Waldemar Kawka: Nasza gra była żałosna
Dąbrowski szkoleniowiec wierzył do końca w swoje podopieczne, które zdołały ugrać w Bielsku-Białej jednego seta. Mimo to Waldemar Kawka jest wręcz załamany postawą MKS-u w ostatnich meczach sezonu, który miał wyglądać zupełnie inaczej. Otwarcie mówi również, że przed kolejnymi rozgrywkami trzeba ustalić drużynie priorytety.
Olga Krzysztofik
Przed sezonem w Tauronie MKS Dąbrowa Górnicza wierzono, że mimo podwyższenia poziomu PlusLigi Kobiet jest szansa na obronę trzeciego miejsca, ale asekuracyjnie mówiono o zakwalifikowaniu się do najlepszej czwórki. Wywalczenie miejsca w półfinale okazało się nie najłatwiejsze, ale jak najbardziej wykonalne. Dopiero wtedy drużyna spotkała przeszkodę do niepokonania - samą siebie. Mimo że pierwsze spotkanie z Atomem Sopot padło łupem Zagłębianek, to od drugiego zaczęły się kłopoty.
- Na sam początek w Sopocie zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze i to w każdym z nas rozbudziło duże nadzieje. Niestety w samej końcówce pojawiły się skutki tego trudnego sezonu i na dodatek dobiła nas kontuzja Krysi Strasz (kontuzja barku - przyp. red.). W ostatnich meczach widać było, że gra nam się trudno, że gra nam się nie układa i nie było już tego zespołu, który czasami potrafił zadziwić i zagrać świetną siatkówkę z zespołami o wiele wyżej notowanymi czy to w pucharach, czy w lidze polskiej - z bólem przyznał Waldemar Kawka, dąbrowski szkoleniowiec.