Krzysztof Gierczyński: Priorytetem jest dla nas liga

Siatkarze Tytanu AZS Częstochowa nie zwalniają tempa. Częstochowianie w sobotę odnieśli już szóstą wygraną z rzędu w rozgrywkach ligowych, a tym razem ekipie spod Jasnej Góry nie sprostał zamykający tabelę Indykpol AZS UWM Olsztyn.

Częstochowianie pokonali olsztyński zespół bez straty seta. Podopieczni Marka Kardosa zagrali bez fajerwerków i z pewnością nie pokazali wszystkich swoich argumentów. Mimo to olsztynianie tylko w pierwszej partii potrafili dotrzymać kroku wicelicederowi PlusLigi. - Mecz do najłatwiejszych nie należał, ale wygraliśmy dość spokojnie. Nie graliśmy na maksa, nie spinaliśmy się, ale każdy zrobił swoje i to wystarczyło, żeby pokonać ostatnią drużynę w tabeli. Żałuję tylko tego pierwszego meczu w Olsztynie, z którego przywieźliśmy jeden punkt, ale widocznie tak musiało być. Cieszymy się, bo gramy równo i spokojnie. Nie podpalamy się. Oby tak dalej - stwierdził przyjmujący częstochowskiej drużyny, Krzysztof Gierczyński.

Dodatkowym utrudnieniem dla obu zespołów była temperatura panująca w Hali Polonia, która w sobotę nie przekroczyła 15 stopni. To wszystko efekt awarii magistrali ciepłowniczej, która pozbawiła ogrzewania niemal połowę miasta. Lepiej do tych warunków początkowo zaadaptowali się olsztynianie, dla których gra przy niskiej temperaturze to chleb powszedni. - Bardziej nam to doskwierało niż zespołowi z Olsztyna. Oni grają w hali Urania, która jest bardzo zimna. Modlimy się, żeby nie grać tam w styczniu, czy lutym, kiedy panują największe mrozy. Jest tam zimno, ale nie aż tak jak tutaj. Niestety awaria sprawiła, że musieliśmy trochę dłużej rozgrzewać się w dresach, ale już o tym nie pamiętamy. Jest zwycięstwo, są kolejne trzy punkty i to jest najważniejsze - podkreśla filar drużyny Marka Kardosa.

Już od sześciu kolejek częstochowianie nie zaznali goryczy porażki w rozgrywkach ligowych. Akademicy są wyraźnie na fali wznoszącej. - Na razie gramy dobrze i obyśmy to utrzymali. Chcielibyśmy wejść przede wszystkim do "szóstki", bo tam będą się liczyły punkty z rundy zasadniczej i pierwszej rundy rewanżowej. To na pewno będzie miało duże znaczenie. Na razie robimy swoje. Koncentrujemy się na każdym kolejnym przeciwniku. Do tego dochodzą puchary i męczące wyjazdy. Staramy się grać spokojnie i pozytywne jest to, że każdy dokłada swoją cegiełkę. Nie ma sytuacji, że jeden zawodnik gra, a reszta statystuje - dodaje Gierczyński.

We wtorek zespół spod Jasnej Góry czeka egzotyczna wyprawa do Tel Awiwu i pojedynek z Maccabi w ramach rozgrywek Challenge Cup. - Wiemy, że jest tam cieplej niż w Częstochowie - żartuje 34-latek. - A poza tym nic nie wiemy jeszcze na temat tego rywala. Nie ma czasu się przygotować. W niedzielę mamy trening i na pewno się czegoś dowiemy, bo w poniedziałek wylatujemy. Koncentrowaliśmy się do tej pory na Olsztynie i nie było czasu, by przyjrzeć się izraelskiemu zespołowi.

W przypadku wyeliminowania izraelskiej ekipy, w kolejnej fazie do Częstochowy zawita naszpikowana gwiazdami Lube Banca Macerata. - Priorytetem jest dla nas liga - przestrzega Gierczyński. - Oczywiście będzie fajnie, jak uda nam się przejść Maccabi i w kolejnej rundzie czekałaby nas Macerata. Koncentrujemy się jednak na lidze, bo ona ma dla nas największe znaczenie. Z niej będziemy po sezonie rozliczani.

Źródło artykułu: