Nadzieja umiera ostatnia - przed spotkaniem Tytan AZS Częstochowa - PGE Skra Bełchatów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Półfinałowa rywalizacja w siatkarskiej PlusLidze pomiędzy PGE Skrą Bełcható, a Tytanem AZS Częstochowa miała dotąd jednostronny przebieg. Oba spotkania rozgrywane w Bełchatowie zakończyły się zwycięstwami mistrzów Polski, którzy tym samym są już o krok od awansu do finału. Rywalizacja teraz przenosi się jednak pod Jasną Górę i w środę w trzecim akordzie walki o finał oba zespoły spotkają się już w Hali Polonia. Czy częstochowian będzie stać na odwrócenie losów rywalizacji?

Bełchatowianie do Częstochowy jadą w komfortowej sytuacji z zapasem dwóch wygranych spotkań na koncie. Na własnym parkiecie mistrzowie Polski nie pozostawili złudzeń rywalom, a zwłaszcza w pierwszym pojedynku Skra pokazała częstochowianom miejsce w szeregu. Wyniki poszczególnych setów mówią za siebie i najlepiej obrazują przebieg sobotniego spotkania. - O tym meczu trzeba przede wszystkim, jak najszybciej zapomnieć - mówi libero częstochowskiej ekipy, Michał Dębiec - Można powiedzieć, że mecz się odbył i był do jednej bramki. Byliśmy statystami na boisku i Skra nas wypunktowała.

Nieco lepiej z punktu widzenia ekipy Marka Kardosa wyglądał drugi pojedynek, w którym Akademicy postawili rywalom zdecydowanie trudniejsze warunki. Częstochowianie po dramatycznej końcówce wygrali pierwszego seta 30:28 i objęli prowadzenie 1:0. W drugiej odsłonie goście również nie ustępowali naszpikowanej gwiazdami ekipie Jacka Nawrockiego jednak w decydującym momencie, to Skra doszła do głosu i zwyciężyła 25:23. W kolejnych setach z Akademików wyraźnie uszło już powietrze. - Ten mecz możemy natomiast zaliczyć do udanych. Po zakończeniu pierwszego spotkania porozmawialiśmy między sobą w szatni. Chcieliśmy udowodnić także samym sobie, że jesteśmy wartościowymi zawodnikami i pokazać w naszych kręgach, że potrafimy grać w siatkówkę. Wyszliśmy z podniesionymi głowami na boisku i myślę, że udało nam się zrehabilitować - podkreśla Dębiec, który jednocześnie bardzo żałuję drugiego seta niedzielnego pojedynku. Przy prowadzeniu 2:0 losy spotkania mogły bowiem potoczyć się zdecydowanie inaczej. - Wygraliśmy pierwszą partię, ale na dobrą sprawę sami na własne życzenie doprowadziliśmy do nerwowej końcówki, bo prowadziliśmy w nim zdecydowanie. Szkoda drugiej partii. Mogliśmy wyjść na prowadzenie 2:0 i kto wie, czy nie zakończylibyśmy wówczas tego meczu w trzech setach. Skra udowodniła jednak swoją wyższość - dodaje 27-letni zawodnik.

Nie zmienia to jednak faktu, że walka nie została jeszcze rozstrzygnięta i Akademicy nie stoją na straconej pozycji tym bardziej, że w środę za gospodarzami przemawiać będzie atut własnej, specyficznej hali. Doświadczyła ona już w swojej bogatej historii wielu dramatycznych i niespodziewanych zwrotów sytuacji. W środę czeka nas zatem nowe rozdanie częstochowsko-bełchatowskiej rywalizacji. - Doskonale zdajemy sobie sprawę z atutu naszej hali i kibiców, którzy mam nadzieję licznie przybędą na spotkanie i będą naszym dodatkowym zawodnikiem. Z przebiegu całego sezonu nie mam wątpliwości, że nasi kibice są najlepsi w Polsce. Myślę, że Skra również obawia się tego spotkania, ale na pewno dobrze się do niego przygotuję - zapewnia libero.

Od wielu lat nie ma mocnych na bełchatowski zespół na krajowym podwórku. Ligowe porażki ekipy Jacka Nawrockiego w ostatnich kilku można policzyć na palcach jednej ręki. Wszyscy, którzy stawiają czoło mistrzom Polski, niczym mantrę podkreślają, że aby pokonać Skrę trzeba być perfekcjonistą w każdym calu. - Wszystko tak naprawdę zależy od nas. Musimy wznieść się na wyżyny. Po drugiej stronie siatki stoją znakomici zawodnicy, którzy potrafią wykorzystać nawet najdrobniejszy błąd. Kluczem do przedłużenia tej rywalizacji jest nasza gra. Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że trzeba po prostu zagrać wyśmienicie w każdym elemencie. Jeden błąd może wszystko zniweczyć - mówi były gracy bydgoskiej Delecty, który podkreśla, że w środę Akademicy postawią wszystko na jedną kartę. - Odczuwamy powoli zmęczenie sezonem. Każdy liże już rany, bo przerw w lidze było bardzo niewiele. Mogę jednak zapewnić, że panuje w naszych szeregach bojowe nastawienie.

Początek środowego spotkania zaplanowano na godzinę 18.00. W przypadku zwycięstwa gospodarzy czwarte spotkanie odbędzie się w piątek o 20:30. Bezpośrednią relację ze środowego spotkania przeprowadzi portal SportoweFakty.pl.

Źródło artykułu: