Wybór MVP był nie był zresztą dziełem przypadku. Libero kędzierzyńskiej ekipy skrupulatnie pracował na statuetkę najlepszego zawodnika, popisując się w przekroju całego spotkania kilkoma efektownymi obronami. Wyczyn 28-latka jest tym bardziej godny podziwu, że Mierzejewski zmagał się nie tylko z rywalami, ale i z chorobą, która przez ostatnie dni wykluczyła go z udziału w treningach. - Nie spodziewałem się, że ten mecz ułoży się tak znakomicie dla mnie. Tym bardziej, że przez kilka ostatnich dni z powodu choroby nie trenowałem i moja dyspozycja była niewiadomą. Powiem szczerzę, że podziwiam trenera, bo osobiście trzy razy zastanowiłbym się, czy takiego zawodnika posłać do gry, który nie trenował. Fajnie się to wszystko ułożyło. Te trzy punkty są najważniejsze - podkreślał.
Zdaniem Mierzejewskiego kluczem do zwycięstwa była znakomita zagrywka, która zresztą od pewnego czasu jest prawdziwą domeną i mocną stroną ekipy Krzysztofa Stelmacha. - Ten mecz ustawiła zagrywka. Chłopaki fajnie zagrywali i to ułatwiało grę. To był klucz do wygranej. Rywale mieli problemy z wyprowadzaniem ataków i generalnie o to nam chodziło. Przyszliśmy tutaj by udowodnić, że zasługujemy na to drugie miejsce i jesteśmy drużyną lepszą. Do każdego spotkania podchodzimy właśnie w taki sposób, by udowodnić swoją wyższość nad przeciwnikiem i teraz nam się to udało. Mam nadzieję, że podobnie będzie w piątek i sobotę - dodaje były zawodnik wrocławskiej Gwardii.
Na kędzierzyńskim zespole przed piątkowym pojedynkiem ciążyła ogromna presja, bowiem tylko wygrana za trzy punkty gwarantowała drużynie drugie miejsce przed rundą play-off. Sami zawodnicy dawali sobie z tego sprawę i w żaden sposób nie kalkulowali. Ekipa z Opolszczyzny potrafiła jednak utrzymać nerwy na wodzy i pewnie dopisała do swego dorobku trzy "oczka" na wagę drugiej lokaty. - Mieliśmy w głowie takie myśli, że musimy ten mecz po prostu wygrać. Wiedzieliśmy, że strata jakichkolwiek punktów w tych ostatnich spotkaniach może nas drogo kosztować - podkreśla Mierzejewski.
Runda zasadnicza tym samym dobiegła końca. ZAKSA do fazy play-off przystąpi z drugiej pozycji, co można uznać za dobry rezultat. Mierzejewski wstrzymuje się jednak z ocenami, bowiem dopiero runda play-off zweryfikuję dyspozycję i możliwości kędzierzyńskiego zespołu. - Ja nie jestem od podsumowań. Na pewno mogło być trochę lepiej, ale jednocześnie i gorzej. Na jakieś podsumowania przyjdzie czas po sezonie. Teraz jeszcze na to za wcześnie - przestrzega.
Od kilku lat na "krajowym podwórku" nieprzerwanie trwa supremacja PGE Skry Bełchatów. Kędzierzynianie w ostatnich dwóch latach potrafili skutecznie napsuć krwi bełchatowskiej konstelacji gwiazd i również w rozpoczynającej się w najbliższy weekend fazie play-off nie stoją na straconej pozycji. Mierzejewski podkreśla jednak, że będzie niezwykle trudno zdetronizować bełchatowski zespół. - Skra jest na pewno najlepszym zespołem w Polsce po tej rundzie zasadniczej. Uważam, że to drużyna kompletna i będzie bardzo ciężko z nimi wygrać. Oni są jednak tylko ludźmi i można z nimi nawiązać walkę i ich mówiąc kolokwialnie, ugryźć. Nie ma jednak, co ukrywać, że to najlepsza drużyna na dzień dzisiejszy w Polsce i ciężko będzie ich ograć - dodaje bez cienia wątpliwości.
Prawdziwym "strzałem w dziesiątkę" kędzierzyńskich działaczy okazało się zakontraktowanie Tuomasa Sammelvuo. 34-letni Fin jest mocnym punktem ZAKSY, a jego klasę potwierdza tylko libero drużyny. - To jest zwłaszcza taki człowiek od "czarnej roboty". Ma na swoim koncie dużo obron i dużo przyjęcia. Jest niesamowitym człowiekiem, ma bardzo fajny charakter i znakomicie się z nim współpracuję. Oby było więcej takich ludzi w naszym klubie - kończy Marcin Mierzejewski.