Nie ma mocnych na mistrzów Polski - relacja ze spotkania PGE Skra Bełchatów - Tytan AZS Częstochowa

W meczu na szczycie PlusLigi lepsi okazali się mistrzowie Polski, którzy pokonali 3:1 Tytan AZS Częstochowa. Zwycięstwo pozwoliło Skrze Bełchatów objąć pozycję lidera w ligowej tabeli. Teraz drużynę Jacka Nawrockiego czeka rozgrywanie zaległych spotkań - już w czwartek zmierzą się z Asseco Resovią, a w niedzielę zagrają z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Początek spotkania był bardzo wyrównany. Gra toczyła się niemal punkt za punkt, a żaden z zespołów nie mógł odskoczyć drugiemu na więcej niż dwa oczka. Schodząc na pierwszą przerwę techniczną dwa oczka przewagi nad rywalem miała Skra, ale do drugiej przerwy role się odwróciły i 16:14 prowadził Tytan AZS. W ekipie gości wyróżniał się Krzysztof Gierczyński, który dobrze radził sobie nie tylko w ataku, ale również na zagrywce i w bloku. W Skrze kryzys przeżywał natomiast Bartosz Kurek, który w połowie partii został zmieniony przez Michała Winiarskiego.

Po drugiej przerwie technicznej zaczęła zarysowywać się coraz większa przewaga Akademików. Po efektownym ataku Bartosza Janeczka AZS prowadził już 19:15. Chociaż Skra zdołała zredukować dystans do dwóch oczek, pomimo pojawienia się na boisku Mariusza Wlazłego nie doprowadziła do wyrównania i musiała uznać w tym secie wyższość rywala.

Jak się później okazało, były to tyle złe miłego początki dla mistrzów Polski. W kolejnych trzech partiach to oni bowiem dyktowali warunki gry. W drugiej odsłonie spotkania gra była wyrównana tylko na początku. Później Skra wzmocniła zagrywkę i zaczęła "odjeżdżać" rywalowi. Po asie serwisowym Stephana Antigi odskoczyła na 12:8 i chociaż o czas poprosił trener gości, Marek Kardos, miejscowi utrzymali przewagę do drugiej przerwy technicznej.

W końcówce Akademików było stać jedynie na zbliżenie się do rywala na dwa oczka (18:16). Do mocnej zagrywki bełchatowianie dołożyli bowiem skuteczny blok (zatrzymali między innymi dwukrotnie Janeczka) i spokojnie kontrolowali przebieg seta. Ostatecznie wygrali 25:22.

Partia trzecia była bez historii. Gra częstochowian w tej odsłonie spotkania zupełnie się posypała. Bełchatowianie prowadzili 9:2 i 16:9, a ostatecznie wygrali tego seta do 14. Pomimo takiego nokautu goście zdołali się podnieść w secie czwartym, który był najbardziej wyrównany w całym spotkaniu, a szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Schodząc na pierwszą przerwę techniczną gospodarze mieli trzy oczka przewagi nad rywalem, ale częstochowianie nie zamierzali składać broni i szybko doprowadzili do remisu 9:9, a nawet wyszli na prowadzenie 13:10.

Drużyna spod Jasnej Góry utrzymała trzy oczka przewagi do drugiej przerwy technicznej, ale wystarczyła chwila nieuwagi, by Skra zdobyła cztery oczka z rzędu i odwróciła wynik na 17:16. Chociaż mistrzowie Polski w końcówce prowadzili już 23:20, dzięki heroicznej walce (i zagrywce Gierczyńskiego) to częstochowianie mieli pierwsi w tym secie piłkę setową, przy stanie 23:24. Szansy jednak nie wykorzystali, a Skra, po grze na przewagi, zwyciężyła w tym secie 27:25, a w całym meczu 3:1.

PGE Skra Bełchatów - Tytan AZS Częstochowa 3:1 (19:25, 25:22, 25:14, 27:25)

Skra: Kurek, Falasca, Antiga, Możdżonek, Novotny, Kłos, Zatorski (libero) oraz Winiarski, Wlazły, Pliński

AZS: Drzyzga, Gierczyński, Janeczek, Murek, Wiśniewski, Nowakowski, Dębiec (libero) oraz Gradowski, Sobala, Hebda, Oczko

Źródło artykułu: