Hala Urania "odleciała" niczym Spodek - relacja ze spotkania Indykpol AZS Olsztyn - AZS Politechnika Warszawska

Akademickie derby w Olsztynie pomiędzy miejscowym Indykpolem AZS-em a Politechniką Warszawską były istotne dla obu zespołów. Olsztynianie mocno nastawiali się na przełamanie wraz z nowym rokiem swojej słabej gry, prezentowanej od początku sezonu. Dla Inżynierów punkty z ostatnim zespołem w tabeli były niejako obowiązkowe do zdobycia w kontekście walki o szóstkę po fazie zasadniczej. Zwycięsko z tej potyczki dość nieoczekiwanie wyszli gospodarze, którzy w tym sezonie jeszcze nie wygrali z tak silnym rywalem. Nic dziwnego, że emocje na trybunach w końcówkach setów wybuchały z mocą, jakiej hala Urania nie widziała od wielu miesięcy.

Początek spotkania wcale nie zapowiadał tak szczęśliwego dla miejscowych finału. Pierwsze akcje przebiegały w wyrównany sposób, jednak stopniowo zaczęła zarysowywać się przewaga gości. Duża w tym zasługa ich skutecznego bloku, dzięki któremu najpierw doprowadzili do remisu 4:4, a potem wyszli na prowadzenie 6:5. Obecny w pierwszych akcjach pod siatką Samuel Tuia był bardzo skuteczny w ataku. Drugi z pary olsztyńskich przyjmujących, Paweł Siezieniewski, już tak dobrze sobie nie radził i kiedy to on zawitał do pierwszej linii, przewaga gości stopniowo rosła. Zespoły nie popisywały się wprawdzie spektakularnymi obronami, czy długimi wymianami, ale Politechnika popełniała mniej błędów w ataku, a wspomniany wcześniej element bloku pomagał w uzyskiwaniu coraz większej przewagi. Na drugiej przerwie technicznej wynosiła ona cztery punkty. Tuż po wznowieniu gry wzrosła do sześciu, właśnie za sprawą dwóch punktowych bloków Marcina Nowaka, kolejno na Marcelu Gromadowskim i Siezieniewskim. Mając spory komfort gry goście do końca seta kontrolowali już wydarzenia na boisku. Olsztynianie wydawali się nieco zrezygnowani. Tym bardziej, że nawet szczęście im nie sprzyjało, gdy asa po taśmie zaserwował Zbigniew Bartman. Pierwszą odsłonę zakończył punktowy blok na Dawidzie Guni.

Myliłby się ten, kto by sądził, że w dalszej części meczu utrzyma się taki obraz gry gospodarzy. Od początku drugiego seta wstąpił w nich nowy duch. Szybko wyszli na prowadzenie 4:1 i utrzymywali trzypunktowy dystans dłuższy czas. Po stronie warszawian mnożyły się błędy serwisowe. Nie mieli argumentów, które pomogłyby w zniwelowaniu strat. A te w pewnym momencie zaczęły rosnąć. Przy stanie 12:9 nastąpiła długa wymiana, którą spektakularnym atakiem zakończył… rozgrywający Akademików Kert Toobal. Ta akcja jeszcze bardziej zmobilizowała gospodarzy. Liczne ofiarne obrony i skuteczne wybloki pomagały w wyprowadzaniu kontrataków. Trzeba przyznać, że po stronie gości wyraźnie zaciął się atak. Olsztynianie wykorzystywali to bardzo skrzętnie. Świetnie spisywał się Marcel Gromadowski. Przy stanie 17:12 trener Radosław Panas zdecydował się zmienić mało skutecznego Oleksandra Statsenkę na kapitana zespołu, Roberta Prygla. Jednak niewiele to dało. Olsztynianie kontynuowali pełną zaangażowania grę, co przekładało się na temperaturę kibicowania. Goście popełniali natomiast błędy. W aut atakowali ci, na których zwykle opierała się gra, czyli Bartman i Michał Kubiak. Przy stanie 21:13 dla AZS-u na zagrywkę wszedł Krzysztof Wierzbowski, ale nic to nie wniosło do gry. Inżynierowie nie znaleźli żadnego sposobu na zmniejszenie strat, a seta zakończyła autowa zagrywka Kubiaka.

Rozgrzani sukcesem gospodarze z równą werwą w ataku i obronie zaczęli kolejnego seta. Uzyskali dwupunktową przewagę. Jednak zespół Politechniki stopniowo wracał do równowagi po wysokiej porażce w poprzedniej partii. Nie pozwalał gospodarzom na powiększanie przewagi, a kilka razy doprowadzał do remisu. Obraz gry wyglądał tak do stanu 11:9. Wtedy olsztynianie zanotowali przestój przy zagrywkach Ardo Kreeka. W rezultacie goście wyszli na prowadzenie 13:11. Potem powiększyli je do trzech punktów. Wyraźnie wzmocnili zagrywkę, utrudniając gospodarzom skuteczny atak. Kiedy Zbigniew Bartman zaserwował asa, dając swojemu zespołowi prowadzenie 21:17, wydawało się, że w tym secie żadnego zwrotu akcji już nie będzie. A jednak. Trener Gheorghe Cretu wprowadził na zagrywkę nowego rozgrywającego Axela Jacobsena. Piłka zaskoczyła przyjmujących gości i wpadła w boisko. Straty zmalały do dwóch punktów (21:23). Nieco wytrącony z równowagi Michał Kubiak po chwili nie przyjął także serwisu Kerta Toobala i wynik brzmiał już tylko 24:23 dla gości. Po następnej akcji był już remis 24:24 po skutecznym bloku na Pryglu. W ten sposób dość nieoczekiwanie kibice byli świadkami pełnej emocji końcówki, którą cała hala oglądała już na stojąco. Mnożyły się długie wymiany. Kilka piłek setowych mieli Inżynierowie, ale gospodarze bronili się zażarcie. Nie wykorzystali paru okazji na prowadzenie, aż wreszcie przy stanie 27:27 udało się zatrzymać Roberta Prygla. Po paru następnych akcjach dzieła dopełnił niezwykle ofiarnie i skutecznie grający Samuel Tuia, który zakończył seta kontratakiem z trudnej piłki. Kibice i zawodnicy gospodarzy szaleli z radości.

Na tej fali entuzjazmu weszli w partię numer cztery. Zdeprymowani nieoczekiwaną porażką Inżynierowie wysyłali kolejne piłki w aut. Błędy popełniał Zbigniew Bartman, nie tylko w ataku, ale i w przyjęciu. Gospodarze rozpoczęli seta od prowadzenia 6:1. Po chwili stracili dwa punkty, ale po zablokowaniu ataku Kubiaka na pierwszej przerwie technicznej ponownie prowadzili pięcioma punktami. Po wznowieniu gry sytuacja gości zaczęła się jednak poprawiać. Nie zdobywali punktów seriami, ale niwelowali straty niepostrzeżenie. Marcin Nowak skutecznie zagrał blokiem. Po dobrej obronie Bartman zdobył punkt z kontrataku, Gromadowski zaś pomylił się w ataku. I tak krok po kroku straty niemal zniknęły, a po bloku na Siezieniewskim na tablicy pojawił się wynik 14:14. Olsztynianie po raz kolejny w tym meczu utknęli w miejscu przy zagrywkach Ardo Kreeka. Na drugą przerwę techniczną schodzili przegrywając 14:16. Potem ich sytuacja zaczęła się jeszcze pogarszać. Pojawiła się seria błędów w ataku. Marcin Nowak zablokował Piotra Haina, dając swojemu zespołowi prowadzenie 21:17. Wprawdzie Axel Jacobsen w podobnym momencie seta co poprzednio zaserwował asa, ale powtórki z trzeciej partii nie było. Tym razem goście pokazali swoją wyższość, grając spokojnie i uważnie. Ostatni punkt asem serwisowym zdobył kubański rozgrywający Maikel Salas. Losy meczu musiał rozstrzygać tie-break.

A ten zaczął się lepiej dla gospodarzy. Rozpoczęli od prowadzenia 2:0, najpierw wykorzystując kontratak, a potem blokując Michała Kubiaka. Ten ostatni po chwili nie popisał się także przyjęciem i było już 5:2 dla olsztynian. Jednak gospodarze nie zawsze potrafili zachować zimną krew. Brak komunikacji w zespole i kilka błędów w ataku sprawiły, że szybko na tablicy wyników pojawił się remis 6:6. Jak się okazało, oba zespoły grały falami. Po autowym ataku Bartmana, a potem kontrataku Haina gospodarze znów prowadzili trzema punktami (10:7). Problemy gości w tej fazie seta wynikały poniekąd z trudnej zagrywki Kerta Toobala, z którą zupełnie nie dawał sobie rady Michał Kubiak. Kiedy kolejny raz Salas musiał wystawić wysoką piłkę do Roberta Prygla, a ten napotkał blok, przewaga gospodarzy wzrosła do czterech punktów (11:7). Temperatura na trybunach i na boisku po stronie olsztynian sięgała zenitu, bo już dawno nie było tak dużej szansy na wygraną z tak mocnym przeciwnikiem. Goście na chwilę zmniejszyli straty do dwóch punktów, ale nie zdołali odrobić więcej. Po kolejnej długiej wymianie seta i mecz zakończył Samuel Tuia, który spisywał się bardzo dzielnie we wszystkich pięciu partiach.

Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano jednak Kerta Toobala, który starannie rozdzielał piłki atakującym, a do tego popisywał się trudną zagrywką. Tuż po meczu hala Urania była świadkiem wspaniałej reakcji kibiców i zawodników, którzy długo dziękowali sobie nawzajem za piękne emocje, zwieńczone zwycięstwem. Jak widać, taki mecz był w Olsztynie wszystkim bardzo potrzebny.

Indykpol AZS UWM Olsztyn - AZS Politechnika Warszawska 3:2 (17:25, 25:16, 30:28, 20:25, 15:12)

AZS Olsztyn: Tuia, Toobal, Gunia, Gromadowski, Siezieniewski, Hain, Mierzejewski (libero) oraz Jacobsen, Włodarczyk

Politechnika: Nowak, Salas, Statsenko, Bartman, Kreek, Kubiak, Wojtaszek (libero) oraz Prygiel, Wierzbowski, Neroj

MVP: Kert Toobal (AZS Olsztyn)

Sędziowie: Krzysztof Szmydyński, Grzegorz Jacyna

Źródło artykułu: