Ignaczak, reprezentant Polski w latach 1998-2017, nie jest zaskoczony, że z turnieju na Filipinach odpadli faworyci do zwycięstwa. Fazy grupowej nie przebrnęły takie reprezentacje, jak Francja, Brazylia czy Japonia.
- Jeżeli przyjechałeś na turniej nieprzygotowany, to odpadasz - komentuje nasz rozmówca. - Francuzi i Japończycy wyglądali tak, jakby byli bez formy. Brazylijczycy też nie pokazywali wielkiej dyspozycji przez cały sezon. Mówimy o dużych niespodziankach, bo dotychczasowy outsider, Finowie, wyrósł na zespół, który proponuje dobrą siatkówkę. Z kolei Turcja pokazuje, że coś się u nich ruszyło w tej dyscyplinie, są w procesie odbudowy - analizuje.
- Nasza droga do złota jest dużo łatwiejsza, ale spokojnie: ja bym jeszcze szampana nie otwierał - przestrzega Krzysztof Ignaczak.
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Zobacz, co się działo na meczu Polaków. "Pomagają nam"
Finał formalnością
W sobotę polska kadra zmierzy się z Kanadą. - To bardzo fizyczna drużyna, od dawna notuje zwyżkę formy, regularnie robią postępy - charakteryzuje najbliższych rywali były reprezentant Polski.
- Nie sądzę, by wpadki faworytów rozprężyły naszych zawodników. Myślę, że chłopaki są opanowani i mają z tyłu głowy swój cel, czyli dotarcie do finału. Mam też przeczucie, że trener Grbić dodatkowo tonuje nastroje, by zachować odpowiednią koncentrację w zespole - komentuje.
Ignaczak zwraca uwagę, że największe wyzwanie czeka na naszą kadrę w półfinale. - Najpewniej trafimy tam na Argentynę lub Włochy. Myślę, że na tym etapie turnieju rozstrzygnie się walka o złoty medal. Właśnie w półfinale spotkają się drużyny, które grają najładniejszą siatkówkę. Finał wydaje się już kwestią formalności - twierdzi.
Argentyna zmierzy się z Włochami w 1/8 finału. - Spodziewam się pasjonującego pojedynku, który rozstrzygnie się w tie-breaku - dodaje Ignaczak.
Łatwa ścieżka
Jeżeli Polska pokona Kanadę, to w ćwierćfinale zagra ze zwycięzcą meczu Holandia - Turcja. - Te dwie reprezentacje chcą wedrzeć się do czołówki, ale nie są to jeszcze czołowe zespoły - komentuje. - Patrząc na styl gry i jakość w naszej reprezentacji, jestem spokojny o chłopaków - twierdzi.
Ignaczak chwali reprezentację za równą formę. W ciągu ostatnich dwóch lat polscy siatkarze zdobyli mistrzostwo Europy i srebro na igrzyskach w Paryżu, a na początku sierpnia tego roku wygrali Ligę Narodów.
- Mamy szereg zawodników, którzy prezentują wysoki poziom w przeciwieństwie do innych drużyn grających najczęściej jedną szóstką. Trudno zbudować odpowiednią formę na dwa turnieje w tak krótkim czasie, a nasza drużyna ma szeroki skład i utrzymuje stabilną formę - wyjaśnia.
Mogą jeszcze więcej
Nasz rozmówca nie chce jednak przesadnie pompować balonika. - Złoto? Nie twierdzę, że to nasz obowiązek. Na pewno marzenie kibiców, moje, także chłopaków. Jesteśmy jednym z głównych faworytów, ale pamiętajmy: sport jest nieprzewidywalny - przypomina.
Polacy zajęli pierwsze miejsce w fazie grupowej z kompletem zwycięstw, pokonując Rumunię (3:0), Katar (3:0) i Holandię (3:1). - Na razie wszystko dobrze się układa, chłopaki wiedzą, gdzie mają rezerwy. Myślę, że jesteśmy w stanie wykrzesać z siebie dużo, dużo więcej, co tylko działa na korzyść drużyny - kończy Krzysztof Ignaczak.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty