Jerzy Matlak: Glinka ma pięć tygodni, by dojść do formy

II Memoriał Agaty Mróz-Olszewskiej dobiegł końca, nasze reprezentantki zajęły w nim pierwsze miejsce, wygrywając dwa mecze. O ile wyniki nie były najważniejsze, to forma kadrowiczek już tak. Trener Jerzy Matlak nie był zadowolony z gry swoich podopiecznych. Mimo to doszukał się kilku pozytywów, ale w jego opinii zdecydowanie przeważają negatywne oceny.

Memoriał Agaty Mróz-Olszewskiej nasze reprezentantki zakończyły z dwoma wygranymi na koncie, uległy tylko Serbkom. Podopieczne Zorana Terzicia nie zachwyciły swoją dyspozycją podczas trzech dni zmagań, przegrały nawet z Czeszkami. Mimo to Polki nie były w stanie ich pokonać, co bardzo zdenerwowało ich trenera.

- Szczególnie zależy nam na wygranych z Serbkami, bo gramy z nimi w grupie na mistrzostwach świata, a w psychice zawsze zostaje ślad. Na boisku nie było ani Barańskiej, ani Kaczor, po półtora roku wraca Glinka, po której widać, że nie wytrzymuje pod względem fizycznym tych meczów, a Ola (Aleksandra Jagieło - przyp. red.) popełnia mnóstwo błędów, które wynikają z tego, że trzy miesiące nie grała w siatkówkę. W sobotę i niedzielę w pewnym momencie grały jakby były juniorkami, dlatego jestem zdenerwowany - wyjaśnił po meczu szkoleniowiec polskiej kadry.

Do mistrzostw świata coraz mniej czasu i okazji do sprawdzenia formy, więc trzy dni w Spodku były bardzo ważne dla naszej reprezentacji. Pomimo dobrych wyników i zajęcia pierwszego miejsca Jerzy Matlak nie jest zadowolony z postawy swoich podopiecznych, które zagrały na przyzwoitym poziomie. - Ten Memoriał był praktycznie ostatnim sprawdzianem, a nie wszystkie zawodniczki na boisku są gotowe do grania. Ja to muszę zrozumieć, ale było blisko zwycięstwa. Zadecydowała jedna piłka, gdy zrobiliśmy coś głupiego, bo nie przebiliśmy piłki na drugą stronę przez nieporozumienie między Kosek a Glinką - żałował ostatniej akcji w meczu z Serbkami.

Najbardziej wartościową zawodniczką całego turnieju została powracająca po przerwie Małgorzata Glinka-Mogentale. Siatkarka przez ostatnie półtora roku nie rozegrała ani jednego oficjalnego spotkania. - Gosia ma dobre momenty i ma również złe. Nie kończy niektórych ataków, bo półtora roku nie było jej na boisku, trenuje z nami od pięciu dni. Czasami ma przebłyski świetności, ale tak to nie ma siły, co widać i nie jest jeszcze wkomponowana w zespół skąd biorą się nieporozumienia. Nie była na World Grand Prix, nie grała ponad półtora roku, więc nie dziwi niepewność w jej zachowaniu, ale czasami pokazuje jakieś swoje niekonwencjonalne zagranie - podkreślił Jerzy Matlak.

Przed rozpoczęciem kolejnej fazy przygotowań do mistrzostw świata szkoleniowiec podał skład kadry, która będzie reprezentować nasz kraj na tym turnieju. Zabrakło w nim między innymi Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, co zwłaszcza po Memoriale niektórzy mogą wytknąć mu. Jednak Matlak broni się przed taką oceną. - A jest jakieś inne wyjście? Jest jedna zawodniczka poza boiskiem oprócz Werblińskiej i Kaczor, środkowa Maja Tokarska, więc Gosia musi polecieć i dojść do formy. Do tematu Skowrońskiej nie będę wracał, bo była Skowrońska i było to, co było. Dlatego mówię, że Glinka ma pięć tygodni, by dojść do formy i jestem przekonany, że dojdzie - zapewnił szkoleniowiec. - Pierwszy mecz w jej wykonaniu był szczególnie dobry, drugi słabszy. Wszyscy to musimy zrozumieć, a ona sama być cierpliwa. Nie ma nic innego tylko czas. Gosia po pierwszym spotkaniu mówiła, że zachowywała się trochę jak juniorka, bo to był dla niej jakby powtórny debiut, a nawet jeszcze gorszy, bo ludzie od niej oczekują wiele, ona sama również. Mówiła, że nie spała przez całą noc z nerwów, bo była stremowana jakby to miał być jej pierwszy występ. Juniorce ludzie wybaczą wiele, ale nie Gosi, bo patrzą na nią z perspektywy tego co osiągnęła w życiu - podkreślił chcąc bronić swoją podopieczną przed możliwą falą krytyki.

Niemalże w ostatniej chwili ze składu na Memoriał wypadły Anna Werblińska i Joanna Kaczor. Jednak obie zawodniczki, które są bardzo ważne dla polskiej reprezentacji, już wracają do przygotowań. - Od poniedziałku do normalnego treningu wracają Werblińska i Kaczor. Natomiast Sadurek trzeba było zdjąć z boiska, ale nie jest to coś poważnego, po prostu nie chcieliśmy, aby dokończyła tę kontuzję - wyjaśnił wprowadzenie na parkiet Joanny Wołosz. - Potem gra zaczęła trochę kuleć, bo jednak musi minąć trochę czasu zanim Asia Wołosz wejdzie do pierwszej kadry, ale miała bardzo dobre wejścia podczas tego Memoriału - zaznaczył Jerzy Matlak.

Komentarze (0)