W ramach piątej kolejki w Dąbrowie Górniczej miejscowy MKS podejmował beniaminka z Rumi, który nie był skazywany na pożarcie z prostego powodu - słabej postawy zagłębiowskich siatkarek w dotychczasowych spotkaniach. O ile pierwszy set był wyrównany praktycznie od początku do końca, o tyle w dwóch następnych partiach przewaga dąbrowianek uwidaczniała się po drugiej przerwie technicznej. Mimo to szansa na doprowadzenie do tie-break'a była. - Zanosiło się na pięć setów... Byłyśmy przekonane, że uda nam się więcej ugrać w Dąbrowie Górniczej niż to, co wyszło. Nasza gra nie wyglądała tak jak chciałyśmy - przyznała Anna Brodacka, rozgrywająca TPS-u.
Spotkanie z Tauron MKS-em było ostatnią tegoroczną szansą beniaminka na wywalczenie ligowych punktów. Wydaje się, że również najbardziej realną, przynajmniej w przedmeczowych zapowiedziach. - Szkoda, że z takich szans nie korzystamy, bo po prostu trzeba z nich korzystać, trzeba grać i próbować u wszystkich ugrać jakieś punkty, a tym bardziej z drużyną, z którą okazuje się, że można - podkreśliła Brodacka.
Czy Nowy Rok przyniesie beniaminkowi lepsze wyniki?
W minionym sezonie ekipą, która mimo że rozgrywała mecze w ramach PlusLigi Kobiet, wydawała się grać w zdecydowanie niższej klasie rozgrywkowej była Gedania Gdańsk. Póki co dorobek punktowy oraz wygrane sety TPS-u Rumia wskazują, że podopieczne Jerzego Skrobeckiego niebezpiecznie podążają w ślady gdańszczanek. Jednak potencjał obecnego beniaminka na każdej pozycji jest zdecydowanie większy. Czy w roku 2011 przyniesie on jakiś rezultat w postaci nie tylko dobrej gry na całym dystansie spotkania, ale przede wszystkim w ligowych punktach? - Oczywiście! Musi być lepiej - powiedziała z entuzjazmem, którego początkowo brakowało w jej wypowiedziach. - Jestem przekonana, że będzie lepiej. Miłe złego początki, więc myślę że na pewno będzie lepiej - podkreśliła rozgrywająca w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Jednak wyniki nie przyjdą same, a z dotychczasową grą zdobywanie ligowych punktów będzie graniczyć z cudem. Logiczne rozumowanie prowadzi do wniosku, że coś trzeba zmienić w grze TPS-u, jednak siatkarka nie zgadza się z tym twierdzeniem. - Co trzeba zmienić? Myślę, że musimy przede wszystkim wprowadzić w życie nasze umiejętności, naszą grę, bo zmieniać nie trzeba dużo. Tylko po prostu musimy grać to, co gramy na co dzień - stanowczo powiedziała Anna Brodacka.