Pierwsza runda fazy zasadniczej PlusLigi w sezonie 2024/2025 powoli dobiega końca. W czternastej kolejce rozgrywek PGE Projekt Warszawa zmierzył się z PGE GiEK Skrą Bełchatów. Pierwszy z zespołów ma już gwarancję gry w Pucharze Polski, drugi zaś wciąż walczy o udział w tym turnieju.
Warszawianie dotychczas odnieśli tylko dwie porażki. Ich pogromcami zostali: Jastrzębski Węgiel oraz Norwid Częstochowa. Po 15 kolejkach podopieczni Piotra Grabana plasowali się na pozycji wicelidera tabeli.
Bełchatowianie z kolei balansują na granicy miejsc od szóstego do dziewiątego. Dotychczas zwykle w dobrym stylu wygrywali z ekipami niżej klasyfikowanymi, ale też wyraźnie przegrywali z czołowymi zespołami.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Pierwszy set był wyrównany tylko na samym jego początku. Projekt od stanu 9:9 zdobył bowiem cztery punkty z rzędu. Słaby start zanotował Bartłomiej Bołądź, który jednak miał wsparcie pozostałych kolegów z lewego skrzydła oraz środka.
Gospodarze prezentowali uporządkowaną siatkówkę, goście niekoniecznie. Gheorghe Cretu kilkukrotnie pokazał niezadowolenie z powodu gry prowadzonego przez niego zespołu. Zespół z Warszawy pewnie wygrał premierową partię.
W drugą dużo lepiej weszli natomiast bełchatowianie. Świetną serię w ataku miał Ziga Stern. Głównie dzięki jego akcjom Skra prowadziła 5:1. Na tym wyniku ani myślała się zatrzymywać.
Na uwagę zasłużył Mateusz Nowak. Teoretycznie czwarty środkowy drużyny gości w kapitalnym stylu zmienił Bartłomieja Lemańskiego. 20-latek w krótkim czasie zablokował Andrzeja Wronę, Kevina Tillie oraz Artura Szalpuka. Do tego był bezbłędny w ataku.
Po stronie gospodarzy nieskutecznie grał Szalpuk, którego zmienił Tobias Brand. Ten ruch trenera Grabana nie odwrócił jednak losów drugiego seta. PGE GiEK Skra Bełchatów pewnie go wygrała.
Trzecią partię lepiej rozpoczęli faworyci meczu - od prowadzenia 7:4. Bełchatowianie szybko jednak odrobili straty. Od stanu 9:10 zanotowali znakomitą serię. Najpierw blok zaprezentował Grzegorz Łomacz, a następnie na zagrywce oraz w ataku popisał dał Amin Esmaeilnezhad.
Skra miała trzypunktową przewagę (13:10), którą w późniejszej fazie seta pielęgnowała. To jednak nie tylko na Aminie spoczywał ciężar ofensywny. Irańczyk bowiem grał nieźle, ale jeszcze większe wrażenie robili lewoskrzydłowi. Miran Kujundzić oraz Ziga Stern utrzymywali bardzo wysoką skuteczność w ofensywie.
Podopieczni trenera Cretu odnieśli triumf w trzeciej partii, co już można było uznać za delikatną niespodziankę. W czwartym secie oba zespoły grały falami, przez co kibice obserwowali wiele zwrotów akcji.
Po stronie Skry wyraźnie przebudził się Amin. Warszawianie z kolei mogli się cieszyć ze znakomitej gry duetu Bartłomiej Bołądź - Michał Kozłowski. Na półmetku rywalizacji w tej partii był remisowy wynik.
Jako pierwsi w końcowej fazie przewagę zdobyli gospodarze (20:17). W ostatnim momencie bełchatowianie doprowadzili jednak do remisu.
Gra na przewagi dostarczyła ogromnej dawki emocji. Ostatecznie Projekt wywalczył tie-breaka. Czwarty set zakończył się nieprawidłowym przebiciem irańskiego atakującego, który miał wiele pretensji do sędziów o ich decyzję.
W decydującym starciu kibice obu drużyn ponownie mogli poczuć ekscytację. Początek należał do gospodarzy, ale goście szybko zremisowali na 5:5. Warszawianie odskoczyli ponownie na trzypunktową przewagę i... bełchatowianie znów zanotowali skuteczną pogoń (10:10).
Ten mecz po prostu musiał zakończyć się rywalizacją na przewagi. Ostatecznie to Projekt Warszawa odniósł wielkie zwycięstwo. Skra Bełchatów zagrała jeden z najlepszych meczów w sezonie i, choć przegrała, pokazała się dobrze na tle bardzo silnego rywala.
PGE Projekt Warszawa - PGE GiEK Skra Bełchatów 3:2 (25:17, 19:25, 23:25, 28:26, 17:15)
Projekt: Firlej, Bołądź, Kochanowski, Wrona, Szalpuk, Tillie, Wojtaszek (libero) oraz Weber, Kozłowski, Brand
Skra: Łomacz, Esmaeilnezhad, Lemański, Wiśniewski, Kujundzić, Stern, Buszek (libero) oraz Marek (libero), W. Nowak, M. Nowak, Perić
MVP: Kevin Tillie