Anna Brodacka: W naszej grze nie trzeba nic zmieniać
Było naprawdę blisko, bo przewaga dąbrowianek uwidaczniała się dopiero po drugiej przerwie technicznej. Szansa na pierwszy ligowy punkt w sezonie więc była. - Szkoda, że z takich szans nie korzystamy - ubolewała po przegranej rozgrywająca TPS-u Anna Brodacka, która rozmawiała z portalem SportoweFakty.pl.
Olga Krzysztofik
W ramach piątej kolejki w Dąbrowie Górniczej miejscowy MKS podejmował beniaminka z Rumi, który nie był skazywany na pożarcie z prostego powodu - słabej postawy zagłębiowskich siatkarek w dotychczasowych spotkaniach. O ile pierwszy set był wyrównany praktycznie od początku do końca, o tyle w dwóch następnych partiach przewaga dąbrowianek uwidaczniała się po drugiej przerwie technicznej. Mimo to szansa na doprowadzenie do tie-break'a była. - Zanosiło się na pięć setów... Byłyśmy przekonane, że uda nam się więcej ugrać w Dąbrowie Górniczej niż to, co wyszło. Nasza gra nie wyglądała tak jak chciałyśmy - przyznała Anna Brodacka, rozgrywająca TPS-u.
Spotkanie z Tauron MKS-em było ostatnią tegoroczną szansą beniaminka na wywalczenie ligowych punktów. Wydaje się, że również najbardziej realną, przynajmniej w przedmeczowych zapowiedziach. - Szkoda, że z takich szans nie korzystamy, bo po prostu trzeba z nich korzystać, trzeba grać i próbować u wszystkich ugrać jakieś punkty, a tym bardziej z drużyną, z którą okazuje się, że można - podkreśliła Brodacka.