Siatkarze reprezentacji Polski doskonale rozpoczęli rywalizację na mistrzostwach świata U-21. Podopieczni Piotra Grabana pokonali Portoryko i Koreę Południową bez straty seta. Najważniejsze starcie jednak przed nimi, o pierwszym meczu w grupie B, prawdopodobnie rozstrzygnie wynik wtorkowego meczu z Iranem. Wcześniej jednak trzeba pokonać Kazachstan i Kanadę. Z tymi ostatnimi Polacy zmierzyli się w sobotni poranek.
Trener Kanadyjczyków zburzył plan na mecz polskiego szkoleniowca, decydując się posadzić na ławce lidera zespołu Daniła Hersztynowicza i podstawowego rozgrywającego Willema Van Huizena. Decyzja Chrisa Votha przyniosła oczekiwany efekt, bowiem Biało-Czerwoni przez długi czas nie potrafili przełamać rywali i przejąć inicjatywę. To gracze zza oceanu przez blisko pół seta prowadzili trzema, czterema punktami (12:9).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Fenomenalny gol! Bramkarz mógł tylko patrzeć
Polacy mieli ogromne problemy z dokładnym przyjęciem, gra naszych zawodników falowała. Po raz pierwszy doprowadzić do remisu udało się po ataku Wojciecha Gajka, lidera naszej ekipy (16:16). Inicjatywa w dalszym ciągu pozostawała jednak po stronie ekipy spod znaku Klonowego Liścia. Kanadyjczycy mieli nawet piłkę setową, jednak nie zdołali jej wykorzystać. Biało-Czerwoni z kolei w kluczowym momencie ustabilizowali przyjęcie, poprawili defensywę i przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
W drugim secie podopieczni Chrisa Votha kontynuowali dobrą grę. Moment dekoncentracji mógł nasz zespół sporo kosztować. Błażej Bień, który przed pierwszym meczem dość niespodziewanie musiał wziąć na swoje barki odpowiedzialność za kreowanie gry, z każdą kolejną piłką prezentował się coraz lepiej. Rozkręcił się także Michał Grzyb, jego kolejne skuteczne ataki pozwoliły Biało-Czerwonym zbudować przewagę, która z czasem wzrosła do sześciu punktów (14:8).
Nasi siatkarze nie stracili koncentracji przy wysokim prowadzeniu. W dalszym ciągu Polacy grali skutecznie w ataku i obronie. Trener Graban w końcówce mógł sobie pozwolić na to, aby dać szansę występu zmiennikom. Na boisku pojawił się m.in. Artur Becker, który do drużyny dołączył dzień przed turniejem, zastępując kontuzjowanego Mateusza Kowalczyka. Nie przeszkodziło to jednak Biało-Czerwonym w odniesieniu pewnego zwycięstwa.
Rozbici w poprzednim secie Kanadyjczycy kiepsko rozpoczęli pierwszą odsłonę, popełniając błąd za błędem. Trener rywali błyskawicznie, bo już przy stanie 1:4 zdecydował się interweniować. Po przerwie gra przeciwników nieco się ustabilizowała. To raczej nasz zespół zaczął się mylić. Moment dekoncentracji co prawda nie zaszkodził Polakom, jednak trener Graban przy stanie 10:6 profilaktycznie poprosił o przerwę, aby nie dopuścić do rozluźnienia w szeregach Biało-Czerwonych.
Uwagi szkoleniowca poskutkowały, bowiem po kilku nerwowych momentach, kiedy Kanadyjczycy zmniejszyli straty do jednego punktu (13:12), Biało-Czerwoni ponownie odzyskali kontrolę. Doskonale w ataku prezentował się Wojciech Gajek, który kolejny raz był liderem polskiej ofensywy. Nieźle prezentował się także Igor Rybak, który w pewnym momencie pojawił się na boisku w miejsce naszego pierwszego atakującego. Polacy nawet przez moment nie byli zagrożeni, pewnie triumfując bez straty seta, po raz trzeci na turnieju.
Polska - Kanada 3:0 (26:24, 25:17, 25:20)
Polska: Gajek, Grzyb, Potrykus, Bień, Maciejewski, Przybyłek, Jurczyk (libero) oraz Chaciński, Becker, Rybak;
Kanada: Harris, Perron, Weekes, Jewczuk, Prat, Hill, Greenedige (libero) oraz Kiriakou.
Tabela gr. C: