W ostatnich sezonach Marcin Janusz był podstawowym rozgrywającym reprezentacji Polski. Wraz z nią osiągnął wiele sukcesów, ze srebrnym medalem igrzysk olimpijskich na czele. Podczas zeszłorocznego turnieju w Paryżu miał jednak poważne problemy zdrowotne.
Czuł ból w kręgosłupie, ale w jego pokonaniu pomagały środki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Do czasu.
ZOBACZ WIDEO: Córka Szymona Kołeckiego nie wytrzymała. Popłakała się podczas walki
- Półfinał okazał się być zupełnie odrębną historią. Emocje były ogromne, a one też zużywają energię organizmu. Już po pierwszym secie czułem się coraz gorzej. Nie chcę, by to zabrzmiało nad wyraz dramatycznie, ale traciłem czucie w nodze. Czułem, że była ona dużo słabsza po stronie, po której bolały mnie plecy - powiedział Janusz.
Wyznał, że po meczu w emocjach szedł do miejsca, w którym siatkarze spotykali się z rodzinami i nie byłe w stanie postawić kroku, nie wspierając się na barierkach oddzielających zawodników od dziennikarzy. Miał problem z chodzeniem.
- Kiedy w końcu dostałem się do rodziców i żony, powiedziałem ze łzami szczęścia w oczach z powodu awansu, że prawdopodobnie przypłaciłem go tym, że czeka mnie operacja kręgosłupa. Tak dużego bólu nigdy wcześniej nie czułem. Na szczęście okazało się, że to nie było aż tak poważne, jak mi się wydawało - dodał.
Przed finałem przyjął końską dawkę środków przeciwbólowych, dzięki czemu mógł zagrać w meczu z Francją. Skutki tego czuł jeszcze przez kilka miesięcy.
Dodajmy, że Janusz w minionym sezonie reprezentacyjnym zrezygnował z gry w kadrze i miał czas, by wyeliminować problemy zdrowotne. Rozgrywający w PlusLidze będzie grał dla Asseco Resovii Rzeszów.