Siatkarki reprezentacji Polski pokonując w poniedziałek reprezentację Algierii 3:0, zapewniły sobie awans do 1/8 finału mistrzostw świata. Biało-Czerwone przed ostatnim meczem fazy grupowej wciąż miały szanse na pierwsze miejsce w grupie C. Wszystko za sprawą Turczynek, które niespodziewanie pokonały Włoszki 3:2. Wygrana z Czeszkami zapewniłaby naszym zawodniczkom pozycję lidera. Ewentualna porażka mogła mocno namieszać.
Polski zespół przystąpił do tego meczu w optymalnym zestawieniu. Powróciła kapitan zespołu Zuzanna Suska, która przeciwko Algierii nie wystąpiła z powodu przeziębienia. Biało-Czerwone konfrontację z nieobliczalnymi Czeszkami rozpoczęły od dobrych zagrywek. Skuteczne serwisy Wiktorii Szewczyk i Aleksandry Adamczyk, pozwoliły zbudować przewagę. Od początku aktywna w ataku były Julia Hewelt, nieźle funkcjonował też blok Marii Spławskiej (12:5).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Fornal i Kłos w świetnych humorach
Czeszki były kompletnie bezradne na inaugurację, ustępując naszym siatkarkom w każdym elemencie. Podopieczne Ondreja Marka miały ogromne problemy z wyprowadzeniem ataku, zwłaszcza przy dobrze ustawionym bloku Polek. Przewaga Biało-Czerwonych błyskawicznie rosła (20:9). W końcówce zapachniało pogromem, jednak moment rozluźnienia po stronie zespołu Miłosza Majki pozwolił przeciwniczkom nieco zniwelować dystans. Skończyło się jednak wygraną naszych siatkarek po zaledwie 18 minutach gry.
Drugą odsłonę Polki rozpoczęły równie efektownie, po zagrywkach Marii Spławskiej odskakując na pięć punktów (5:0). Doskonale rozgrywała Wiktoria Szewczyk, która mogła liczyć na precyzyjne dogrania od przyjmujących, co gwarantowało komfort w kreowaniu akcji. Trener Ondrej Marek, patrząc na grę swoich zawodniczek, był załamany. Kolejne zmiany nic bowiem nie dały. Przewaga Biało-Czerwonych rosła bowiem w zastraszającym tempie (12:2).
Nasze południowe sąsiadki prezentowały się przerażająco słabo. W pewnym momencie na tablicy widniał wynik 16:3, zdobycz rywalek była efektem trzech błędów popełnionych przez nasze siatkarki. Dopiero w kolejnej akcji pierwszy skuteczny atak wyprowadziła Helena Jedlickova. Podopieczne Miłosza Majki nie miały litości dla niedawnych pogromczyń Turczynek. Czeszki, które przed meczem miały szansę na zajęcie nawet drugiego miejsca w tabeli i wyprzedzenie Polek, poległy z kretesem po 17 minutach gry!
Czeszki po raz pierwszy na prowadzeniu znalazły się po udanym otwarciu w trzecim secie (1:0), było to pierwsze i ostatnie prowadzenie tej ekipy we wtorkowym spotkaniu. Chwilę później bowiem Biało-Czerwone ponownie dały o sobie znać. Nie było mowy o momentach dekoncentracji, jakie przytrafiły się dzień wcześniej w meczu z Algierią. Tym razem podopieczne Miłosza Majki na niewiele pozwalały przeciwniczkom, ustawiając sobie grę doskonałym serwisem (14:9).
Czeszki ożywiły się w drugiej części trzeciego seta. Dobrze funkcjonujący blok rywalek napsuł naszym zawodniczkom sporo krwi. W ataku uaktywniły się Elen Jedlickova i Jana Dvorakova. W pewnym momencie zrobiło się nerwowo, bowiem podopieczne Ondreja Marka zbliżyły się na dwa punkty (22:20). W kluczowym momencie nie zawiodła jednak Anna Fiedorowicz, która po momentach słabszej gry w środkowej fazie seta odzyskała skuteczność, stawiając kropkę nad "i". Polki dzięki wygranej 3:0 zapewniły sobie awans do 1/8 finału z pierwszego miejsca!
Polska - Czechy 3:0 (25:13, 25:9, 25:22)
Polska: Szewczyk, Moszyńska, Fiedorowicz, Adamczyk, Spławska, Hewelt, Suska (libero);
Czechy: Kalinova, Jedlickova, Kelnarova, Rejmanova, Janska, Formankova, Novakova (libero) oraz Pokorna, Dworakova, Prchalova, Kopeckova, Valentova.
Tabela gr. C: