PP: Kompleks Skry przełamany - relacja ze spotkania Asseco Resovia - Skra Bełchatów

Przedświąteczne przygotowania nie przeszkodziły kibicom Resovii stawić się w środę w komplecie na Podpromiu na pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu PP ze Skrą Bełchatów. Rzeszowscy siatkarze nie zawiedli i po raz pierwszy w historii wygrali z mistrzem Polski w meczu o stawkę. Do awansu do finałów PP, Resovii wystarczy jeden wygrany w styczniu set w Bełchatowie.

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:21, 25:22, 25:23)

Resovia: Perłowski, Grzyb, Redwitz, Oivanen, Wika, Akhrem, Ignaczak (libero) oraz Gierczyński, Papke

Skra: Pliński, Bąkiewicz, Kurek, Antiga, Falasca, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Novotny, Dobrowolski, Wlazły

Oba zespoły przystąpiły do spotkania bardzo zmotywowane. Resovia chciała w starciu z mocnym rywalem udowodnić, że kryzys formy ma już za sobą. Dla Skry mecz z rzeszowską drużyną miał być przełamaniem po serii słabszych występów, w tym porażce z Domexem Tytan AZS Częstochowa.

Lepiej rozpoczęli rzeszowianie, którzy na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:5. Trzeba jednak przyznać, że wyraźne zdenerwowani bełchatowianie oddali im już do tej pory kilka punktów po błędach własnych. Kiedy po raz drugi w tym secie w ataku pomylił się Bartosz Kurek zrobiło się już 10:6, ale w polu zagrywki chwilę później stanął Stephane Antiga i bełchatowianie odrobili straty. Przez dłuższą chwilę gra toczyła się punkt za punkt, ale jeszcze przed drugą przerwą techniczną Resovia ponownie odskoczyła rywalowi, wychodząc na prowadzenie 16:13.

W końcówce seta w rzeszowskim zespole świetnie zaczął funkcjonować blok. To dzięki niemu gospodarze zdobyli trzy punkty z rzędu i prowadzili już 20:14. Skra zdołała zniwelować różnicę do dwóch oczek (22:20), ale do remisu nie doszło i to rzeszowianie chwilę później cieszyli się z prowadzenia w meczu 1:0.

Walka w drugiej partii była jeszcze bardziej zacięta. Skra poprawiła się w ataku i zaczęła dobrze grać blokiem, w rezultacie na pierwszej przerwie technicznej prowadziła 8:5. Po świetnym fragmencie gry Resovii, po trzech kolejnych akacjach był już remis. Od tego momentu gra się wyrównała, prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie i żadna z drużyn długo nie mogła odskoczyć rywalowi.

Dopiero kiedy dwa błędy w ataku popełnił Bartosz Kurek (który w środę mylił się lub był blokowany nad wyraz często), a kontrę skończył Oivanen, Resovia wyszła na prowadzenie 18:15. Zmiana rozgrywającego (na boisku pojawił się Maciej Dobrowolski) uporządkowała nieco grę Skry, ale podobnie jak w secie pierwszym, w końcówce Resovia zachowała koncentrację i prowadzenia już nie oddała.

W trzeciej partii po stronie Skry na boisku został Dobrowolski, od początku grał też Jakub Novotny, który w poprzednich partiach wchodził jedynie na zmiany. Od początku seta warunki dyktowali goście. Mistrzowie Polski stosunkowo szybko wypracowali sobie trzy punkty przewagi, a po błędzie przyjęcia Aleha Akhrema prowadzili już pięcioma oczkami (12:7). Nie podcięło to jednak skrzydeł gospodarzom. Świętna zmianę za Akhrema dał Krzysztof Gierczyński i na drugiej przerwie technicznej goście prowadzili już tylko trzema oczkami.

Po przerwie rzeszowianie rzucili się do odrabiania strat. Mistrzowie Polski długo nie pozwalali im wyrównać, ale kiedy błąd przełożenia ręki na drugą stronę popełnił Falasca, który chwilę wcześniej wrócił na boisko, było po 21, a po autowym ataku Novotnego gospodarze wyszli nawet na jednopunktowe prowadzenie. Takiej szansy gospodarze już nie zmarnowali i po ataku Gierczyńskiego wygrali seta do 23, a cały mecz 3:0.

Lepszego prezentu świątecznego rzeszowscy siatkarze swoim kibicom nie mogli sprawić, bo była to ich pierwsza wygrana Skry w meczu o stawkę.

Źródło artykułu: