PP: Półfinały zawiodły, finał siatkarską ucztą - relacja ze spotkania Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów

O ile po półfinałach tegorocznego Pucharu Polski mężczyzn kibice mogli czuć się nieco rozczarowani, finał pełen był dramaturgii i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Ostatecznie minimalnie lepsi okazali się jastrzębianie, którzy wygrali 3:2 i po raz pierwszy w historii wywalczyli PP.

W półfinale Resovia pokonała 3:1 Delektę (rewanżując się za porażkę 0:3 w PlusLidze), natomiast Jastrzębski Węgiel po bardzo dobrym spotkaniu trochę niespodziewanie wygrał aż 3:0 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Oba zespoły zaczęły z wysokiego C, grając mocno za zagrywce i w ataku i dobrze wyblokiem i w obronie. Bardziej zdenerwowani wydawali się jastrzębianie, którzy na początku popełnili więcej błędów własnych i to Resovia na pierwszej przerwie technicznej prowadziła 8:5. Po asie Grzegorza Łomacza Jastrzębie zbliżyło się do Resovii na dwa oczka (7:9), ale po skończonych przez Mikko Oivanena i Aleha Akhrema kontrach, rzeszowski zespół powiększył swoją przewagę i odskoczył na cztery punkty (9:13).

Chociaż w ekipie ze Śląska dobrze funkcjonowały zarówno skrzydła jak i środek, jastrzębianie długo nie mogli zniwelować dystansu do rywala. Dopiero po dwóch skończonych przez Igora Yudina kontrach drużyna Roberto Santillego zbliżyła się na 15:17, a po asie Patryka Czarnowskiego i kontrze Pawla Abramowa był już remis (18:18).

W końcówce pierwszej partii jastrzębianie znacznie wzmocnili zagrywkę, przez co zupełnie posypała się gra Resovii. Zespół Ljubo Travicy słabo przyjmował, a ataki rzeszowskich siatkarzy trafiały w aut lub były podbijane przez zespół z Jastrzębia, który zdobył siedem punktów niemal z rzędu i wygrał seta 25:22.

Przegrany w złym stylu pierwszy set bardzo podrażnił rzeszowski zespół, który z impetem wszedł w drugą partię i na pierwszej przerwie technicznej prowadził 8:6. Po udanej zagrywce Oivanena Resovia odskoczyła na 11:8, ale jastrzębianie zniwelowali różnicę do rywala do jednego oczka (10:11) i aż do drugiej przerwy technicznej gra toczyła się punkt za punkt, z minimalną jednak przewagą zespołu z Rzeszowa.

Resovia przeważała 16:14, ale jastrzębianie podobnie jak w inauguracyjnej odsłonie, w drugiej części seta wzmocnili zagrywkę, zdobyli trzy punkty z rzędu i wyszli na prowadzenie 17:16. Po dwóch mocnych zbiciach Akhrema Resovia odwróciła wynik na swoją korzyść, 17:18, a po bloku na Abramowie uzyskała dwa oczka przewagi - 18:20. W nerwowej końcówce rzeszowianie zachowali zimną krew i prowadzenia już nie oddali, wygrywając 25:22.

Od początku trzeciego seta gra toczyła się pod dyktando drużyny z Jastrzębia, która na pierwszej przerwie technicznej przeważała 8:7, ale później, przy mocnej zagrywce, zdobyła trzy punkty z rzędu i wyszła na prowadzenie 11:7. Później punkty serią zdobywała jednak Resovia i odwróciła wynik na 11:12. Na drugiej przerwie technicznej jastrzębianie przeważali jednym oczkiem, ale drużyna z Rzeszowa zmobilizowała się, zdobyła trzy oczka z rzędu i wyszła na prowadzenie 18:16. Kiedy w ataku pomylił się Oivanen był remis 19:19. W zaciętej końcówce górą była drużyna ze Śląska, która, w dużej mierze za sprawą swojej dobrej zagrywki, wygrała 25:23.

Resovia znakomicie rozpoczęła czwartą partię, bo po kilku pierwszych akcjach prowadziła 5:0, przy czym aż trzy punkty rzeszowski zespół zdobył po błędach własnych jastrzębian. Resovia prowadziła 8:4 na pierwszej przerwie technicznej, ale rzeszowski zespół ponownie ogarnęła niemoc w ataku. W rezultacie kilka minut później był remis, 12:12.

Po drugiej przerwie technicznej prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Po bloku Kosoka na Czarnowskim 17:16 prowadziła Resovia, ale kilka minut później było już 19:17. Autowy atak Pedro Azehny dał rzeszowskiemu zespołowi prowadzenie 20:19, ale kiedy kontrę skończył Czarnowski 21:20 przeważał Jastrzębski Węgiel. W końcówce świetnie zagrywką wstrzelił się Oivanen i o losach spotkania miał rozstrzygać tie-break.

W tie-breaku już 3:0 prowadził Jastrzębski Węgiel, ale przy zmianie stron 8:7 przeważała Asseco Resovia. Od tego momentu gra, aż do końca seta, toczyła się punkt, ale więcej zimnej krwi zachowała ekipa ze Śląska. W końcówce błąd popełnił jeszcze Redwitz, który nieudanie kiwał przy piłce meczowej i w efekcie, po raz pierwszy w historii, Puchar Polski jedzie do Jastrzębia. Tym samym jastrzębianie, którzy w środę pożegnali się z europejskimi pucharami, zapewnili sobie występy w przyszłorocznej Lidze Mistrzów.

Spotkanie finałowe Pucharu Polski stało na najwyższym poziomie. Jastrzębianie, którzy w lidze wielokrotnie ulegali Resovii, w niedzielę pokonali rzeszowski zespół przede wszystkim siłą spokoju. Świetną formą w finałach PP popisał się również przyjmujący JW, Pawel Abramow, wybrany MVP całego turnieju. Siatkówka jeszcze raz pokazała swoją nieprzewidywalność, bo przed turniejem finałowym PP, drużyna Jastrzębskiego Węgla, która w ostatnim czasie przeżywała trudne chwile, zdawała się mieć po swojej stronie najmniej atutów spośród wszystkich finalistów.

Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (25:22, 22:25, 25:23, 22:25, 15:13)

Jastrzębski Węgiel: Łomacz, Abramow, Yudin, Czarnowski, Nowik, Hardy, Rusek (libero) oraz Master, Azehna

Resovia: Wika, Akhrem, Rewitz, Grzyb, Kosok, Oivanen, Ignaczak (libero) oraz Papke, Perłowski, Mika