zakup zawodniczek doświadczonych, do klubu przyszła przede wszystkim Katarzyna Gajgał. Nie zabrakło również transferu młodej i perspektywicznej siatkarki, rozgrywającej Marty Haładyn. Skład dąbrowskiego zespołu można porównać do sosnowieckiego. Bez wielu głośnych nazwisk (w Płomieniu grał wtedy Łukasz Żygadło, który odszedł z klubu oraz Zbigniew Bartman - wówczas wschodząca gwiazda polskiej siatkówki), wyrównany i wierzący w zwycięstwo. Zawodnicy z Sosnowca przez wiele miesięcy (nie tylko podczas sezonu 2004/2005) nie otrzymywali wypłat, mimo to nie narzekali, ale walczyli na parkiecie. Dąbrowskie zawodniczki mają jeden kłopot mniej, powinny więc lepiej zaprezentować się w Lidze Mistrzyń. - Dziewczyny w MKS-ie są tak doświadczone, były nie na jednej imprezie rangi mistrzostw Europy lub brały udział w silnie obsadzonych turniejach. Jestem pewien, że poradzą sobie i bardzo dobrze zaprezentują Dąbrowę w tych rozgrywkach - ocenił siłę dąbrowskiego zespołu Legień.

Liga Mistrzów - szansa jakich mało

Każde rozgrywki są szansą dla zawodników. Zwłaszcza rozgrywki rangi europejskiej. Można nie tylko pokazać swoją wartość i umiejętności, ale również udowodnić swoją przydatność dla drużyny. Ze swojej szansy skorzystał Jakub Łomacz, druga ikona sosnowieckiej siatkówki. W MKS-ie szanse na zaprezentowanie się szerszej widowni będą miały młodsze i mniej znane zawodniczki, Marta Haładyn, Ewelina Sieczka, Krystyna Tkaczewska (które są brązowymi medalistkami tegorocznej Uniwersjady) czy Katarzyna Walawender. - MKS jest bardzo dobrym zespołem, dziewczyny były liderem tabeli. Ciężko jest wypowiadać mi się na temat kobiecej siatkówki, ale uważam, że jest to dobry zespół, które tworzą zarówno młode, jak i doświadczone zawodniczki. W takich rozgrywkach jak Liga Mistrzyń tak musi być, żeby drużyna była mieszanką doświadczenia i młodości. Wtedy można liczyć na jakieś sukcesy - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Rafał Legień. Póki co dąbrowska mieszanka funkcjonuje dosyć dobrze, siatkarki plasują się na trzecim miejscu w tabeli PlusLigi Kobiet za wielką dwójką polskiej ligi, czyli Muszynianką i BKS-em Bielsko-Biała. Jednak pomiędzy ekstraklasą a Ligą Mistrzyń jest ogromna różnica, więc podopieczne Waldemara Kawki będą musiały wspiąć się na najwyższy poziom i zaprezentować w pełni swoje umiejętności.

Dla MKS-u już samo premierowe spotkanie będzie trudne, bowiem we Włoszech spotkają się ze Scavolini Pesaro. Nie jest tajemnicą, że zdecydowanym faworytem jest mistrz Serie A1. Paradoksalnie taka sytuacja może być dla siatkarek atutem, wyjeżdżają za granicę i nie mają nic do stracenia, więc będą grać bez ciśnienia. Może pokuszą się o jakąś niespodziankę? Zawodnicy Płomienia mieli trudniejszy start, bowiem grali „u siebie”, czyli w Dąbrowie. Wynik spotkania z Noliko Maaseik, którego skład co rok jest budowany by ugrać jak najwięcej w Lidze Mistrzów, powala na kolana, sosnowiczanie przegrali w trzech partiach odpowiednio do 19, 16 i 17. Jak mówi znane przysłowie, pierwsze koty za płoty. Życzę siatkarkom MKS-u takiego wyniku, bo jeśli historia lubi się powtarzać, to w następnym spotkaniu (8 grudnia zmierzą się z ASPTT Miluza) rozegrają tie-break. - Scavolini na pewno będzie wymagającym rywalem, zawsze w europejskich pucharach włoskie drużyny zachodzą bardzo daleko. W zasięgu są Turczynki oraz Francuzki. Polska siatkówka zarówno kobieca, jak i męska jest na tak wysokim poziomie, że można pokusić się o zwycięstwo z tymi zespołami - ocenił Legień. Siatkarki nie przestraszą się znanych nazwisk i będą walczyć, ich kibiców czeka więc ciekawa seria sześciu spotkań w Lidze Mistrzyń. A potem? Czas pokaże.


Tak samo, ale inaczej

Czy hala w odczuciu dwóch drużyn może się różnić? Okazuje się, że tak. Płomień nie trenował w hali „Centrum”. - Sytuacja wyglądała tak, że praktycznie nie trenowaliśmy w Dąbrowie. Graliśmy tam tylko mecze w ramach Ligi Mistrzów - powiedział obecny grający trener MOS-u Będzin. Dąbrowianki trenują tam codziennie, więc nie będą potrzebowały czasu na przystosowanie się do hali (Płomień rozgrywał ligowe spotkania w sosnowieckim obiekcie, który jest znacznie mniejszy od hali CSiR-u). Do tego doszły problemy z piłką. Nie od dziś wiadomo, że zawodnicy potrzebują trochę czasu na dostosowanie się do innej piłki niż ta, z którą mają do czynienia na co dzień. - Dla nas było to duże przeskoczenie, bo Ligę Mistrzów grało się Mikasą, a ligę Moltenami - przypomniał Legień. Zawodniczki MKS-u mają więc coraz mniej przeszkód, by poprawić wynik Płomienia.

Jest jedna znacząca różnica pomiędzy Płomieniem a MKS-em. Sosnowieccy siatkarze wywalczyli w sezonie 2003/2004 Puchar Polski pokonując w finale Morze Szczecin. Zawodniczki dąbrowskiego zespołu weszły do prestiżowych rozgrywek Ligi Mistrzyń tylnymi drzwiami, bowiem otrzymały „dziką kartę” uprawniającą do udziału w rozgrywkach. Z zaproszenia klub, oczywiście, skorzystał. Metoda kwalifikacji może siedzieć gdzieś z tyłu w głowach siatkarek, jednak Rafał Legień przekonuje, że nie ma to żadnego wpływu. - Nie ma to żadnego wpływu na sportowca. Wychodzi się na parkiet i praktycznie nie myśli się o takich rzeczach. Skupia się na przeciwniku, swojej dobrej grze, chce dobrze zaprezentować się przed publicznością i zwyciężyć - wyjaśnił Legień.

I co z tego wszystkiego wynika?

Zawodniczki MKS-u będą już niedługo tworzyć nową historię klubu, który ma dopiero szesnaście lat (w 1993 roku powstała sekcja siatkówki w MMKS-ie). Jest szansa by nie była ona pasmem porażek. Ponoć mądra sentencja mówi, że nadzieja jest matką głupich. Jednak ci, którzy wierzą, że dąbrowianki mają szansę dobrze zaprezentować się na europejskich parkietach nie są głupcami. Wystarczy spojrzeć na skład, w zespole są takie zawodniczki jak Katarzyna Gajgał, Magdalena Śliwa czy Agata Karczmarzewska-Pura, które na pewno wspomogą swoje młodsze i mniej doświadczone koleżanki nie tylko radą. Jeśli mieszanka, o której mówił Rafał Legień, nie będzie wybuchowa, to szanse rosną. Jest tylko jeden warunek, by marzenia kibiców o wygranym spotkaniu się ziściły, siatkarki same muszą uwierzyć we własne siły i nie utracić tej wiary po porażce do 10 czy 13. W ich wypowiedziach czuć wiarę, która, jak wszyscy dobrze wiedzą, potrafi przenosić góry. Oby ta wiara poniosła kopciuszka w rozgrywkach Ligi Mistrzyń jak najdalej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×