LŚ: Pierwszy mecz Final Six dla Rosjan

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pierwsze spotkanie Final Six Ligi Światowej, w którym Włosi zmierzyli się z Rosjanami, pełne było wzlotów i upadków po obu stronach siatki. Ostatecznie jednak to podopieczni Daniele Bagnoliego pokazali swoją wyższość i wygrali 3:2.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwszą partię od mocnego uderzenia rozpoczęli Rosjanie. Grali szybciej i skuteczniej niż rywale, dysponowali lepszym rozegraniem i przede wszystkim lepiej spisywali się w polu zagrywki. Po asie serwisowym Aleksandra Wołkowa schodzili na pierwszą przerwę techniczną, prowadząc 8:3. Przerwa niewiele zmieniła, niemoc Włochów trwała nadal. Jakąkolwiek poprawę Azzurrim uniemożliwiały kłopoty z przyjęciem atomowych zagrywek podopiecznych Daniele Bagnoliego i problemy ze skutecznym wyprowadzeniem własnych ataków. Dodatkowo skuteczna gra Sbornej środkiem i jej skuteczny wysoki blok dały jej pewne zwycięstwo w pierwszym secie.

W ekipie pod wodzą Andrei Anastasiego podczas przerwy między partiami doszło do diametralnej zmiany. Zespół z Półwyspu Apenińskiego spisywał się o wiele lepiej niż w pierwszej odsłonie. As serwisowy i skuteczny atak Alessandro Feia w kolejnej akcji zmusiły Daniele Bagnoliego do wzięcia czasu dla swojej drużyny, bo przeciwnicy prowadzili już 6:2. Potężne ataki Feia i Cristiana Savaniego pozwalały utrzymywać Azzurrim cztero-pięciopunktowe prowadzenie. Rosjanie zupełnie stracili swój atut, jakim była zagrywka, notorycznie myląc się w polu serwisowym. Zerwali się jeszcze do walki w końcówce, ale błędna decyzja sędziów, odbierająca dobrze spisującemu się Maksimowi Michajłowowi asa serwisowego, skomplikowała sytuację - z dwóch oczek przewagi Włochów zrobiło się 23:20. A autowy serwis Wołkowa dał wygraną rywalom.

Trzecią odsłonę ponownie lepiej zaczęli podopieczni Andrei Anastasiego, ale walka była wyrównana. Na zagrywce świetnie spisywał się Fei, a rywale nadal nie mogli odnaleźć rytmu z pierwszego seta. Z czasem przewagę zaczęli budować Rosjanie i to oni uzyskali trzypunktowe prowadzenie na drugiej przerwie technicznej. Szybko jednak doszło do wyrównania - znów dzięki dobrej zagrywce Włochów. Wyrównana doprowadziła do gry na przewagi, którą po długiej akcji udanym atakiem zakończył Dymitrij Muserski, dając swojemu zespołowi piłkę setową (25:24). Skutecznie wykorzystał ją rosyjski blok, kończąc tę partię.

Czwarta odsłona była najbardziej wyrównana. Na zmianę prowadziła raz jedna, raz druga ekipa, z reguły uzyskując dwupunktowe prowadzenie. Mimo to lepiej radzili sobie Rosjanie i mogli wygrać tę partię, a w konsekwencji cały mecz 3:1. To jednak im nie wyszło, a punktem zwrotnym okazał się skuteczny atak Mateja Cernicia, który pozwolił Włochom wyrównać do stanu 23:23. Kolejne dwa punkty padły łupem Azzurich, dzięki czemu jeszcze wszystko było możliwe.

Tie-break zaczął się wyrównanie, ale szybko przewagę uzyskali Rosjanie. Przy zmianie stron prowadzili już czterema punktami, a z czasem zwiększając dystans do rywali. Skuteczna gra w ataku, a przede wszystkim blokiem, gdzie właściwie nie zatrzymania byli Muserski i Wołkow dała wysoką wygraną w tie-breaku i w całym meczu podopiecznym Daniele Bagnoliego.

Włochy - Rosja 2:3 (14:25, 22:25, 24:26, 25:23, 7:15)

Włochy: Mastrangelo (7), Parodi (3), Vermiglio, Fei (20), Birarelli (7), Cernic (12), Marra (libero) oraz Savani (13), Łasko, Sala (1).

Rosja: Chtej (14), Grankin (6), Bierieżko (13), Muserski (17), Wołkow (11), Michajłow (18), Komarow (libero) oraz Połtawski (1), Makarow, Birjukow (1).

Źródło artykułu: