Jednak białostoczanki stoją w o tyle gorszej sytuacji, że jako pierwsze spośród czterech zespołów zagrożonych grą w barażach rozpoczynają swój mecz. Jeśli akademiczki chcą realnie myśleć o ucieczce ze strefy barażowej muszą w tym pojedynku doprowadzić do piątego seta. Lecz nawet ewentualne zwycięstwo za dwa punkty nie zapewnia im gry w fazie play-off. Dopiero komplet trzech oczek spowoduje, to że po spotkaniu w Pile będą mogły spać spokojnie. Ma to związek z tym, że ich bezpośrednie rywalki, które stoją im na drodze do play-off’ów grają mecz przeciwko sobie: Gwardia Wrocław i Centrostal Bydgoszcz. W momencie, gdy siatkarki z Podlasia pokonają pilanki za trzy punkty, automatycznie zapewniają sobie utrzymanie w PlusLidze Kobiet i nie będą musiały z zapartym tchem nasłuchiwać wiadomości z Wrocławia.
Gospodynie do tego pojedynku podejdą na luzie. Trener Adam Grabowski, gdy obejmował drużynę PTPS-u, jako cel założył sobie awans na piątą pozycje. Po ostatniej wygranej we Wrocławiu drużyna z grodu Staszica zapewniła sobie to upragnione piąte miejsce po rundzie zasadniczej. Gospodyniom sobotniej potyczki nie uda się już awansować wyżej w klasyfikacji, a to dlatego, że gwardzistki ze stolicy Dolnego Śląska w poprzednim meczu urwały im seta. Pilanki tracąc tą jedną partię zamknęły sobie drogę, która prowadziła w górę tabeli. Teraz drużyna Budowlanych Organiki Łódź nawet jeśli nie zdobędzie żadnego punktu w ostatniej kolejce, to i tak nie da się wyprzedzić pilankom, bo wygrają lepszym stosunkiem setów.
Pilanki mimo, że swój cel w rundzie zasadniczej osiągnęły to nie zamierzają się poddawać. - Myślę, że ta ponad miesięczna praca z trenerem przynosi oczekiwane efekty. Nasza gra zdecydowanie się poprawiła i pniemy się w górę tabeli, a takie miałyśmy założenie - zapewniała atakująca PTPS-u Piła Agnieszka Kosmatka.
Spotkanie rozpocznie się o godzinie 14.45.