Daniel Pliński: Arek to był kawał talenciaka

W miniony weekend rozegrany został kolejny memoriałowy turniej pamięci Arkadiusza Gołasia, w którym wystąpiła PGE Skra Bełchatów. - Najważniejsza jest tradycja i pamięć o Arku. Liczy się to, że przyjeżdżamy tutaj i wspominamy Arka, jako człowieka i zawodnika - mówił Daniel Pliński, który wciąż boryka się z urazem barku i powoli wraca do pełni sił.

Bełchatowianie zajęli w turnieju trzecią pozycję, notując w swoim dorobku jedno zwycięstwo nad czeskim DHL Ostrawa i porażkę w starciu z Hypo Tirolem Innsbruck. - Najważniejsza jest tradycja i pamięć o Arku. Liczy się to, że przyjeżdżamy tutaj i wspominamy Arka, jako człowieka i zawodnika. W obu przypadkach Arek był wspaniałą postacią. Wynik jest na drugim planie - mówił Pliński.

Częstochowski memoriał był dla trenera mistrzów Polski, Jacka Nawrockiego okazją do przewietrzenia drugiego składu zespołu oraz sprawdzenia w boju młodych zawodników, którzy dopiero raczkują na najwyższym poziomie. Efekt trzeba przyznać nie był najgorszy. - Można powiedzieć, że graliśmy bez pierwszej szóstki. Wygrywamy drugie spotkanie, bo ostatnio w podobnym składzie pokonaliśmy Wielun, który grał w pełnym składzie, więc wszystko wygląda bardzo optymistycznie. Nasza młodzież cały czas się uczy i szkoli i z meczu na mecz wyglądają coraz lepiej - podkreśla Pliński.

Uraz doświadczonego środkowego spędza sen z powiek bełchatowskim działaczom. Problemy z barkiem dają Plińskiemu się we znaki od dłuższego czasu i jeszcze wiele wody upłynie w Wiśle, zanim 32-latek dojdzie do pełnej sprawności. - Wszystko idzie ku dobremu. Dyspozycję mojego barku oceniłbym w okolicach 50-60%. Dużo jeszcze pracy przede mną, ale jestem dobrej myśli - podkreśla.

Podobnie, jak wszystkim również i Danielowi Plińskiemu Arek Gołaś zapadł bardzo pozytywnie w pamięci. - Spokojny z dużym poczuciem humoru, inteligentny i pomocny chłopak. Wielka strata dla polskiej siatkówki, a przede wszystkim całego społeczeństwa, że takiego człowieka już z nami nie ma - ubolewa. - Już robił wielką karierę tak naprawdę. Jechał do Maceraty, do wielkiego klubu w bardzo młodym wieku i to świadczy o tym, że był to kawał talenciaka i już kawał gracza - kończy środkowy mistrzów Polski.

Źródło artykułu: