Za największego tegorocznego pechowca w polskiej kadrze można uznać Daniela Plińskiego. Zawodnik Skry Bełchatów nie zdążył wyleczyć kontuzji i nie pojechał na mistrzostwa świata. Na całe szczęście inni środkowi naszej reprezentacji spisują się na razie bez zarzutów. - Już przed mistrzostwami mówiłem, że Daniela będzie nam brakować. Nadal to odczuwamy, ale staramy się grać bez niego na ile możemy. Teraz o tym nie myślimy, bo ani czasu nie cofniemy, ani on tu nie przyjedzie. Chyba, że w roli kibica. Niestety takie jest życie sportowca - okrutne. W jakiś sposób pogodziliśmy się z tym, jest to pewnie strata dla zespołu. Na szczęście są godni jego zastępcy, z tego co Piotrek prezentuje, czy Patryk jak wchodzi na zmiany - nie widać jakiejś wielkiej dziury - powiedział Marcin Możdżonek na łamach serwisu pzps.pl.
Możdżonek dołączył do dużego grona trenerów i siatkarzy, którzy krytykują przygotowanie MŚ we Włoszech. Nasz kadrowicz zauważa wiele niedociągnięć w organizacji tego turnieju. - Przede wszystkim te mistrzostwa są fatalnie zorganizowane, od początku do końca. Uważam to za jeden wielki skandal, nie wiem, kto się na to w ogóle zgodził. Począwszy od losowania, poprzez dziwne zasady, a kończąc na organizacji, dojazdy, hotel, jedzenie. Czujemy się jakbyśmy brali udział w mistrzostwach podwórka, a nie mistrzostwach świata. Warunki mamy fatalne, za krótkie łóżka, chodzimy głodni, a wożą nas autobusami dla żandarmerii z lat osiemdziesiątych. Nie wiem, jak coś takiego w ogóle mogło przejść w takim kraju jak Włochy. Jak można być tak porozrzucanym po całym kraju i przemieszczać się autobusem sześć godzin, gdzie prawie każde miasto ma lotnisko. Z tego względu nie da się odczuć żadnej atmosfery, tak ważnej imprezy, jaką są mistrzostwa świata - wyjaśnił.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)