Samuel Tuia: Naprawdę potrafimy grać dobrze

Siatkarze Indykpolu AZS UWM Olsztyn w dalszym ciągu nie potrafią odbić się od dna tabeli siatkarskiej PlusLigi. Olsztynianie w sobotę ulegli na wyjeździe Tytanowi AZS Częstochowa, choć w pierwszej partii długo dyktowali warunki gry i zmarnowali kilka piłek setowych. - Gdybyśmy wygrali inauguracyjną partię ten mecz mógłby później inaczej wyglądać - żałował Samuel Tuia, przyjmujący olsztyńskiego zespołu.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Olsztynianie nie mając nic do stracenia od samego początku sobotniego spotkania przejęli inicjatywę i wysunęli się na kilku punktowe prowadzenie. W końcówce goście prowadzili już 24:21 jednak nie potrafili przypieczętować zwycięstwa i w niezwykle dramatycznych okolicznościach na własne życzenie przegrali 28:26. W pozostałych dwóch partiach olsztynianie byli już tylko tłem dla rozkręcających się z każdą minutą częstochowian. - Graliśmy i walczyliśmy dzielnie w pierwszym secie. Pierwszy set był najlepszy w naszym wykonaniu. Mieliśmy dogodne prowadzenie i szkoda, że nie udało się wygrać. Gdybyśmy wygrali inauguracyjną partię ten mecz mógłby później inaczej wyglądać. W drugim secie nie potrafiliśmy już nawiązać walki. Gospodarze zagrali jeszcze lepiej i nie byliśmy w stanie nic poradzić. Za każdym razem powinniśmy walczyć tak, jak w pierwszym secie. Tylko wtedy mamy szanse - podkreślał po zakończeniu pojedynku Samuel Tuia.

Przyjmujący reprezentacji Francji od tego sezonu występuje na parkietach PlusLigi. Jak sam twierdzi, decyzja o przyjeździe do Polski okazała się strzałem w dziesiątkę. - Jestem bardzo usatysfakcjonowany z podjętej decyzji. Nie mogę na nic narzekać. Jestem szczególnie zadowolony z tego, jak wygląda cała otoczką ligi. Kibice są fantastyczni, działacze także. Nasza sytuacja nie jest jednak łatwa. Po raz pierwszy jestem w takiej sytuacji, ale ze swojej strony mogę zagwarantować, że będę walczył i dam z siebie wszystko, bo mam dług wdzięczności względem działaczy. Bardzo się o mnie starali i zapewnili mi wszystko, czego potrzebuję - mówi Francuz.

Do pełni szczęścia brakuje tylko wyników bowiem od pewnego czasu olsztynianie okupują ostatnią pozycję w tabeli PlusLigi. - Nie wiem, co się dzieję. Na początku sezonu popełniliśmy wiele błędów. Mieliśmy wówczas zbyt wiele indywidualności w zespole i nie tworzyliśmy kolektywu. Musimy grać razem, jako zespół i przede wszystkim walczyć. Naprawdę potrafimy grać dobrze i według mnie brakuje nam kilku niuansów, aby się przełamać. Musimy nad tym pracować. Ten mecz pokazał, jak powinniśmy grać i walczyć. Nie możemy spuszczać głów po przegranej akcji. Dobrze, rywal okazał się lepszy, ale daliśmy z siebie wszystko i tak to powinno wyglądać - zaznacza Francuz.

Od kilkunastu dni olsztyński zespół prowadzi rumuński szkoleniowiec, Gheorghe Cretu, który przejął schedę po Mariuszu Sordylu. Pod wodzą Cretu olsztynianie urwali już punkt faworyzowanej ekipie z Kędzierzyna-Koźla, a w sobotę co prawda w trzech setach ulegli częstochowianom, ale w pierwszej partii napędzili wiceliderowi PlusLigi sporo strachu. - To bardzo dobry trener - komplementuje Rumuna Tuia - Przede wszystkim wie, jak z nami pracować na treningach. To na pewno jakiś pozytywny bodziec dla nas. To doświadczony trener, który wie, jak z nami rozmawiać. Myślę, że to może okazać się dobre posunięcie i jego przyjście wiele zmieni.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×