W Tarnowie zapachniało niespodzianką, ale faworyci zrobili swoje

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

Barkom Każany Lwów postraszył faworytów. Lwowianie w 6. kolejce PlusLigi potrafili urwać seta Projektowi Warszawa. Mimo falstartu to jednak Stołeczni sięgnęli po kolejne zwycięstwo w sezonie, a ukraińska drużyna wciąż musi czekać na pierwsze punkty.

Projekt Warszawa i Barkom Każany Lwów to zespoły z dwóch krańców tabeli. Stołeczni mają na swoim koncie tylko jedną porażkę i liderują w plusligowych rozgrywkach. Drużyna z Ukrainy z kolei jako jedyna nie zdobyła w tym sezonie żadnego punktu. W Tarnowie to więc warszawianie byli zdecydowanym faworytem.

W sobotnim meczu Barkom jednak potrafił zaskoczyć. Lwowianie zdecydowanie lepiej otworzyli spotkanie i to oni dyktowali warunki w premierowej odsłonie. Gospodarze pracowali zagrywką, świetnie bronili i błyszczeli w przyjęciu. Grą drużyny mądrze zarządzał Deniss Petrovs, a Vasyl Tupchii nie wstrzymywał ręki w ataku. Po kolejnych udanych akcjach Barkom prowadził już 15:10.

Projekt w drugiej części seta próbował odpowiedzieć rywalom, jednak we znaki dawały im się przede wszystkim problemy w przyjęciu. Tym samym marzenia o odwróceniu wyniku gościom zabrała seria serwisów Vasyla Tupchiego. Po niej lwowianie prowadzili już 21:15, a formalności dopełnił Illia Kowalow, zamykając seta skutecznym atakiem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!

W drugiej odsłonie Barkom próbował utrzymać swoją dobrą dyspozycję, ale rywale obudzili się z letargu. Projekt podniósł poprzeczkę i już na samym początku seta odskoczył gospodarzom na kilka "oczek" (3:6). Lwowianie ruszyli w pogoń, lecz od upragnionego remisu oddalały ich błędy w ataku.

Projekt z kolei w tej partii nie marnował swoich okazji. Warszawianie wzmocnili zagrywkę, poprawili przyjęcie i uruchomili blok. Bardzo dobrą zmianę dał także Jurij Semeniuk, który zastąpił na boisku Andrzeja Wronę. Rozpędzeni goście z biegiem seta powiększali swoją przewagę i ostatecznie triumfowali różnicą siedmiu punktów (18:25).

W kolejnej partii mimo dość wyrównanego początku, to goście w dalszym ciągu nadawali tempo gry. Największą różnicę między drużynami widać było na siatce. Projekt na dobre rozpędził się w elemencie bloku, a gospodarzom coraz trudniej było go sforsować. Tym samym po zatrzymaniu uderzenia Vasyla Tupchiego przez Jakuba Kochanowskiego  dało Stołecznym prowadzenie 12:9.

Dalsza część odsłony należała już do podopiecznych Piotra Grabana. Gracze Projektu weszli na swój wysoki poziom i nie zamierzali obniżać lotów, pewnie punktując zarówno na siatce, jak i w ofensywie. Na prawym skrzydle liderem był Linus Weber, a punkt Tobiasa Branda pozwolił Stołecznym zapisać odsłonę na swoim koncie i objąć prowadzenie w meczu (20:25).

Barkom Każany w czwartej partii próbował wszystkiego, aby jeszcze przedłużyć losy rywalizacji. Całkiem nieźle wychodziło im to w pierwszych minutach seta, jednak z biegiem kolejnych akcji Projekt potwierdzał swoją dominację. Od stanu 13:15 wynik rozjechał się na korzyść graczy ze stolicy.

O sile warszawian ponownie zaważyła bardzo dobra dyspozycja na zagrywce i w bloku. Barkom z kolei nie pomagał sobie coraz większą ilością błędów. Projekt miał po swojej stronie wszystko, aby zakończyć mecz w czterech setach i tej okazji nie zmarnował, triumfując w czwartej partii 25:18.

Barkom Każany Lwów - PGE Projekt Warszawa 1:3 (25:18, 18:25, 20:25, 18:25)

Barkom: Tupchii, Petrovs, Shchurov, Fasteland, Tammearu, Kovalov, Pampushko (libero) oraz Pope, Valimaa, Tsmokalo, Rohozhyn

Projekt: Weber, Firlej, Kochanowski, Wrona, Szalpuk, Brand, Wojtaszek (libero) oraz Bołądź, Kozłowski, Semeniuk, Borkowski

MVP: Linus Weber (Projekt Warszawa)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty