Do tej pory, w tegorocznych konfrontacjach olsztyńsko-kieleckich, Akademicy przegrywali dwa razy i wygrali zaledwie jednego seta. Trudno było więc przypuszczać, że ekipa Gheorghe'a Cretu przełamie się tym razem w Kielcach. Tym bardziej, że rywale we własnej hali są groźni, a ostatnio kielecki zespół podbudowany był wyjazdowym, bezcennym zwycięstwem nad Jastrzębskim Węglem.
Każda seria musi się jednak skończyć, a to przyszło dla olsztynian w najbardziej wyczekiwanym momencie. Zwycięstwo w Kielcach za trzy punkty nadal pozwoliło im pozostać w walce o utrzymanie w PlusLidze. Olsztynianie dzielili i rządzili na kieleckim parkiecie od początku do końca. - Goście grali bardzo dobrze przez całe spotkanie i wygrali zasłużenie. My mieliśmy katastrofalną skuteczność w ataku. W pierwszych dwóch setach wynosiła ona nieco ponad 20 procent, a to nie dopuszczalne - mówił po meczu szkoleniowiec Farta Kielce, Dariusz Daszkiewicza.
Jego zespół, oprócz tego, że sam był nieskuteczny, kompletnie nie mógł także znaleźć sposobu na rywali. W ataku AZS-u nie do zatrzymania byli Dawid Gunia, Marcel Gromadowski, a także młody środkowy, Piotr Hain. Ten ostatni został także MVP całego meczu.
Kielczanie swoich szans mogli upatrywać jedynie w drugim secie, gdzie przez większą część tej gry toczyła się wyrównana walka. Tuż po drugiej przerwie technicznej i ataku Sławomira Jungiewicza był remis 16:16, ale końcówka ponownie należała do gości. W zespole gospodarzy zawodził nawet ten, na którego zawsze można było liczyć, czyli Xavier Kapfer. Francuz raz za razem "łapany" był na blokach, także to po jego kolejnym nieudanym ataku, goście zyskali piłkę meczową.
Fart Kielce - Indykpol AZS UWM Olsztyn 0:3 (18:25, 19:25, 20:25)
Fart: Dobrowolski, Kapfer, Łuka, Zniszczoł, Szczerbaniuk, Jungiewicz, Lambourne (libero) oraz Staszewski, Kozłowski, Castard, Król.
AZS: Tuia, Toobal, Gunia, Gromadowski, Siezieniewski, Hain, Mierzejewski (libero).
MVP meczu: Piotr Hain.
Widzów: 1600.