Kto się przełamie w hali Urania? - przed spotkaniem Indykpol AZS UWM Olsztyn - Asseco Resovia Rzeszów

W meczu dziewiątej rundy PlusLigi spotkają się ostatni w tabeli Indykpol AZS Olsztyn z piątą Asseco Resovią Rzeszów. Ten mecz może wiele zmienić w sytuacji obu zespołów. AZS marzy o opuszczeniu ostatniego miejsca w tabeli. Resovia, która dość nieoczekiwanie zgubiła wiele punktów w ostatnich kolejkach, musi to nadrobić, żeby zająć czwarte miejsce premiowane udziałem w turnieju finałowym Pucharu Polski. Wszyscy obserwatorzy są też ciekawi, jak gospodarzy poprowadzi nowy szkoleniowiec, obecny w Olsztynie zaledwie od wtorku.

Ostatni tydzień był dość intensywny dla obu zespołów. W Olsztynie w poniedziałek nastąpiło małe trzęsienie ziemi, czyli zwolnienie trenera Mariusza Sordyla. Już we wtorek poznaliśmy nazwisko nowego szkoleniowca, Rumuna Gheorghe Cretu. Zespół, który zgromadził dotąd zaledwie pięć punktów, stoi przed niewiadomą. Jak zawodnicy na boisku zareagują na zmiany? Prezes Mariusz Szyszko, komentując zwolnienie trenera nie ukrywał, że nie tylko on, ale wszyscy powinni czuć się odpowiedzialni za sytuację zespołu. - Nie jest tak, że winni są tylko trenerzy i oni zostają odstrzeleni - mówił prezes na wtorkowej konferencji prasowej. - Siatkówka to nie jest francuska rewolucja - tłum krzyczy, dwóch się domaga - tak nie było. Za to w jakim stanie jest klub, odpowiedzialni jesteśmy wszyscy, nie tylko Mariusz Sordyl.

Został więc wysłany jasny sygnał: trener odszedł, bo zmiany były konieczne, ale wszyscy powinni uderzyć się w pierś i dać z siebie więcej dla poprawy sytuacji zespołu. Świeży szkoleniowiec często jest sprawcą pozytywnego impulsu w drużynie przeżywającej trudności, ale czy zupełnie nowy człowiek zdąży w ciągu paru dni zorientować się w bolączkach zespołu i skutecznie go poprowadzić w meczu z mocnym przeciwnikiem? -Nie ukrywam, że moje przyjście do Olsztyna było spowodowane, także znajomością z Mariuszem Szyszko - wyznawał w swoich pierwszych wypowiedziach trener Cretu. - Po kilku rozmowach zdecydowałem się podjąć wyzwanie, gdyż władze klubu wiedzą, którą drogą mamy podążać, by osiągnąć określony cel. W jaki sposób potoczy się początek tej współpracy na linii władze klubu - trener - zawodnicy, przekonamy się w niedzielę.

AZS nie jest bez szans, bowiem Resovia ma własne, całkiem niemałe problemy. Jak na razie pasuje do niej stwierdzenie, że nazwiska nie grają. Gwiazdy z Podkarpacia prezentują chwiejną formę, a dwie ostatnie kolejki zakończyły się klęską rzeszowian. O ile wyjazdową porażkę z rozpędzonym AZS-em Częstochowa można było jeszcze przełknąć, o tyle brak punktów na Podpromiu z nie najlepiej spisującą się dotąd Delectą to już mała katastrofa. Zwłaszcza, że styl tej porażki pozostawiał wiele do życzenia.

Rzeszowianie nie mieli jednak wiele czasu na jej rozpamiętywanie, bowiem w czwartek grali już na Węgrzech w Pucharze CEV. Spotkanie wygrali, choć stracili seta. Przede wszystkim zaś musieli odbyć sporo kilometrów w ciągu tych paru dni. Żeby oszczędzić sobie dodatkowego czasu w podróży, część trasy do Olsztyna rzeszowianie odbyli samolotem.

Zespół z pewnością będzie zdeterminowany, żeby wywieźć stamtąd zwycięstwo, bo tylko ono da mu miejsce w "czwórce", premiowane udziałem w turnieju finałowym Pucharu Polski. Otwartą kwestią pozostaje pytanie, czy trener Ljubo Travica konsekwentnie będzie trzymał się swojej żelaznej szóstki, czy zdecyduje się chociażby na zmianę na rozegraniu. W Kaposvarze to właśnie drugi rozgrywający Ivan Ilić dużo lepiej spisał się w meczu niż młody Michał Baranowicz. Uspokoił grę i zdawał się lepiej rozumieć z Gyorgy Grozerem, a o znaczeniu tego ostatniego dla jakości gry Resovii nikogo nie trzeba przekonywać.

Odpowiedzi na wszystkie niewiadome poznamy już w niedzielę późnym popołudniem. Spotkanie w hali Urania rozpocznie się o godz. 17.00.

Komentarze (0)