Rywalizacja w turnieju siatkówki kobiet na igrzyskach olimpijskich w Paryżu wkroczyła w decydującą fazę. W grze o złoty medal już tylko cztery drużyny, które o miejsce w finale powalczyły w zaplanowanych na czwartek półfinałach. Pierwsze z tych spotkań zapowiadało się niezwykle emocjonująco.
Po dwóch stronach siatki stanęły bowiem broniące tytułu Amerykanki i niepokonane w Paryżu Brazylijki. Siatkarki Jose Roberto Guimaraesa miały do wyrównania rachunki z Tokio. W finale poprzednich igrzysk zawodniczki ze Stanów Zjednoczonych pokonały bowiem właśnie Canarinhas. To tylko podkreślało, że rywalizacja tych ekip może być bardzo interesująca.
Znakomite otwarcie zanotowały zawodniczki Karcha Kiraly'ego, które szybko odskoczyły na 5:0. Zaskoczone Brazylijki od razu wzięły się za odrabianie strat i łapały swój rytm gry, ale prowadzące nie pozwalały im doprowadzić do remisu. Dopiero w środkowej fazie na tablicy pojawił się wynik po 13.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Wołosz ma plan na siebie po zakończeniu kariery. "Przewinęło mi się przez uszy"
Siatkarki Ze Roberto od tego momentu przejęły kontrolę na parkiecie. Świetnie grały blokiem, co pozwoliło im wypracować przewagę i odskoczyć na 19:16. Obrończynie tytułu nie miały jednak zamiaru oddawać łatwo tej partii i odpowiedziały 5-punktową serią. Więcej spokoju w decydujących fragmentach zachowały Amerykanki, co dało im zwycięstwo 25:23.
Choć w szeregach brazylijskiego zespołu zawodziła liderka Gabriela Braga Guimaraes, podrażnione Canarinhas szybko przejęły kontrolę nad drugim setem. Zbudowały 3-punktową przewagę i choć rywalki zdołały wyrównać na 8:8, długo nie pocieszyły się remisem. Brazylijki wygrały bowiem pięć kolejnych akcji, by po chwili odskoczyć na 6 "oczek". Amerykanki nie zdołały się już podnieść, a pewna gra rywalek dała im wygraną 25:18 i wyrównanie stanu meczu.
W kolejnej partii role się odwróciły. Na parkiecie zaczęły dominować obrończynie tytułu, które świetną postawą ukazywały wszystkie słabości w grze rywalek. Dość stwierdzić, że w środkowej fazie prowadziły już 15:8. Brazylijki nie potrafiły odnaleźć się na korcie, na czele z Gabi, która nadal zawodziła. Finalnie Amerykanki rozbiły w tym secie przeciwniczki do 15 i wróciły na prowadzenie.
Początek czwartego seta był niezwykle wyrównany. Taki stan trwał do wyniku 10:10, od którego Brazylijki wygrały 3 kolejne akcje i wypracowały przewagę. Amerykanki starały się za wszelką cenę ponownie nawiązać walkę, ale prowadzące nie pozwoliły im doprowadzić do remisu. Canarinhas prowadziły już 4 punktami i mimo ambitnej końcówki obrończyń tytułu wygrały 25:23.
O losach awansu do olimpijskiego finału zadecydował więc tie-break, który lepiej rozpoczęły Brazylijki, wychodząc na 5:3. Rywalki szybko doprowadziły jednak do remisu, by później przejąć kontrolę na parkiecie. Po 4-punktowej serii odskoczyły na 12:8, rozstrzygając kwestię zwycięstwa. Amerykanki triumfowały 15:11, meldując się po raz drugi z rzędu w finale igrzysk olimpijskich.
Brazylijki nie zrewanżowały się więc rywalkom za mecz o złoto w Tokio, gdzie również górą po 5-setowej walce były zawodniczki Kiraly'ego. O obronę tytułu przyjdzie im się zmierzyć z Włoszkami lub Turczynkami.
Półfinał turnieju siatkówki kobiet:
USA - Brazylia 3:2 (25:23, 18:25, 25:15, 23:25, 15:11)
USA: Drews, Poulter, Skinner, Plummer, Ogbogu, Washington, Wong-Orantes (libero) oraz Thompson, Carlini, Robinson, Larson
Brazylia: Rosamaria, Roberta, Gabi, Ana Cristina, Carol, Thaisa, Nyeme (libero) oraz Macris, Tainara, Natalia, Julia B.
Zobacz także:
Legendy rezygnują po klęsce reprezentacji Brazylii na IO
Wymienił nazwisko Kubiaka i Drzyzgi. "Zacząłem się słabiej czuć"