Zwyciężyli pomimo 32 zepsutych zagrywek! - relacja z meczu Vfb Friedrichshafen - Jastrzębski Węgiel

Dwa sety przegrane na własne życzenie oraz fenomenalny występ Georga Grozera i duetu środkowych, to bez wątpienia najważniejsze przyczyny porażki Jastrzębskiego Węgla w Lidze Mistrzów z Vfb Friedrichshafen. Niestety już trzeciej z rzędu.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Pierwszy set to walka punkt za punkt. Jastrzębianie nie musieli zbytnio się wysilać, bowiem ich rywale seryjnie psuli zagrywki oraz nie kończyli wielu ataków. Przez długi czas żadna z drużyn nie potrafiła osiągnąć znaczącej przewagi. Dopiero w okolicach drugiej przerwy technicznej zaznaczyła się inicjatywa śląskiego zespołu. Najpierw szkolny błąd popełnił Lukas Tichacek, a chwilę potem na bloku zatrzymany został Martins Lima. Coraz lepsza gra brązowych medalistów mistrzostw Polski doprowadziła do stanu 24:22 i dwóch piłek setowych. Niestety wówczas zacięła się dobrze funkcjonująca maszynka. Ataków nie skończyli najpierw Benjamin Hardy i Patryk Czarnowski, a najważniejszą piłkę w aut posłał Igor Yudin. Tym samym gospodarze zdobyli cztery oczka z rzędu i niespodziewanie sięgnęli po inauguracyjnego seta.

Początek drugiej odsłony wyglądał znacznie lepiej w wykonaniu jastrzębian. Czarnowski oraz Grzegorz Łomacz byli pierwszoplanowymi postaciami polskiego zespołu, który objął prowadzenie 11:7. Przewaga przyjezdnych utrzymywała się do drugiej przerwy technicznej, mimo że w szeregach Friedrichshafen szalał Georg Grozer. Niestety dla Jastrzębskiego Węgla znów nastąpił przestój w decydującej części seta. Co prawda jeszcze w samej końcówce podopieczni trenera Santilliego prowadzili 23:21, lecz kolejne cztery piłki (identycznie jak w inauguracyjnej partii!) padły łupem mistrza Niemiec. Największa w tym zasługa środkowego Joao Jose (zaledwie 194 cm!), który dwukrotnie wykonał trudną zagrywkę.

To, co nie udało się w dwóch pierwszych setach, w końcu stało się faktem w trzeciej odsłonie. Jastrzębianie po raz kolejny mieli przewagę w końcówce, jednak tym razem nie pozwolili sobie wydrzeć zwycięstwa. Zaczęło się od mocnych punktowych zagrywek Łomacza i Czarnowskiego, po których przewaga polskiej ekipy szybko urosła do stanu 7:2. Do końca tej partii jastrzębianie utrzymywali 3-4 punktowe prowadzenie, pomimo że Grozer i Jose raz po raz pokazywali próbkę swoich niemałych umiejętności. Niemiecki atakujący postraszył swoim silnym serwisem w kluczowych momentach, ale mający wcześniej mały kryzys Yudin skończył ważną kontrę z prawego skrzydła. W szeregach śląskiej ekipy nastąpił wybuch radości, choć optymistyczne nastroje nie trwały zbyt długo.

Pierwszy przegrany set w tej edycji Ligi Mistrzów podziałał mobilizująco na siatkarzy z Friedrichshafen. To właśnie oni od początku czwartej odsłony przejęli zdecydowaną inicjatywę i pewnie wygrali cały mecz. Już na pierwszej przerwie technicznej było 8:4 dla podopiecznych Steliana Moculescu. Niewiele zmieniły roszady w składzie polskiego zespołu, bowiem ani Master ani Pedro nie byli tego dnia w najlepszej dyspozycji. Co gorsza, nie do zatrzymania był Grozer - królujący w ataku i na zagrywce. Od stanu 16:9 dla miejscowych, jastrzębianie spuścili głowę i jak najszybciej chcieli zejść do szatni.

Ostatecznie po dość wyrównanym spotkaniu, mistrzowie Niemiec zgarnęli kolejne dwa ważne punkty. Jastrzębianie mogą sobie jednak pluć w brodę, ponieważ była ogromna szansa powalczyć z niepokonanym liderem grupy E. Niestety o wszystkim zadecydowały końcówki w dwóch pierwszych setach. Gospodarzom w zwycięstwie nie przeszkodził nawet fakt, że zepsuli aż 32 zagrywki! Wszystko rekompensowali sobie jednak w ataku, gdzie wprost nieprawdopodobną skutecznością popisali się środkowi - Jose 11/12 oraz Marcus Bohme - 10/12. Jeśli do tego dodamy bombardiera Grozera z 23 punktami, to wychodzi nam obraz drużyny kompletnej, która bezsprzecznie rozdaje karty w bardzo silnej jak się wydawało grupie E.

Jastrzębianom pozostaje już tylko walczyć o zajęcie 3. miejsca, które uprawnia do gry w Pucharze CEV. Na początku przyszłego roku śląski zespół zmierzy się przed własną publicznością z Vfb Friedrichshafen (6 stycznia) i CoprAtlantide Piacenza (13 stycznia). Oby z lepszym skutkiem niż w kończącym się Anno Domini 2009.

Vfb Friedrichshafen - Jastrzębski Węgiel 3:1 (26:24, 25:23, 22:25, 25:17)

Vfb: Lukas Tichacek, Marcus Bohme (11), Joao Jose (14), Martins Lima (9), Andre Ricardo Lukianetz (6), Georg Grozer (23), Nikola Rosic (libero) oraz Andreas Geiger (1), Christian Fromm, Adrian Gontariu, Lukas Bauer.

Jastrzębski: Grzegorz Łomacz (3), Adam Nowik (3), Patryk Czarnowski (11), Benjamin Hardy (5), Paweł Abramow (11), Igor Yudin (14), Paweł Rusek (libero) oraz Pedro Azenha (2), Sławomir Master, Sebastian Pęcherz, Wojciech Sobala.

Sędziowali: Stefan Hank (Słowacja), Rafael Godoy Alonso (Hiszpania)
Widzów: 3150

Tabela grupy E Ligi Mistrzów

Lp Drużyna M Z P Sety Bilans Pkt
1 Vfb Friedrichshafen 3 3 0 9:1 252:213 6
2 Panathinaikos Ateny 3 2 1 6:5 259:261 5
3 CoprAtlantide Piacenza 3 1 2 4:6 228:230 4
4 Jastrzębski Węgiel 3 0 3 2:9 241:276 3

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×