Michał Dębiec: Wszystko potoczyło się bardzo szybko
Zaledwie rok trwał rozbrat Michała Dębca z Delectą Bydgoszcz. 27-letni libero po roku spędzonym w barwach Tytanu AZS Częstochowa postanowił powrócić do zespołu, w którym zadebiutował i zabłysnął na parkietach PlusLigi. - Propozycja z Bydgoszczy była bardzo konkretna i nie zastanawiałem się długo - przyznaje Dębiec.
Adrian Heluszka
27-latek jest kolejnym zawodnikiem po Piotrze Nowakowskim i Wojciechu Gradowskim, który opuszcza szeregi częstochowskiego klubu. O odejściu Dębca głośno mówiło się już od dłuższego czasu, a o wszystkim ostatecznie przesądziły problemy finansowe, z jakimi boryka się obecnie częstochowski klub. - Wszystko potoczyło się bardzo szybko - przyznaje 27-latek. - Nie było jednak na co czekać. Propozycja z Bydgoszczy była bardzo konkretna i nie zastanawiałem się długo. Przyznam, że chciałem pozostać w Częstochowie, ale od dłuższego czasu pojawiały się pogłoski o tym, że klub szuka następcy na moje miejsce. Rozumiem, że klub przeżywa obecnie problemy finansowe, ale nie mogłem dłużej czekać na rozwój sytuacji. Obawiałem się, że w końcu pozostanę na lodzie. Wobec tego rozmawiałem z prezesem Pakoszem i poprosiłem o konkretne deklarację na temat mojej przyszłości. Po rozmowach z zarządem prezes zgodził się bez problemy na moje odejście, twierdząc, że muszę grać, aby dalej się rozwijać. Podjąłem zatem szybką decyzję o powrocie do Bydgoszczy - opowiada Dębiec.
Przyszłość Dębca rozstrzygnęła się stosunkowo szybko pomimo faktu, że propozycja z Bydgoszczy była pierwszą i zarazem jedyną, jaką 27-latek otrzymał w ostatnim czasie. - Pozycja libero jest dość newralgiczna i praktycznie wszystkie kluby mają już na nią zawodników. Albo od lat stawiają na sprawdzonych graczy albo na młodzież. Było zatem ciężko o jakieś inne oferty. Mogę zdradzić, że sam na własną rękę wykonałem telefon do Gdańska. Tam jednak czekają na konkretne decyzję począwszy od nazwiska nowego trenera. Dopiero potem zaczną budować skład na kolejny sezon. Tak, jak powiedziałem oferta Delecty była konkretna. Tym się kierowałem, bo chciałem wiedzieć na czym stoję. Dodatkowo argumentem jest to, że znam tamtejsze środowisko. Grałem tam przez trzy lata i wiem, jak funkcjonuję ten klub - podkreśla.