27-latek jest kolejnym zawodnikiem po Piotrze Nowakowskim i Wojciechu Gradowskim, który opuszcza szeregi częstochowskiego klubu. O odejściu Dębca głośno mówiło się już od dłuższego czasu, a o wszystkim ostatecznie przesądziły problemy finansowe, z jakimi boryka się obecnie częstochowski klub. - Wszystko potoczyło się bardzo szybko - przyznaje 27-latek. - Nie było jednak na co czekać. Propozycja z Bydgoszczy była bardzo konkretna i nie zastanawiałem się długo. Przyznam, że chciałem pozostać w Częstochowie, ale od dłuższego czasu pojawiały się pogłoski o tym, że klub szuka następcy na moje miejsce. Rozumiem, że klub przeżywa obecnie problemy finansowe, ale nie mogłem dłużej czekać na rozwój sytuacji. Obawiałem się, że w końcu pozostanę na lodzie. Wobec tego rozmawiałem z prezesem Pakoszem i poprosiłem o konkretne deklarację na temat mojej przyszłości. Po rozmowach z zarządem prezes zgodził się bez problemy na moje odejście, twierdząc, że muszę grać, aby dalej się rozwijać. Podjąłem zatem szybką decyzję o powrocie do Bydgoszczy - opowiada Dębiec.
Przyszłość Dębca rozstrzygnęła się stosunkowo szybko pomimo faktu, że propozycja z Bydgoszczy była pierwszą i zarazem jedyną, jaką 27-latek otrzymał w ostatnim czasie. - Pozycja libero jest dość newralgiczna i praktycznie wszystkie kluby mają już na nią zawodników. Albo od lat stawiają na sprawdzonych graczy albo na młodzież. Było zatem ciężko o jakieś inne oferty. Mogę zdradzić, że sam na własną rękę wykonałem telefon do Gdańska. Tam jednak czekają na konkretne decyzję począwszy od nazwiska nowego trenera. Dopiero potem zaczną budować skład na kolejny sezon. Tak, jak powiedziałem oferta Delecty była konkretna. Tym się kierowałem, bo chciałem wiedzieć na czym stoję. Dodatkowo argumentem jest to, że znam tamtejsze środowisko. Grałem tam przez trzy lata i wiem, jak funkcjonuję ten klub - podkreśla.
Michał Dębiec wraca do Bydgoszczy
Dębiec odchodząc rok temu znad Brdy nie spodziewał się, że jego przygoda z częstochowskim zespołem potrwa tylko jeden sezon. Jego drogi z bydgoskim klubem nad wyraz szybko znów się skrzyżowały. - Szczerze powiedziawszy, to spodziewałem się, że będę grał w Częstochowie przez dwa lata. Tak wyglądał kontrakt. Był w nim jednak zawarty taki zapis, że po roku klub będzie mógł go rozwiązać i z tego działacze skorzystali. Nie raz podkreślałem, że dla mnie wielkim wyróżnieniem była gra w takim klubie, jak AZS Częstochowa. Nie chciałem jednak czekać w nieskończoność. Bałem się, że w końcu pozostanę bez klubu - mówi Dębiec.
Bydgoscy działacze wykazują się dużą aktywnością na transferowym rynku. Obok Dębca szeregi Delecty zasilili już wcześniej Marcin Wika, Wojciech Gradowski i młody środkowy, Rafał Obermeler. W kuluarach przewijają się kolejne nazwiska, a na dniach poznamy także nowego trenera bydgoskiej ekipy. - Mam nadzieję, że będzie interesująco i ciekawie w przyszłym sezonie. Z tego, co wiem to działacze nie zamierzają na tym poprzestawać i ma do nas dołączyć jeszcze jeden przyjmujący. Niedługo okaże się także, kto będzie naszym trenerem. Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyjdzie i z jakim skutkiem nowy trener wdroży w nas swoją filozofię i wizję gry. Życzyłbym sobie, aby Delecta powalczyła o coś więcej niż w ubiegłym sezonie i być może pokusiła się o jeden, czy dwa szczeble wyżej w tabeli. Patrząc jednak na wzmocnienia rywali, to będzie o to ciężko - kończy Michał Dębiec.